sobota, 15 lutego 2014

"You made a friend, I made a lover"

Tytuł: " You made a friend, I made a lover"
Gatunek: fluff, komedia, obyczaj
Rating: G
Pairing: EunHae (Super Junior)
Autor: Gomili.Giza
Uwagi: kid! KaiSoo (EXO), większość pisane przy piosence Jessie J - Domino
Korekta by Nejimakidori



            Kilka miesięcy temu nigdy nie poszedłby na taki układ. Pilnowanie dziecka. To musiał być żart, ale Donghae nie miał za dużego wyboru. Pieniądze znów dziwnym trafem zniknęły, a chłopak już nawet nie miał sił, by kłócić się o to z kuzynką, u której tymczasowo mieszkał. Jego historia nie była jakaś oryginalna. Donghae wyjechał z małego miasteczka do stolicy, by tam znaleźć szczęście, pracę i co za tym szło również pieniądze. U kuzynów miał mieszkać tylko pewien czas, dopóki nie znajdzie pracy i zaoszczędzi na mieszkanie. Wyszło tak jak zwykle. Donghae utknął u kuzynki i jej nowego chłopaka, zdobywając i tracąc pracę szybciej niż każdy mógł to sobie wyobrazić. To nie tak, że był kiepskim pracownikiem. Zawsze znajdował się ktoś lepszy, by zająć jego miejsce. Kiedy posłuchał rozmowę jego kuzynki i jej przyjaciółki Soojae o tym, że kobieta chciałaby już wrócić do pracy, ale nie ma z kim zostawić dziecka, Donghae nie mógł dopuścić do tego, żeby jego kuzynka wiedziała o jego planach co do nowej pracy. Z tym wiązało się właśnie odkładanie pieniędzy, które chłopak zarobił. Kiedy Soojae opuściła mieszkanie, Donghae z prędkością światła dopadł ją na ulicy, by dowiedzieć się jak najwięcej o wymaganiach kobiety. Soojae nie była jak jego kuzynka. Nie wyśmiała go, a jedynie wyraziła swoje zdziwienie tym, że mężczyzna chcę się podjąć pracy. Donghae odprowadził ją na przystanek autobusowy, a ona w tym czasie opowiedziała mu o wszystkich swoich wymaganiach i pracach, jakie miałby wypełniać Donghae. To nie wydawało się zbyt skomplikowane, kiedy Soojae opowiadała o swoim synku i rzeczach, które Donghae miałby przy nim wykonywać.
            - Proszę, tylko nie mów mojej kuzynce o tym, że będę u ciebie pracował - poprosił Donghae, kiedy czekali na autobus.
            - Czekaj! To chcesz zostać opiekunką dla mojego syna? - zapytała niepewnie. Donghae pokiwał energicznie głową. Płaca była całkiem wysoka, a praca nie aż tak męcząca. Kobieta podskoczyła w miejscu klaszcząc w dłonie, po czym uścisnęła go mocno. Wymienili się numerami i Soojae obiecała, że nic nie wspomni o tym kuzynce Donghae i że jeszcze dziś do niego zadzwoni, a potem wsiadła do autobusu.

>*<

            Donghae musiał wymyślić kilka dobrych wymówek, by wydostać się z mieszkania kuzynki. Najpierw powiedział, że idzie szukać pracy, ale przecież nie zejdzie mu na tym prawie cały dzień, więc powiedział, iż po rozmowie o pracę pójdzie pieszo na cmentarz, mieszczący się za granicami miasta. Jego kuzynka wzruszyła tylko ramionami, będąc pewnie zadowolona, że nie musi gotować dodatkowej porcji obiadu. Jazda autobusem nie zajmowała długo. Co prawda Donghae musiał przesiąść się z jednej linii na drugą, a później iść kawałek, jednak gdy znało się dobrze Seul i rozkłady jazdy, można było sprawnie dostać się do każdego miejsca w mieście. Dom państwa Do był dość spory, niedaleko centrum miasta z dużym ogrodem i wielkim psem. Dom całkiem jak z filmów, pomyślał Donghae. Soojae i jej mąż Kyungsik byli bardzo młodzi, więc Donghae wcale nie dziwiło to, że chcieli zatrudnić kogoś do opieki nad ich dzieckiem. Pewnie mieli ochotę jeszcze trochę poszaleć w wieku dwudziestu czterech lat i Donghae dobrze to rozumiał. Dwa lata temu też miał tyle lat co oni i nie spieszno mu było do pracy czy gdziekolwiek, a co dopiero mieć pięcioletniego syna. Małżeństwo wydawało się być bardzo szczęśliwe, kiedy Donghae znalazł się już w środku ich domu. Soojae podała mu kartkę, na której wypisała najważniejsze rzeczy, które Donghae powinien wiedzieć na temat opieki nad ich synkiem.
            - Mój numer już masz, jeśli będziesz miał jakieś problemy to zadzwoń - powiedziała jeszcze Soojae, kiedy stali już w przedpokoju gotowi do wyjścia. Ich synek bawił się na dworze. Kyungsik zawołał syna, by mogli się pożegnać.
            Kyungsoo był bardzo drobnym chłopcem. Jego skóra była bardzo jasna w porównaniu do skóry jego ojca, jednak Soojae także miała bladą cerę, więc to pewnie po niej ją odziedziczył. Jego włosy wydawały się być bardzo puszyste. Największą uwagę zwracały jednak jego duże, brązowe oczy, rozglądające się z zaskoczeniem i zdezorientowaniem. Kyungsoo stał przed trójką dorosłych, miętosząc w drobnych dłoniach rąbek swojej koszulki.
            - Mamusiu? Tatusiu? Idziemy gdzieś? - zapytał. Donghae uśmiechnął się lekko. Miał cieniutki, ale łagodny głos. Soojae uśmiechnęła się delikatnie.
            - Soo, kochanie, to jest Donghae – rzekła, wskazując na chłopaka stojącego obok Kyungsika. Donghae pomachał w stronę Kyungsoo.- On zostanie z tobą dopóki my nie wrócimy, dobrze? – spytała, gładząc chłopca po czarnych włoskach. Kyungsoo długo przyglądał się Donghae.
            - Donghae hyung? – spróbował, patrząc niepewnie na swojego tatę, który tylko przytaknął z uśmiechem.
            - Donghae to nasz znajomy, kiedy będziemy gdzieś wychodzić bez ciebie, to on będzie z tobą zostawał. Zgoda? - zapytała Soojae. Kyungsoo uśmiechnął się i pokiwał głową.
            - Tak! – przytaknął, przytulając zadowoloną Soojae, a następnie Kyungsika.
            - Bądź grzeczny i nie zamęcz nam Donghae, bo nie będzie chciał wrócić - powiedział Kyungsik.
            - Będę grzeczny - zapewnił Kyungsoo, a Kyungsik zmierzwił mu włosy, prostując się.
            - To my idziemy. Powodzenia – dodała Soojae, po czym Kyungsik zamknął za nimi drzwi. Kyungsoo pomachał do nich z okna, po czym wrócił do stojącego w przedpokoju Donghae.
            - Hyung? - zapytał cicho. Hae spojrzał na niego uważnie. - Pobawisz się ze mną? - posłał mu najbardziej uroczy uśmiech jaki Donghae w życiu widział.

>*<

            Kyungsoo był takim dzieckiem, nad którym opieka była niezwykle prosta i przyjemna. Donghae przychodził do Kyungsoo przynajmniej trzy razy w tygodniu. Czasem na cały dzień, czasem jedynie na wieczory. Kyungsoo bardzo go polubił, a to było najważniejsze w tym wszystkim. Chłopiec był zawsze wesoły i chętny do współpracy, jeśli chodziło o uprzątnięcie bałaganu, który w sumie sam zrobił, czy chociażby o zaprowadzenie go do łóżka. Kyungsoo czasem zachowywał się jak każde „niegrzeczne” dziecko. Nie chciał zjeść obiadu, nie słuchał się, czy też zwyczajnie pyskował. Jednak wystarczyło, że zobaczył smutnego Donghae siedzącego na kanapie, by szybko przybiec, wspiąć się na jego kolana i przytulić, będąc bliskim łez podczas przeprosin. Takie humorki zdarzały się w sumie bardzo rzadko. Czasem po prostu Kyungsoo był niewyspany, albo rzeczywiście nie lubił tego, co zostawiała Soojae w lodówce. Kiedy Dongahe nauczył się już co Kyungsoo lubi, a co nie, sam próbował coś gotować. Czasem wyszło, a czasem nie. Kyungsoo nie narzekał.
           - Hyung - Kyungsoo wszedł do salonu, bose stopy zostawiały mokre ślady na podłodze. Donghae skrzywił się lekko.
            - Czemu masz mokre stopy, Kyungsoo? – wstał i wziął chłopca na ręce, by ten nie przeziębił się od stania na zimnych kafelkach.
            - Nie będziesz krzyczał? - zapytał cicho, trzymając się ramienia Donghae. Starszy westchnął.
            - Nie, nie będę - powiedział
            - Obiecujesz? - upewnił się Kyungsoo, patrząc na niego wielkimi oczami.
            - Obiecuję - zaśmiał się w końcu Donghae. Kyungsoo kiwnął głową i powiedział, by poszedł do łazienki. Cóż, Dongahe chciał krzyczeć, ale obiecał, że nie będzie.
            - Co tu się stało, Soo? – spytał, patrząc na zalaną łazienkę.
            - Ja chciałem tylko siusiu - powiedział chłopiec, bliski łez. Donghae odstawił go na suchy dywanik w łazience, zerkając do zapchanej papierem toalety. Szybko uratował łazienkę, po czym z małą pomocą Kyungsoo posprzątał bałagan.
            - Następnym razem weź tylko trochę papieru, dobrze? – zapytał, znów biorąc chłopca na ręce.
            - Dobrze! - zawołał radośnie Kyunsgoo, przytulając się do starszego chłopaka, kiedy ruszyli w stronę pokoju dziecka. Donghae posadził go na jego łóżku, a kiedy Kyungsoo ułożył się już wygodnie, przykrył go całego kołdrą. Spod pościeli dobiegł delikatny chichot, po czym Donghae z uśmiechem odsłonił głowę rozbawionego Kyungsoo.
            - Co dziś czytamy? - Donghae usiadł na fotelu obok łóżka. Kyungsoo zamyślił się na chwilę, a potem wzruszył ramionami. - A ja skąd mam wiedzieć czego chcesz posłuchać? - spytał rozbawiony szatyn. Kyungsoo zmarszczył brwi, po czym uśmiechnął się, a jego usta ułożyły się w  kształt serca.
            - Opowiedz mi jakąś historie! – odparł, zadowolony ze swojego pomysłu. Donghae zamyślił się.
            - O czym powinna być ta historia? – podał Kyungsoo jego ulubioną, pluszową sowę. Chłopiec wzruszył ramionami, więc Donghae westchnął i zaczął wymyślać jakąś historię o rycerzu i księżniczce. Kyungsoo niedługo po rozpoczęciu opowieści zasnął, więc Donghae zszedł na dół, by usiąść na kanapie i chwilę odpocząć, zanim Soojae i Kyungsik wrócą do domu. Donghae oparł się  wygodnie, włączając cicho telewizor, tak by nie zbudzić Kyungsoo. Pracował już kilka miesięcy i był dobrej myśli. Rodzicie Kyungsoo płacili mu dobre pieniądze, czasem nawet dopłacali, jeśli była to jakaś nieprzewidziana sytuacja jak wtedy, kiedy babcia małego trafiła do szpitala, a oni nie chcieli zabierać ze sobą chłopca. Donghae z jednego końca miasta na drugi dostał się w niecałe piętnaście minut, gdy większość czasu zwyczajnie biegł. Zadziwiało go czasem to, jak bardzo lubił przebywać z Kyungsoo. Czasami myślał, jak by to było, gdyby on miał własne dziecko. Dobrze wiedział, że jego syn na pewno nie byłby tak grzeczny jak Kyungsoo, bo sam Donghae będąc dzieckiem grzecznością nie grzeszył, ale na pewno by je kochał. Donghae kochał Kyungsoo jak własnego syna, dlatego starał się być jak najlepszy w tym co robi i nie chciał myśleć o tym, że może już niedługo Donghae nie będzie mu więcej potrzebny. Na razie cieszył się tymi chwilami, które mu zostały. Z rozmyślań zbudził go cichy trzask zamka i ściszone głosy. Donghae wyciszył całkowicie telewizor, ruszając w stronę przedpokoju.
            - Kyungsoo śpi? - zapytał Kyungsik. Donghae pokiwał głową.
            - To dobrze, dziękujemy ci - powiedziała z szerokim uśmiechem Soojae.
            - Do usług. Będę już szedł, okay?
            - Jasne, pewnie jesteś zmęczony. Możesz przyjść w sobotę? Mamy jakiś głupi projekt, a później bankiet - burknęła Soojae, podając swój płaszcz mężowi, który odwiesił go na odpowiedni wieszak. Donghae nigdy nie opiekował się Kyungsoo w weekendy, z tego względu, że zwyczajnie dwójka miała wtedy wolne i wystarczająco czasu, by zająć się dzieckiem.
            - No pewnie - odpowiedział jednak. Sobota spędzona z Kyungsoo będzie jedną z lepszych w przeciągu trzech miesięcy. Wymienili ze sobą jeszcze kilka zdań, w których Donghae w skrócie streścił co Kyungsoo dzisiaj jadł i co się stało, po czym odmachał na pożegnanie stojącej w drzwiach dwójce. Schował swoje dłonie głęboko do kieszeni. Wieczory robiły się powoli coraz zimniejsze, ale cóż się dziwić. Wielkimi krokami zbliżała się zima.
           >*<

            Donghae jak zwykle był chwilę przed czasem. Kiedy Soojae otworzyła drzwi, uśmiechnęła się i poinformowała, że Kyungsoo jeszcze śpi. Rozmawiali w salonie, ale niedługo po przybyciu chłopaka para musiała zacząć szykować się do wyjścia. Kiedy Donghae zamknął za nimi drzwi, ruszył schodami do góry, by obudzić Kyungsoo. Soojae nie chciała, żeby chłopiec spał zbyt długo, bo oczywiście później nie będzie chciał iść spać o normalnej godzinie. Donghae wszedł po cichu do pokoju chłopca. Spod kołdry wystawała tylko czarna czupryna Kyungsoo, a kiedy zbliżył się bardziej zobaczył, że chłopiec zasłania swoją twarz jakimś wielkim miśkiem. Usiadł obok jego drobnego ciała i zaczął go budzić, głaszcząc po włosach i ciągnąc za misia. Kyungsoo mruknął coś niezadowolony, wzmacniając uścisk na pluszaku.
            - Hej, Soo, wstawaj - powiedział cicho. Chłopiec jeszcze raz cos mruknął i ziewnął, otwierając delikatnie oczy,. Jego dłonie zwinęły się w piąstki, którymi po chwili przecierał zaspane oczy.
            - Hyuuung~? – zapytał nieprzytomnie.
            - No cześć, śpiochu. Wstawaj szybko – powiedział Donghae, wstając. Kyungsoo usiadł na brzegu łóżka, po czym wyciągnął do góry ręce. Donghae zaśmiał się cicho, biorąc chłopca na ręce, by wejść z nim razem do łazienki.
            Kyungsoo zjadł śniadanie, które przygotował mu Donghae.
            - Co chciałbyś dzisiaj robić, Soo? - spytał straszy, wkładając naczynie do zmywarki. Kyungsoo nadal siedział na krześle w kuchni, machając uroczo nogami.
            - W sobotę mamusia i tatuś zabierają mnie na plac zabaw! - poinformował radośnie.
            - Zawsze? - zapytał zaskoczony Donghae. Kyungsoo kiwnął głowa.- W takim razie ubierzemy się trochę grubiej i pójdziemy, zgoda?- Kyungsoo znów
 pokiwał głową, zeskoczył z krzesła i popędził w stronę schodów.
            - Soo, uważaj na schodach! - krzyknął za nim Donghae, zaskoczony nagłą ekscytacją chłopca. Kiedy wszedł z powrotem do pokoju, Kyungsoo już na niego czekał.
            - Tak bardzo lubisz chodzić na plac zabaw? - spytał Donghae, zakładając grubszy sweter na chłopca.
            - Tak! Tam zawsze spotykam mojego przyjaciela - powiedział zadowolony Kyungsoo, kiedy Donghae zawiązywał mu buty.
            - Przyjaciela powiadasz?
            - Uhm! On też zawsze w soboty przychodzi się tam bawić i bawimy się razem – odparł radośnie, schodząc za rękę po schodach z Donghae. Kyungsoo chwilę kłócił się z Donghae, że sam założy sobie kurtkę, więc w którymś momencie starszy dał za wygraną i wziął swój plecak, do którego zapakował owoce i sok na wszelki wypadek. Kyungsoo czekał na niego ubrany i zniecierpliwiony. Kiedy Donghae skończył zapinać kurtkę, chłopiec wyciągnął swoją rękę w jego stronę. Donghae złapał go za drobną dłoń i otworzył przed nim drzwi, wypychając Nusa - psa Soojae - z powrotem na dwór. Kobieta zawsze ostrzegała, by go nie wpuszczać, bo robi bałagan. Nusa zaszczekał kilka razy obiegając ich dookoła. Kyungsoo zaśmiał się radośnie, idąc ostrożnie. Donghae upewnił się, że dobrze zamknął furtkę, po czym ruszył za Kyungsoo, który wskazał mu drogę do jego ulubionego placu zabaw.

            Nawet jeśli było dość wcześnie, na placu zabaw było już sporo dzieci. Donghae usiadł na jedynej wolnej ławce, obserwując Kyungsoo, który aktualnie obchodził cały plac zabaw, pewnie by znaleźć swojego przyjaciela. W pewnym momencie stanął na środku piaskownicy i smutny usiadł na murku, przesypując piasek patykiem. Donghae westchnął, ale nie ruszył się z miejsca. Spojrzał na swój telefon, sprawdzając godzinę. Było już kilka minut po dziesiątej. Kiedy uniósł głowę, Kyungsoo nadal siedział w tym samym miejscu, rysując w piasku. Nie przejmował się innymi dziećmi, które czasami go zaczepiały. Kyungsoo uśmiechał się i kręcił głową, odmawiając wspólnej zabawy. Po kilku minutach takiego bezczynnego siedzenia Donghae znów wyciągnął telefon, mając zamiar napisać do Soojae, czy naprawdę Kyungsoo spędza soboty na palcu zabaw, ale zanim zdążył odblokować, coś rozproszyło jego uwagę.
            - Hyung! - zawołał uroczy chłopiec, opadając z uśmiechem na plecy Kyungsoo. Podopieczny Donghae uśmiechnął się szeroko i odwrócił, by przytulić chłopca. Wyglądał na młodszego od Kyungsoo. Jego czarne włoski były rozwiane, a ciemna karnacja ładnie kontrastowała z jego białym szalikiem. Kyungsoo zaczął cos mówić do chłopca, po czym wskazał na jego głowę i pokręcił swoją. Drugi chłopiec wydął uroczo wargi i wstał, a potem szybko gdzieś odbiegł. Kyungsoo chyba czekał na powrót swojego kolegi, a kiedy to nastąpiło, chłopiec miał już na swojej głowie czapkę. Kyungsoo złapał go za rękę i oboje ruszyli w stronę huśtawek. Donghae zaśmiał się, gdy oboje zmieścili się na jedną z nich i zamiast się huśtać, grali w kamień, papier i nożyce. Kiedy Kyungsoo przegrał, zeskoczył z huśtawki, kazał chłopcu trzymać się łańcucha i lekko pchał huśtawkę. Śmiech drugiego chłopca był głośny, ale uroczy i przyjemny. Po pewnym czasie się zmienili. Po pół godzinie wrócili z powrotem do piaskownicy i zaczęli budować coś z piasku. Donghae nie mógł odwrócić od nich oczu. Byli po prostu uroczy. Kyungsoo w swojej czarnej kurtce, czapce i jasnej karnacji był całkiem różny od drugiego chłopca w jasnej kurce, białej czapce i o ciemnych oczach, włosach i nawet skórze. Kyungsoo, jak na hyunga przystało, dbał o młodszego chłopca, nie pozwalał mu siadać na zimnej blasze jak zjeżdżali, czy też uważał, by nic mu się nie stało. Młodszy chłopiec też był opiekuńczy w stosunku do Kyungsoo i to zwyczajnie rozczulało serce Donghae.
            - Jongin~! - Donghae podniósł głowę zdezorientowany. Przyjaciel Kyungsoo zrobił to samo.
            - Chwilę, appa! - odkrzyknął i z pomocą Kyungsoo wyszedł z rozkopanej piaskownicy, a potem poleciał w stronę swojego taty. Kyungsoo po chwili też do niech przyszedł, cały zarumieniony.
            - Hyung, chce mi się pić! - powiedział. Donghae zaśmiał się i podał mu sok. Chłopiec ostrożnie odkręcił butelkę i zaczął pić, dokładnie obserwując plac zabaw, by nie przegapić momentu, kiedy wróci jego przyjaciel.
            - Soo, twój przyjaciel jest od ciebie młodszy? - zapytał Donghae, kiedy chłopiec zakręcał butelkę.
            - Tak! Jongin ma cztery latka, jestem jego hyungiem! - powiedział dumnie. Donghae zaśmiał się.
            - Zauważyłem.
            - Wiesz, że Jongin chodzi na lekcje tańca? Jago tata jest tancerzem! – uniósł ręce do góry z zachwytu. Donghae poprawił mu czapkę, uśmiechając się.
            - To fajnie, Jongin uczy cię tańczyć? - spytał. Kyungsoo wydął dolną wargę.
            - Nie, wstydzi się – odparł, robiąc smutną minę. - Ale jego tata obiecał, że kiedyś mi pokaże film, gdzie Jongin tańczy! – zachichotał, co po chwili także uczynił Donghae. Starszy uniósł głowę, podczas gdy Kyungsoo jadł jabłko, by zobaczyć Jongina trzymanego przez wysokiego bruneta. Chłopiec śmiał się cicho, oplatając jednym ramieniem szyję mężczyzny, natomiast jego druga ręka wskazywała na zjeżdżalnię. Mężczyzna uniósł  chłopca, sadzając go na samej górze. Jongin złapał się mocno po obu stronach zjeżdżalni i spojrzał przestraszony w bok.
            - O, tata Jongina! Może pokaże mi film! - powiedział zadowolony Kyungsoo. Jongin trzymał rękę swojego taty, po czym zamknął oczy i z cichym piskiem zjechał na sam dół. Kyungsoo zaśmiał się uroczo, patrząc na nadal siedzącego na ziemi i zasłaniającego swoją twarz chłopca. Szybko podbiegł do niego i poklepał go po głowie. Donghae usłyszał tylko „Jongin, dobrze sobie poradziłeś!”, na co młodszy chłopiec zaśmiał się cicho, odciągając dłonie od twarzy. Kyungsoo pomógł wstać przyjacielowi i skierował swoje kolejne słowa do ojca chłopca. W tym momencie Donghae był zdolny zobaczyć jego twarz. Starszy uśmiechał się szeroko, ukazując swoje dziąsła, a po chwili zaśmiał się, kiedy Jongin zaczął coś krzyczeć. Powiedział coś do Kyungsoo, na co chłopiec westchnął, ale  przytaknął i złapał swojego kolegę za rękę, znów prowadząc do piaskownicy. Donghae musiał przyznać, że Jongin nie był zbyt podobny do swojego ojca. Może poza szerokim uśmiechem, który jednak nie ukazywał dziąseł i linii szczęki. Mężczyzna po chwili zniknął za budową domku. Donghae westchnął. Powoli robiło mu się zimno, martwił się też o Kyungsoo. Byli na dworze już długi czas.

            Kiedy Donghae zauważył, że już czas na obiad, wstał z ławki, zabrał plecak i ruszył do piaskownicy, gdzie chłopcy spierali się w którym miejscu powinien znajdować się najładniejszy kamyk. Owy kamyk przyniosła dla Jongina jakaś dziewczynka.
            - Kyungsoo…
            - Jongin…
Donghae podniósł głowę, słysząc wypowiedziane w tym samym momencie inne imię. Ojciec Jongina zaśmiał się.
            - Ty musisz być opiekunem Kyungsoo, prawda? Donghae? – zapytał, a Donghae uniósł brew. Mężczyzna wyciągnął swojego syna z piaskownicy i otrzepywał jego spodnie.
            - Kyungsoo mówił o tobie Jonginowi, a Jongin mnie. Miło mi w końcu cię poznać – powiedział, wyciągając rękę.- Lee Hyukjae - dodał z uśmiechem. Donghae uśmiechnął się, także przedstawiając się mężczyźnie.
            - Taka z ciebie gaduła, Soo? - zapytał z uśmiechem, także otrzepując spodnie chłopca. Kyungsoo wydął wargi, oblewając się rumieńcem.
            - Appa! - Jongin pociągnął za rękaw kurtki swojego tatę, który przez cały czas z  uśmiechem obserwował Donghae, poprawiającego ubranie Kyungsoo. Szybko kucnął, by być twarzą w twarz z nadąsanym Jonginem.
            - Słucham cię? – zapytał, poprawiając jego czapkę.
           - Kyungsoo mógłby kiedyś do nas przyjść? - zaproponował nieśmiało. Kyungsoo odwrócił się i spojrzał na Hyukjae, który zagryzł wargę.
            - Oczywiście, że tak, ale będziemy musieli porozmawiać z jego rodzicami, dobrze?
            - Dobrze! - krzyknął Jongin i podszedł do Kyungsoo. Chłopcy przytulili się na pożegnanie. Donghae nie mógł przestać się uśmiechać. Ta dwójka była niewiarygodnie urocza.
            - Chodźmy, Kyungsoo. Trzeba wymyślić, co zjemy na obiad - powiedział Donghae, wyciągając ręce.
            - Zjedzmy kimchi spaghetti! - powiedział chłopiec, na co Donghae zrobił kwaśną minę.
            - Postaram się - dodał szybko, biorąc chłopca na ręce. Hyukjae właśnie łaskotał swojego syna, by odwrócić jego uwagę od owinięcia jego szyi szalikiem.
            - Pa, Jongin~! - zawołał Kyungsoo na rękach Donghae.
            - Papa, hyung! - odkrzyknął Jongin. Donghae i Hyukjae kiwnęli głowami na pożegnanie.
            - Hyung, naprawdę zrobimy to spaghetti? - zapytał cicho Kyungsoo, kiedy szli już w stronę domu.

          >*<

       Donghae zabierał Kyungsoo do parku na plac zabaw kiedy chłopiec chciał. Zawsze spotykali tam Jongina i jego tatę. Donghae przyzwyczaił się do tego, że gdy przychodził z Kyungsoo, Jongin i Hyukjae już byli na placu. Donghae siadał obok mężczyzny i zaczynali rozmawiać. Nie rozmawiali o swoich rodzinach, czy o dzieciach bawiących się na placu. Zazwyczaj rozmawiali o pracy, albo też planowali spotkanie Jongina i Kyungsoo. Soojae i Kyungsik oczywiście się na nie zgodzili, ale ich firma miała teraz ważny projekt, więc Donghae praktycznie zamieszkał u nich w domu, codziennie opiekując się małym Kyungsoo. Oboje planowali, który dzień najbardziej by odpowiadał Hyukjae. Donghae pasował każdy dzień, w końcu to i tak odbywało się podczas jego pracy. Hyukjae dzisiaj jednak nie odezwał się ani słowem, kiedy Donghae usiadł na ławce.
            - Hyung, wszystko okay? - zapytał Donghae. Hyukjae nie odpowiedział. Głowę miał wspartą na dłoni, a łokieć tej ręki spoczywał na kolanie. Jego spojrzenie było utkwione w Jonginie, patrzącego smutnym wzrokiem na Kyungsoo, który obraził się na niego za nazwanie go uroczym. Hyukjae milczał przez krótką chwilę, po czym westchnął i odwrócił się, robiąc zaskoczoną minę.
            - Jezu, Donghae, wystraszyłeś mnie – powiedział, łapiąc się za miejsce, gdzie znajdowało się jego serce. – Wybacz, że cię nie zauważyłem - dodał z lekkim uśmiechem, znów patrząc na Jongina.
            - Ej, hyung, wszystko w porządku? – powtórzył pytanie Donghae, kładąc swoją rękę na ramieniu starszego chłopaka. Może i znali się jedynie dwa miesiące, ale Donghae bardzo go polubił.
            - Nie - odpowiedział tylko starszy, marszcząc brwi kiedy zobaczył, że znów zaczyna padać śnieg. Kyungsoo już przestał być zły na Jongina i razem łapali w dłonie płatki śniegu. Donghae otworzył usta, by zapytać o coś jeszcze, ale w ostatniej chwili zrezygnował. Wbił swoje zmartwione spojrzenie w Kyungsoo i Jongina. Kyungsoo powiedział coś do młodszego, biegnąc po chwili w stronę dwóch mężczyzn.
            - Hyung! - obydwoje spojrzeli na chłopca. Kyungsoo patrzył jednak na Hyukaje.- Pokażesz mi? - spytał. Hyukjae zaśmiał się i wyciągnął telefon. Donghae wziął Kyungsoo na kolana, a w tym czasie Jongin przyszedł, ale nie wiedział, o co chodzi. Donghae wziął telefon w swoje ręce, tak by Kyungsoo mógł oglądać co się dzieje. Widzieli odbicie w lustrze. Hyukjae stał trochę spocony, ale uśmiechnięty, natomiast Jongin był obok, patrząc z uśmiechem na swojego tatę. Hyukjae powiedział coś cicho, po czym odsunął się. Nagle usłyszeli muzykę, a Jongin zaczął krzyczeć, by Kyungsoo nie patrzył, jak tańczy. Bardzo ładnie jak na czteroletnie dziecko. Miał dobrą koordynację i jego ruchy też były miłe dla oka. W odbiciu wysokiego lustra można było zobaczyć uśmiechającego się Hyukjae, który szybko schował telefon, kiedy tylko Jongin się do niego odwrócił.
            - Appa! - jęknął Jongin. W jego oczach pokazały się łzy.- Miałeś nikomu tego nie pokazywać! - zapłakał. Hyukjae westchnął, biorąc swojego syna na ręce. Przytulił go i zaczął cicho szeptać, że przeprasza i już więcej tego nie zrobi.
            - Ale Jonginnie! Naprawdę ładnie tańczysz! Prawda, hyung? - zapytał Kyungsoo.
            - Prawda – zgodził się z uśmiechem Donghae. Jongin wytarł swoją mokrą twarz.
            - Na-naprawdę Kyungie? - Kyungsoo pokiwał energicznie głową. Jongin jeszcze spojrzał na Donghae, który też przytaknął.
            - Dziękuję – powiedział, rumieniąc się po chwili. Hyukjae zaśmiał się, wyciągając chusteczkę i wycierając załzawione oczy syna.
            - No już. Mówiłem, że ładnie tańczysz - powiedział dumnie Hyukjae. Jongin zaśmiał się cicho. Donghae postawił Kyungsoo na ziemi i chłopcy wrócili do zabawy.
            - Możesz przyprowadzić do nas Kyungsoo w następną sobotę? - spytał Hyukjae.
            - Pasuje ci?
            - Tak, nie ma akurat zajęć.
            - Dobrze, będziemy - odparł z uśmiechem Donghae. Hyukjae odwzajemnił gest, po czym oboje znów skierowali swoje spojrzenia na dwójkę chłopców.

>*<

- Kyungsoo! - Donghae stał w salonie. Nie miał pojęcia, co właściwie się stało, ale winowajcą mógł być tylko młody chłopczyk.
- Tak…? - zapytał cicho chłopiec, wychylając się zza ściany oddzielającej kuchnię od salonu. Donghae uniósł brew i wskazał palcem na porozrzucane na dywanie zabawki.
- Czemu nie posprzątałeś? - spytał Donghae, kiedy Kyungsoo podszedł już do niego.
            - Zapomniałem hyung, przepraszam – powiedział, spuszczając głowę. Donghae tylko pokręcił swoją i poczochrał czarne włosy chłopca.
            - No nic, pomogę ci. Chodź tu - Kyungsoo uśmiechnął się, kucając obok Donghae, by pomóc mu poukładać zabawki w koszu, który później starszy zaniósł z powrotem na górę. Kiedy zszedł na dół, Kyungsoo siedział na kanapie i machał zadowolony nogami.
            - Hyung! Mogę cię o coś zapytać? - zawołał niemal natychmiast, kiedy spostrzegł Donghae.
            - Jasne, co jest?- zapytał, siadając na kanapie. Przetarł ręką twarz zastanawiając się, czy zaraz po wiadomościach nie kazać iść Kyungsoo spać.
            - Lubisz Jongina? - zapytał cicho chłopiec. Donghae uniósł brew zaskoczony.
            - No pewnie że tak, czemu pytasz? - Kyungsoo pokręcił się w miejscu, rumieniąc się po chwili, a Donghae jedynie zmarszczył brwi.
            - Bo hyung…. Ja też lubię Jongina- powiedział.
            - No przecież wiem - powiedział starszy, nie do końca rozumiejąc, o co chłopcu chodzi. Kyungsoo zrobił się jeszcze bardziej czerwony.
            - Ale nie tak jak ty! Ja lubię go bardziej! - krzyknął. Donghae uniósł ręce w obronnym geście, kiwając głowa. Twarz chłopca złagodniała, po czym zagryzł wargę.
            - Okay, o co chodzi? Powiedz mi - westchnął ciężko, wciągając Kyungsoo na swoje kolana.
            - A nie będziesz krzyczał?
            - A czemu miałbym?
            - A nie będziesz? – zapytał, patrząc do góry na Donghae swoimi wielkimi oczami. Starszy zaśmiał się.
            - Nie będę, obiecuję – powiedział, kładąc rękę na piersi. Kyungsoo chwilę się zastanawiał.
            - Bo ja bym chciał… Ja bym chciał, żeby… żeby Jongin był moim chłopakiem – powiedział, czerwieniąc się i chowając twarz w dłoniach. Donghae uchylił delikatnie usta w szoku. No tego to się nie spodziewał, jednak gdy cofnął się myślami do swoich młodych lat, przypomniało mu się, że sam miał chłopaka, nawet kilku, jeden został mężem i miał nawet żonę później. Zaśmiał się, przytulając do siebie zawstydzonego Kyungsoo.
            - Myślę, że możesz. Chyba że Jongin nie będzie chciał – odparł, śmiejąc się.
            - Będzie chciał! – krzyknął, odsuwając się.
            - A skąd wiesz? - zaciekawił się Donghae.
            - Bo mnie zapytał, czy bym chciał być jego chłopakiem – odpowiedział, wysuwając dolną wargę. Donghae zaśmiał się tylko jeszcze głośniej, na co oburzony Kyungsoo uderzył go lekko w ramię.

            - Słyszałeś nowiny? - zagadał Hyukjae, kiedy Donghae usiadł na ławce.
            - Jakie? - zapytał zaskoczony Donghae. Dziś mieli razem wracać do domu Hyukjae i Jongina, tak jak się umówili.
            - Mój syn się umawia - zaśmiał się Hyukjae. Donghae dołączył do niego.
            - Ach, to! Słyszałem. Kyungsoo się mnie pytał, czy może być jego chłopakiem – powiedział, śmiejąc się cicho. Hyukjae spojrzał na niego uważnie, uśmiechając się.
            - I co?
            - No pozwoliłem mu. Mam nadzieje że jego rodzice mnie nie zabiją -  podrapał się rozbawiony w kark, kiedy Kyungsoo i Jongin, trzymając się za ręce, lepili bałwana. Hyukjae zachichotał cicho.
            -  No cóż, to się zobaczy - zerknął po chwili na zegarek. - Lepiej chodźmy, bo później będą narzekać, że mało czasu razem w domu spędzili – powiedział, wstając. Donghae podążył za jego śladem.
            - Trzeba uważać, żeby nie całowali się po kontach – mruknął, na co Hyukjae zaśmiał się tylko głośniej.

            Dom rodziny Lee był przyjemny. Mniejszy od tego, w którym mieszkał Kyungsoo z rodzicami, ale Donghae stwierdził, że to w sumie nie ma znaczenia. Wnętrze było przytulne, utrzymane w jasnych barwach, z dużym oknem, przez które można było podziwiać las. Tak samo jak na niewielkim tarasie. Hyukjae powiedział jedynie, że w piwnicy jest sala treningowa i Jongin ma dopilnować, żeby Kyungsoo tam nie schodził. Donghae nie słyszał gróźb młodego ojca co do tego, co się stanie, jeśli ich tam dopadnie. Przypatrywał się zdjęciom poukładanym na niewysokiej komodzie. W większości były to zdjęcia Jongina albo Jongina i Hyukjae. Jedno było całkiem śmieszne, zrobione chyba przez chłopca. Przedstawiało Hyukjae wyglądającego na naprawdę przerażonego. Patrzył na ścianę, a kolorowym pisakiem w kółeczko wzięty był pająk i niezdarnym pismem dopisane:
                                   „Tata boi się robali tak samo jak ja, ottoke? >.<”.
Donghae zaśmiał się cicho, po czym swoje spojrzenie przeniósł na zdjęcie przesunięte odrobinę w tył na samym końcu. Przedstawiało kilka lat młodszego Hyukjae z niewysoką kobietą. Miała karnację podobna do Jongina, jeśli nie trochę ciemniejszą. W porównaniu z cerą Hyukjae wydawała się być bardzo ciemna. Oboje uśmiechali się, Hyukjae obejmował kobietę w pasie od tyłu, podbródek miał ułożony na jej ramieniu. Przy dogłębnym przyjrzeniu się, Donghae zauważył delikatne wybrzuszenie widoczne w miejscu brzucha, więc podejrzewał, że zdjęcie zostało zrobione kilka miesięcy przed narodzinami Jongina.
            - Donghae?
Chłopak odwrócił się zaskoczony, patrząc na Hyukjae.
            - Gdzie dzieci? - zapytał zdezorientowany. Hyukjae uśmiechnął się lekko.
            - Poszły się bawić do góry - powiedział starszy, zbliżając się do niego powoli.- Ach – westchnął, zdając sobie sprawę, na co patrzył się Donghae.
            - Wybacz, jeśli nie powinienem, czy…- zaczął.
            - Nie, to nic takiego - powiedział Hyukjae, łapiąc za zdjęcie jego i kobiety.- To moja narzeczona – powiedział, stawiając zdjęcie z przodu.
            - Myślałem, ze żona – przyznał głupio Donghae. Hyukjae zaśmiał się.
            - Nie. Mieliśmy pobrać się po narodzinach Jongina, ale nie wszystko poszło tak, jak mieliśmy w planach – wyjaśnił, siadając na kanapie, po czym wskazał fotel Donghae.
            - Mogę zapytać co się stało? - szepnął cicho Donghae.
            - Uciekła - odparł Hyukjae, a Donghae uniósł zaskoczony brwi. Spodziewał się wszystkiego. Śmierci, śpiączki, ale nie tego, że uciekła.
            - Czemu? – zapytał, zanim zdążył pomyśleć. Hyukjae westchnął.
            - Kiedy była w ciąży z Jonginem mieliśmy zerwać nasze zaręczyny. Mimo że bardzo ją kochałem to była chyba nadal tylko przyjaźń. Junmin znałem od dziecka. Zawsze byliśmy razem, więc chyba to stało się przywiązaniem. Kiedy planowaliśmy nasz ślub poznałem kogoś. To nie była miłość, tylko zauroczenie, ale wciąż. Pamiętam szok na twarzy kiedy jej o tym powiedziałem. Starała się uśmiechnąć, ale wiedziałem, że to dla niej ciężkie. Nie na co dzień odkrywa się że twój przyszły mąż jest gejem – wyjaśnił, uśmiechając się smutno. Donghae uchylił zaskoczony usta, po chwili je zamykając. Hyukjae odchrząknął.- Nasz układ był prosty. Kiedy Jongin się urodzi, zrywamy zaręczyny, ale wspólnie, jak przyjaciele, wychowujemy go. Jednak ona nie dotrzymała umowy. Trzy dni po narodzinach zwyczajnie uciekła. W tym czasie byłem w naszym mieszkaniu, miałem przywieźć ubrania dla niej i dla małego Jongina. Gdy wróciłem, Jongin był sam, w sali jej nie było. Tylko list, gdzie napisała, że mam się nim zająć, bo dla niej to za dużo – powiedział, opierając się wygodniej na kanapie, palcami przetarł oczy.- Postąpiła samolubnie, ale rozumiem ją. Nie widziałem jej cztery lata i trochę tęsknię. Ale rozumiem – skończył, prostując się, by spojrzeć na Donghae. Młodszy chłopak miał odrobinę zmarszczone brwi, by nie okazać swojego zaskoczenia.
            - A co z Jonginem? Nie pyta o nią? – zapytał, wskazując głową na fotografię.
            - Gdy był mniejszy pytał. Odpowiadałem mu zwyczajnie, że mamy nie ma, że jest nas dwójka. Nie wiem czy rozumiał, ale byłem mu wdzięczny za to, że nie pytał. Teraz kiedy jest trochę starszy i rozumie trochę więcej, zwłaszcza to, że wie że jego mama żyje, wystarczy że mówię, że mama bała się, że nie da sobie rady. Rozumie, mam nadzieję – powiedział, spuszczając głowę, by po chwili przesunąć po niej dłonią.
            - Przykro mi – rzekł w końcu Donghae. Hyukjae uśmiechnął się.
            - To nic. Ostatnio Jongin miał urodziny, więc przypomniało mi się o jej zniknięciu i byłem trochę zamyślony. Martwię się o nią, zawsze była nieporadna – wstał i schował zdjęcie z powrotem na sam tył.
           - Jestem pod wrażeniem, że sam dałeś radę wychować dziecko, jeszcze w tak młodym wieku - powiedział Donghae. Hyukjae zaśmiał się.
            - Było ciężko, ale rodzice trochę mi pomagali. Teraz jest o niebo lepiej. Bez pieluch wszystko jest łatwiejsze – usiadł na swoje miejsce. Po chwili usłyszeli tupot stóp i w salonie pokazał się Jongin, trzymający za rękę Kyungsoo.
            - Appa !- krzyknął, skacząc w miejscu. Kyungsoo patrzył na niego rozbawiony.
            - Co jest? - zapytał Hyukjae.
            - Mogę zabrać Kyungsoo do ogrodu?
            - Jongin, jest zimno - zaczął Hyukjae.
            - Ładnie proszę! Proszę, proszę! – chłopiec złapał za kolana swojego tatę. Jongin był naprawdę uroczy. Hyukjae westchnął.
            - Możesz, ale czy Kyungsoo może? - zapytał Hyukjae, unosząc brew. Kyungsoo i Jongin w tym samym momencie spojrzeli na Donghae. Mężczyzna spojrzał raz na jednego, raz na drugiego i westchnął ciężko.
            - Zanim zaczniecie mnie czarować, okay. Nie chcę tego przeżywać – powiedział, wzdychając teatralnie. Kyungsoo i Jongin zaklaskali radośnie i dziękując, pobiegli w stronę przedpokoju, by się ubrać.
            - Jongin, nie zapomnij czapki! - krzyknął Hyukjae.
            - Au, Kyungie, ja sam! - zawołał po chwili Jongin. Zaraz potem zobaczyli oburzonego Jongina poprawiającego czapkę i wesoło stąpającego za nim Kyungsoo. Hyukjae i Donghae zaśmiali się jednocześnie.
 >*<

            Zanim Donghae się obejrzał, dzięki pracy u państwa Do wystarczyło mu pieniędzy na wynajęcie własnego mieszkania, całkiem niedaleko od domu rodziny, więc miał blisko do pracy. Również nim Donghae zdążył spostrzec, Hyukjae stał się jego jedynym i najlepszym przyjacielem. Mężczyzna, mimo że trochę od niego starszy, był dla Donghae kimś w rodzaju dobrego przykładu. Hyukjae był odpowiedzialny, potrafił utrzymać siebie wraz z małym dzieckiem i miał całkiem dobrą i zabawną pracę. Odwiedziny jego i Kyungsoo w domu Hyukjae nie były czymś rzadkim. Kiedy zaczęło robić się cieplej, Donghae razem z Hyukjae zabierali chłopców nad jezioro. Pewnego dnia nawet rodzice Kyungsoo, korzystając z kilku dni wolnego, pojechali razem z nimi.
            - Nie pamiętam, kiedy ostatni raz byłem nad jeziorem - westchnął Kyungsik, kładąc się plackiem na kocu. Soojae zaśmiała się cicho, siadając obok męża. Uderzyła go lekko w plecy.
            - Przestań się wylegiwać i zajmij się naszym synem - powiedziała.
            - Kyungsoo sam da sobie świetnie radę, wierzę w niego - wymruczał mężczyzna, z twarzą tuż przy ziemi. Donghae zaśmiał się cicho, poprawiając na swoich kolanach Kyungsoo. Chłopiec miał na swoim brzuchu nadmuchane koło, które chyba zostało częścią jego stroju kąpielowego, bo nie miał zamiaru go ściągać.
            - JONGIN, JEŚLI ZARAZ TU NIE WRÓCISZ, SAM ZABIJASZ PAJĄKA W KUCHNI!
Donghae roześmiał się głośno, prawie wywracając na krześle, widząc zdenerwowanego Hyukjae, patrzącego na swojego syna, który wychylał się zza krzaków.
            - Cóż za groźba – stwierdziła ze śmiechem Soojae. Hyukjae zawtórował jej.
            - Jedyna, której naprawdę się boi – odparł na to, po czym zerknął na syna z ręcznikiem na głowie. Ogólnie Jongin cały zakryty był ręcznikami. Dziś słońce świeciło niemiłosiernie mocno i było strasznie gorąco. Kyungsoo miał na swoim ciele grubą warstwę kremu z filtrem.
            - Czemu? - westchnął Hyukjae, nawet nie wysilając się na ułożenie pełnego pytania na zachowanie Jongina.
            - Appa! Ja nie chcę być jeszcze ciemniejszy! Dzieci się ze mnie śmieją - powiedział smutno, kopiąc stopą grudkę piasku. Donghae uniósł zaskoczony brew. Soojae i Kyungsik podnieśli się do pozycji siedzącej, zastanawiając się, co się teraz stanie. Hyukjae kucnął przed swoim synem i przytulając go, zaczął coś szeptać mu do ucha. Na samym początku mina Jongina wskazywała na to, że wcale nie jest przekonany do słów ojca.
            - Nie możesz brać do siebie tego, co mówią inne dzieci. Jesteś moim ukochanym synkiem i pamiętasz, co ci mówiłem o mężczyznach z naszej rodziny? - zapytał Hyukjae, wycierając łzy z policzków Jongina.
            - Że nawet jak jest źle to dają sobie radę – powiedział cicho Jongin. Hyukjae uśmiechnął się.
            - Dokładnie. Twoja cera zawsze będzie ciemniejsza, ale to nie znaczy, że słonce sprawi, że stanie się jeszcze ciemniejsza. Przestań się mazgaić i idź do wody razem z Kyungsoo, dobrze? - Jongin uśmiechnął się uroczo, kiwając głową. Kyungsoo zeskoczył z nóg Donghae, by złapać za rękę Jongina ukrytą pod ręcznikiem. Kiedy starszy chłopiec pociągnął małego Jongina, Hyukjae złapał za ręcznik, by uwolnić swojego syna spod materiału.
            - Tylko się nie utopcie! - krzyknął Kyungsik.
            - Twórczo - burknęła Soojae, uderzając męża. - Ładne motto - dodała po chwili. Hyukjae zaśmiał się.
            - Bo prawdziwe - powiedział po chwili, siadając na kocu niedaleko Soojae.
            - Od zawsze zastanawiała mnie karnacja Jongina. Wiem, że nie jest adoptowany. Jego mama miała ciemną karnacje? – zapytała, podciągając kolana pod brodę, by spojrzeć z zaciekawieniem na Hyukjae.
            - Tak, ona ma ciemną karnację. Jongin ma to po niej, jednak jego jest jaśniejsza od jej. Też miała problemy kiedy była mała - wyjaśnił Hyukjae, ściągając po chwili koszulkę. Donghae zerknął na niego krótko, po czym odchrząknął, odwracając wzrok w stronę jeziora.
            - Och! To straszne jak dzieci nie tolerują takich rzeczy - westchnęła kobieta, prostując nogi by stopy zakopać w ciepłym piasku.- W porównaniu z Jonginem, Kyungsoo wydaje się biały jak kartka papieru - zaśmiała się cicho. Hyukjae uśmiechnął się.
            - Się dobrali - powiedział na to Donghae, a Hyukjae zaśmiał się.
            - Przeciwieństwa się przyciągają - mruknął na to starszy, obserwując dzieci w wodzie. Dzień mijał im przyjemnie nad jeziorem. Nie obyło się bez kilku akcji ratunkowych. Najczęściej dotyczyły tego, że Kyungsoo bał się, że się utopi mimo koła i trzymającego go Jongina. Ostatnia była sprawką Jongina, który nadepnął na kamień w jeziorze.
            - Appa! Appa! APPA! - Hyukjae zerwał się ze swojej lekkiej drzemki niemal natychmiast. Kyungsik także poderwał się, ale był zbyt zaspany, żeby ogarnąć co się dzieje, a Soojae krzyknęła zaskoczona. Donghae wstał z krzesła, ale w tym czasie Hyukjae już był w jeziorze. Kyungsoo przytulał do siebie przestraszonego Jongina i kiedy Hyukjae wpadł do wody, szybko go puścił, podając go w ręce ojca. Hyukjae szybko wyszedł z wody. Mogło się zdawać,  że był jeszcze bledszy niż zwykle. Mocno przyciskał do swojej piersi wciąż płaczącego Jongina, kiedy Kyungsoo szedł za nim i mówił co się stało.
            - Jongin już spokojnie, ej… Jonginnie, nie płacz - powiedział cicho. Donghae zszedł z krzesła, na którym siedział przez cały czas. Hyukjae posadził na nim płaczącego Jongina. Z nogi chłopca kapała krew. Soojae zrobiła się blada i zaciskała mocno rękę na ramieniu Kyungsika.
            - Muszę iść - powiedziała słabo, a jej mąż złapał ją w pasie, odprowadzając kawałek.
            - On nagle krzyknął, chyba coś mu się wbiło w stopę, hyung - jęknął Kyungsoo, też bliski płaczu, trzymając się nogi Donghae. Hyukjae uspokajał Jongina, wycierając w tym samym czasie krew ze stopy chłopca.
            - Uch, na szczęście to płytka rana - stwierdził już lekko uspokojony.- Podasz mi wodę? - zwrócił się do Donghae. Chłopak szybko ruszył po butelkę wody. Hyukjae przemył stopę chłopca, zawijając ją później w ręcznik.
            - Wygląda na to, że na dziś kończymy kąpanie - rzekł Donghae, kiedy Soojae i Kyungsik już wrócili.
            - Nic mu nie jest? - zapytała kobieta.
            - To na szczęście tylko rozcięcie. W domu dobrze to opatrzymy, a teraz już nie płacz, skarbie - odparł delikatnie Hyukjae, przytulając syna. Kyungsoo podszedł szybko do siedzenia, gładząc dłoń Jongina.
            - Nie płacz, Jonginnie - szepnął. Jongin pociągnął nosem, kiwając głową. Po chwili wszyscy byli już spakowani. Hyukjae niósł na rękach Jongina, który cicho rozmawiał z idącym obok Kyungsoo.
            - Może ja poprowadzę? - zaproponował Donghae. Hyukjae spojrzał na niego zaskoczony, zamykając bagażnik. Jongin ręce miał owinięte wokół szyi swojego taty, a nogi mocno zaciskały się na jego bokach. Widać było, że to nie pierwszy raz kiedy Hyukjae miał zajęte ręce, a nie mógł trzymać Jongina.
            - Nie musisz - powiedział z uśmiechem. Hyukjae ściągnął ze swoich pleców Jongina.
            - Tak będzie lepiej, trzęsą ci się ręce - Hyukjae pokręcił głową z uśmiechem.
            - Donghae ma rację, Hyukjae-ah, tak będzie bezpieczniej – zgodziła się Soojae. Hyukjae westchnął, po czym kiwnął głową.
            - Dobra, niech wam będzie - uległ ze śmiechem, podając kluczyki Donghae.
            - Papa Kyungie! - krzyknął z samochodu Jongin.
            - Papa Jonginnie, wracaj do zdrowia!- zawołał starszy chłopczyk, machając radośnie ręką.- Hyung, dopilnuj tego, bo będę zły! - dodał jeszcze, patrząc na Donghae. Ten tylko zaśmiał się i westchnął teatralnie.
            - Jak zwykle cała ciężka praca na mnie – odpalił samochód i ruszył w stronę domu Lee.

Po szybkim opatrzeniu rany Jongina, zmęczony chłopiec zasnął z głowa na kolanach swojego taty. Hyukjae patrzył na niego z lekkim uśmiechem, przeczesując dłonią jego krótkie, ciemne włoski.
            - Szybko zasnął - szepnął Donghae. Hyukjae podniósł głowę i uśmiechnął się.
            - Nie dziwię się, cały czas był w wodzie. Jak się obudzi będzie głodny - zaśmiał się cicho, biorąc syna na ręce.- Zaraz wracam - dodał jeszcze, ruszając w stronę schodów. Donghae pokiwał głową, ziewając przeciągle. Mimo że nad jeziorem nie robił niczego konkretnego prócz siedzenia i rozmawiania, był odrobinę zmęczony. Przetarł twarz rękoma, próbując odrobinę się rozbudzić.
            - Widzę, że jesteś zmęczony - powiedział wchodząc do salonu Hyukjae. Usiadł obok przyjaciela i uśmiechnął się.
            - Sam nie wiem nawet dlaczego. Nic nie robiłem. Nawet nic- nie- robienie jest meczące. Jak żyć – jęknął, opierając głowę o oparcie kanapy.
            - Skoro leniuchowanie cię męczy, nie wiem jak dajesz sobie radę z Kyungsoo - odparł starszy. Donghae uchylił jedną powiekę.
            - Jak powiedział sam jego ojciec „Kyungsoo jest duży, poradzi sobie sam. Wierzę w niego”- zacytował Donghae, a Hyukjae uśmiechnął się.
            - Kyungsoo jest spokojny. W porównaniu z nim Jongin wygląda jak naćpany cukrem, mały diabeł. Ale przyzwyczaiłem się i mam na to swoje sposoby - przyznał dumnie. Donghae wyprostował się.
            - Jakie?
            - Zabieram go do sali i tańczy - Donghae uniósł brew.- Wbrew wszystkiemu co mówi Jonginnie, on strasznie lubi to robić. Zwyczajnie się wstydzi. Czasem spędza ze mną nawet cztery godziny kręcąc się dookoła, próbując mnie naśladować czy tańcząc swój własny taniec - zaśmiał się Hyukjae.
            - Może w przyszłości też będzie uczył tańca jak tata? - zapytał Donghae, uśmiechając się wesoło.
            - Może... Kto go tam wie.
Po tym nastała między nimi komfortowa ciszo. Hyukjae oparł się wygodniej o kanapę, wyglądając przez duże balkonowe drzwi na niewielki ogród, a Donghae położył głowę na oparciu fotela i przypatrywał się mu. Bardzo lubił Hyukjae. Nawet bardziej niż powinien, a fakt, że Hyukjae mówił o swojej orientacji seksualnej tak otwarcie i bez żadnego wstydu dawał mu dużo do myślenia. Donghae nie wiedział czy jest gejem, czy jest hetero. Miał chłopaka, miewał też dziewczyny. Miłość łapała go nie patrząc na płeć, co czasem strasznie go irytowało. Chciał umieć się określić, ale nie potrafił. Sam zastanawiał się, czy mógł zakochać się w Hyukjae. Był przystojny i zabawny, Donghae naprawdę lubił z nim przebywać. Problem był taki, że Donghae czasem ciężko było odróżnić zauroczenia od zwykłej, przyjacielskiej sympatii. To nie pierwszy raz, kiedy czuł się tak zdezorientowany jeśli chodzi o jego uczucia. Czuł się niepewnie i chciał porozmawiać o tym z kimkolwiek, ale jedyna osoba z którą byłby w stanie o tym porozmawiać siedziała teraz przed nim i była głównym powodem jego problemu.
            - Hmm? Czemu się tak na mnie patrzysz? - zapytał rozbawiony Hyukjae. Donghae zamrugał kilka razy oczami.
            - Hyung, lubisz mnie?
To pytanie zawisło w powietrzu. Hyukjae patrzył na niego uważnie, skanując całą jego twarz uważnym spojrzeniem.
            - Zależy w jakim sensie pytasz.- odpowiedział.
            - A w jakim sensie mnie lubisz? - zapytał młodszy, dalej opierając głowę o oparcie, nie spuszczając swojego bystrego spojrzenia z twarzy Hyukjae. Starszy zamyślił się. Zerknął na chwilę na bok, ale Donghae nie zdążył zobaczyć, na co się patrzył.
            - Sam nie wiem
Donghae zmarszczył brwi. Dłuższą chwilę tylko na siebie patrzeli. Spojrzenie Donghae było uważne, jakby próbował wyczytać z oczu Hyukjae odpowiedź, która by go zadowoliła, natomiast Hyukjae patrzył na niego zdenerwowany i lekko przestraszony.
            - Lubię cię, hyung. Bardziej niż przyjaciela – przyznał w końcu. Starszy odwrócił wzrok na swoje kolana, marszcząc brwi.
            - Nie wiedziałem, że jesteś…
            - Nie jestem- przerwał Donghae, prostując się. Hyukjae spojrzał na niego zaskoczony.- Znaczy. Nie wiem. Czasem zakochuję się w kobiecie, czasem w mężczyźnie. To frustrujące, hyung. Chciałbym wiedzieć kto tak naprawdę mnie interesuje. Jedyne co wiem to to, że na razie tylko ty mnie interesujesz w ten sposób - powiedział. Znów nastała chwila ciszy, po czym Hyukaje zaśmiał się cicho, kręcąc głową.
           - To chyba żarty - westchnął. Donghae spojrzał na niego zaskoczony.- Myślałem, że to raczej oczywiste, że cię lubię, Donghae. Bardzo. Mocniej niż bym chciał. Chciałem ci o tym powiedzieć wcześniej, ale nie wiedziałem. Byłem pewny, że masz dziewczynę – powiedział, a młodszy uchylił zaskoczony usta.- Ale nie wiem czy to, co chcesz zrobić to dobry pomysł.
            - Czekaj, skąd wiesz co chcę zrobić?
            - Donghae, jesteś w takim wieku w którym myśli się o stałym zawiasku. Nie wiem czy to dobry pomysł, nawet jeśli czuję do ciebie to samo. Mam syna - powiedział twardo.
- No i co? Ja też chcę mieć. To się dobrze składa - odrzekł z szerokim uśmiechem. Hyukjae spuścił głowę, po chwili śmiejąc się.
            - Nie wygram z tobą, prawda? - Donghae pokręcił głową, a Hyukjae westchnął. Zanim jednak wymyślił kolejny argument, w salonie pojawiał się zaspany Jongin.
            - Appa! Daj buzi hyungowi i miejmy to z głowy! – zawołał, po czym ziewnął, ukazując wszystkie swoje bialutkie, ostre ząbki. Hyukjae uchylił zaskoczony usta. Jongin spojrzał na niego jak na głupka i zaklaskał, mówiąc jednocześnie „szybko, szybko”, na co Hyukjae zaśmiał się i łapiąc w ręce twarz Donghae, złożył na jego ustach delikatny, czuły pocałunek, któremu akompaniował radosny śmiech Jongina.

Kilkanaście lat później.

             Jongin spóźnimy się!
Hyukjae stał w salonie, poprawiając swój krawat, Na kanapie siedział Donghae, zerkając co chwilę na zegarek. Po chwili usłyszeli, że ktoś zbiega ze schodów, więc obaj spojrzeli w tamtą stronę.
             Cholernie się denerwuję - powiedział Jongin, patrząc na nich przestraszony. Donghae uśmiechnął się, stojąc trochę za Hyukjae. Siedemnastoletni Jongin nadal był uroczym chłopakiem. Prócz tego był też bardzo przystojny i właśnie wyglądał, jakby miał zemdleć. Powodem tego był jego któryś z kolei konkurs taneczny.
            - Nie rozśmieszaj mnie, to nie jest twój pierwszy raz - powiedział Donghae. Jongin posłał mu zdenerwowane spojrzenie.
             Gdzie Kyungsoo hyung? Powiedział, że przyjdzie…Przyjdzie?- zapytał jeszcze bardziej spanikowany. Donghae uśmiechnął się szerzej. Odkąd związał się z Hyukjae, Kyungsoo był tutaj częstym gościem i nawet kiedy Donghae już nie musiał się nim opiekować i tak przychodził, by odwiedzić swojego przyjaciela.
             Spokojnie, Kyungsoo ma jakieś zajęcia, powiedział, że na pewno przyjdzie - zapewnił Hyukjae. Zerknął na zegarek na swojej ręce, po czym klasnął zadowolony- No, zbieramy się.
             O nie! Nigdzie nie idę bez hyunga. Umrę, przysięgam - jęknął Jongin, opierając się całym ciałem o barierkę przy schodach. Donghae i Hyukjae wydali zgodny, zmęczony jęk.
             Ale z ciebie baba, Jonginnie. Ogarnij się i idziemy - rzekł zmachany Kyungsoo, opierając się o framugę drzwi wejściowych. Cala trójka spojrzała na niego zaskoczona.
             Hyung, jesteś! - zawołał radośnie Jongin, rzucając się na swojego przyjaciela. Kyungsoo zaśmiał się uroczo, po czym poklepał młodszego po plecach, wyprowadzając go na dwór.
            - Przysięgam, że nigdy nie sądziłem, że Jongin przywiąże się do kogoś tak bardzo jak do Kyungsoo – przyznał Hyukjae, ubierając marynarkę. Donghae zachichotał, po czym poprawił kołnierzyk koszuli swojego kochanka.
             A jednak. Kyungsoo potrafi rozkochać w sobie wszystkich. Odkąd był mały już to potrafił - Hyukjae pokiwał głową, łapiąc swojego chłopaka za rękę.
             Idziecie czy nie? Jeśli chcecie to nie musicie. Ja wam nie bronię niczego, tylko nie róbcie nic w moim pokoju - powiedział Jongin, stojąc w salonie. Hyukjae posłał mu mordercze spojrzenie, a Jongin uśmiechnął się szeroko.
             Jesteś zboczony Jongin, jak Boga kocham myślałem, że nie będziesz. Jak byłeś mały, byłeś taki uroczy i nieśmiały, a teraz? Aish - westchnął Kyungsoo, kręcąc głową i wychodząc.
             No ale hyung! Ja wciąż jestem uroczy i słodki, ne?- zawołał Jongin, po czym rzucił się na plecy przyjaciela.
             Dobra, chodźmy, bo na serio się spóźnimy - powiedział Donghae. Hyukjae przytaknął i pocałował go lekko.
             Będę musiał kupić kolejną półkę na trofeum – stwierdził, wychodząc z domu.



Dziękuję dziewczynom ze Spedalonego Towarzystwa za świetne spotkanie <3 Już tęsknie! ;-;
Ficzek dedykowany Midori. Dziękuję za wszystko, za to że się spotkałyśmy i liczę że niedługo znów sie spotkamy ♥
Notka autorska TU
Hwaiting!
G.G

7 komentarzy:

  1. O jejku, to było takie urocze <3 Uwielbiam dzieci, więc tym bardziej miałam z tego wielką przyjemność <3
    Niepewność Hyuka była słodka xp A to, co opisywał Hae, nazywa się biseksualizm xd
    To "daj buzi hyungowi" Jongina było przesłodkie <3
    Ps Tak trochę ślęczę teraz na twoim blogu, czytam ficki i nabijam wejścia, soł pisz więcej takich ffów, żebym miała co teraz w ferie robić <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże Gomi. Rycze ;-;. Dziekuje, nie spodziewałam sie, ze to cudowne EunHae bedzie dla mnie *-*. Jest 0:45, a ja majac lzy w oczach pisze komentarz na telefonie. Sorki za brak polskich znakow i to nieogarniecie ;-;. Co do ficzka.. Ajsbahakbakbsshaj. Takie cudowne <3. Jak o nim mi mowilas to nie mialam pojecia o co z nim bedzie chodzic i jak to rozwiazesz. Ale jest idealny, moje serce tak spragnione EunHae zostalo uspokojone. Tym slodkim cudownym kochanym fluffem <3. Moge umierać *-*. Małe Kaisoo musialo byc takie slodkie *^*. Jak jutro wejde na kompa, zapisze sobie tego shota, bo wyjatkowo mi sie spodobal. Cudowne zakonczenie i jednoczesnie poczatek dnia <3 pierwszy raz od bardzo dawna pisze u Ciebie komentarz i glupio mi z tego powodu, postaram sie czesciej to robic. Jeszcze raz dziekuje za cudowne EunHae, spedzony wspolnie czas ;*. Nie moge sie doczekac jak sie znowu zobaczymy ^^. Saranghae eonni <3. Dobranoc, slodkich snow ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest cudowne *.* Jesteś najlepsza Gomili <3 Podziwiam Twój talent naprawdę! Nie wiem czy wyszczególnić rzeczy, które mi się podobały bo komentarz zająłby wtedy milion stron. ehh... *papka z mózgu*
    Hwaiting~! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Moja droga Gizo!~♥
    Przyszłam do Ciebie z moim komentarzem, cieszysz się? Mam nadzieję ^^;;
    Zaczęłam zacieszać jak wariatka, gdy zobaczyłam, że to EunHae. Uwielbiam EunHae i kiedyś nawet Cię prosiłam, żebyś coś z nimi napisała! Pamiętam to, jakby zdarzyło się wczoraj xD
    Jak nigdy nie przepadałam za dziećmi, tak tutaj nadzwyczajnie rozczulałam się nad tymi malutkimi KaiSoo. NO JAK ONI MOGĄ BYĆ TACY UROCZY?! I już pominę fakt, że jak przeczytałam, że JONGIN JEST PARTNEREM KYUNGSOO i na odwrót, to zaryłam twarzą w biurko. Małe dzieciaczki, a już gejuszki po EunHae, nieładnie! I jaki wy przykład dajecie? *second side of Hikari: NAJLEPSZY PRZYKŁAD PRZECIEŻ!!!!!* I chyba ma rację ;-;
    W ogóle strasznie spodobał mi się fakt, że oni poznali się przez dzieci i w zasadzie ta znajomość przetrwała jeszcze długi, dłuuuugi okres czasu. Zupełnie, jakbyś nawiązywała do ich prawdziwej znajomości, która była jeszcze przed debiutem. No urocze po prostu, no ;-;
    "Kyungsoo potrafi rozkochać w sobie wszystkich" huhuhu, w dobrym świetle mnie przedstawiłaś, w bardzo dobrym! ♥ I w zasadzie taka jest prawda, ten mały gówniarz rujnuje mi życie, huh.
    Coś co podoba mi się tak strasznie, że aż wyjada mi mięso do kości, to fakt, jak bardzo Jongin jest przywiązany do Kyungsoo. Ta cała ich relacja jest taka dgsdkfdjhd, że aż nie mogę jej opisać i powstaje bełkot, jak widać wcześniej. Jak Ty to zrobiłaś, że moje serce urosło o kilka centymetrów?;__; Twoja natura uroczej Gizy ujawniła się już w Krakowie, jak walnęłaś mi tym tekstem w parku. Uwielbiam Cię za to, wiesz? Ogólnie Cię uwielbiam, mamo.
    Fick jest świetny i naprawdę mi przykro, że masz tak mało komentarzy! Z tego co wiem, to wyświetleń też. Wstydźcie się ludzie. Najpierw narzekacie, że za dużo EXO, a teraz co? Nie rozumiem niektórych, naprawdę.
    Gomi! Trzymaj się tam, słońce, dobra? Pamiętaj, że prawdziwe fanki *kekeke, na przykład córcia~~* zawsze z Tobą będą, nieważne, czy piszesz na zamówienie, czy tak po prostu. Będą, bo kochają Twój styl pisania, a nie to, że mogą wejść i zamówić, co tylko im się podoba.
    Hwaiting, skarbie!
    I do zobaczenia następnym razem, GomRi znów się połączą na placu zabaw! ;__;
    Tęsknię,
    Hikari~ ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. To zbyt piękne nie umiem teraz nawet napisać jakiegoś długiego, kreatywnego komentarza. Mały KaiSoo taki słodziutki. Aww <3 Co ty ze mną robisz. Przeczytałam już chyba wszystkie opowiadania na tym blogu i chce więcej ♥

    http://exo-fan-fiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Wybacz,że dopiero teraz komentuje,ale niestety wcześniej nie miałam zbytnio czasu :( Zdecydowanie zakochałam się w tym shocie - zazdroszczę dopracowania i pomysłu. EunHae w takim wydaniu tatusiowo-opiekuńczym, no no ja bym na to nie wpadła. Wszystko genialnie opisała i jeszcze małe,a później chwilę nastoletnie Kaisoo <3 Nie wiem za bardzo co tutaj, bym mogła jeszcze napisać ( oczywiście jak zwykle jak coś mi się bardzo spodoba, to chciałabym ciąg dalszy ^^) Rozbawiło mnie to opowiadanie i jednocześnie oderwało od nauki chociaż na moment,za co niezmiernie dziękuje! Życzę duuużo pomysłów na kolejne opowiadania i czasu na ich zrealizowanie.
    Pozdrawiam,
    Lan Meigui
    [kolor-zycia.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  7. Czekaj... Młodszy ma 4 lata i już ma chłopaka?? To się pośpieszyl ;)
    A całość słodka ♡

    OdpowiedzUsuń