Tytuł: "Electric Soul"
Pairing: BaekChen (EXO)
Rating: NC-17
Gatunek: AU, smut, fluff, romans, supernatural
Opis: Gdy Jongdae nie panuje nad emocjami, dzieją się dziwne rzeczy.
Uwagi: Pod ♦ jest muzyka.
Korekta by Nejimakidori
Jongdae nie lubił zostawać sam w domu na cały dzień. Zwłaszcza, jeśli Baekhyun nie mógł w między czasie odebrać telefonu przez bardzo ważne spotkanie, Kim Jongdae, rozumiesz? BARDZO WAŻNE. Mógł sam zająć się swoją pracą, gdy dookoła nie było nikogo, kto by go rozpraszał, ale dziś nie miał nastroju, by zacząć pisać kolejny rozdział książki. Kiedy za oknem zaczęło robić się już ciemno, Jongdae usiadł na dywanie tuż przed wielkim oknem wychodzącym na panoramę Busan. Ostatnie promienie słońca właśnie zniknęły za wzgórzem za granicami miasta i teraz jego prace zastąpiły sztuczne światła lamp i neonów na ulicach. Jongdae skrzywił się. Gdyby to była jego decyzja, razem z Baekhyunem mieszkaliby daleko od dużego miasta, by widzieć gwiazdy świecące na nocnym niebie, niezmącone sztucznym blaskiem lamp i telebimów, ale Baekhyun też miał swoją pracę. Jongdae nie chciał, by ten jeździł kilka godzin w tę i z powrotem do miasta, więc zamieszkali w jednym z dalej wybudowanych od centrum wieżowców, na najwyższym piętrze, bo tak chciał Jongdae. Baekhyun i tak nie miał nic do gadania.
Jongdae podciągnął kolana pod brodę, stwierdzając, że mimo że to miasto nie śpi, to jest jakieś takie nudne. Oparł policzek na jednym kolanie, a jego spojrzenie padło na zdjęcia wiszące na ścianie. Przedstawiały oczywiście Jongdae i Baekhyuna na zeszłorocznych wakacjach na Bali. Górne zdjęcie przedstawiało dwójkę w kąpielówkach, z okularami przeciwsłonecznymi na nosie i mokrymi włosami, z pięknymi wodami oceanu tuż za nimi. Drugie zdjęcie było odrobinę rozmazane, robione przez Jongdae podczas burzy; bezdeszczowej, jedynie z jasnymi błyskawicami w tle. Jongdae uśmiechał się na nim rozbawiony, na co Baekhyun był chyba w trakcie przewracania oczami. Jongdae uśmiechnął się, patrząc na drugie zdjęcie. Baekhyun nie lubił gdy to robił, jednak Jongdae to bawiło. Kolejne zdjęcie to zdjęcie Baekhyuna gdzieś na wsi. Jongdae wygrzebał ze swojej pamięci, że było to na Jeju-do. Baekhyun kucał z wyciągniętą ręką przed siebie, będąc w trakcie delikatnego gładzenia rosnącej przy drodze pszenicy, pochylonej odrobinę w bok przez silny wiatr wiejący od wody. Jongdae przymknął oczy, czując jak jego tęsknota za Baekhyunem rośnie.
Widział Baekhyuna dziś rano, kiedy ten wychodził do pracy. Jongdae specjalnie wstał tak wcześnie, bo wiedział, że Baekhyun wróci późno i chciał go zobaczyć zanim wyjdzie. Kiedy Baekhyun zobaczył go w kuchni, zaśmiał się mówiąc, że zapisze sobie ten dzień w kalendarzu. Dzień, w którym Kim Jongdae wstał wcześniej bez powodu. Kiedy Baekhyun wychodził, obiecał Jongdae, że wróci na noc do domu zamiast zostać w pracy, po czym pozostawił na ustach Jongdae słodki pocałunek, który pozostał na ustach Jongdae przez długi czas. Był jak ugryzienie komara, dało się go odczuć jeszcze przez długi czas po wykonaniu. Jongdae przymknął oczy i pomyślał, że wszystkie pocałunki Baekhyuna są takie. Ciężko o nich zapomnieć, pozostawiają na długo uczucie pieczenia na ustach i zawsze są tak samo idealne jak za pierwszym razem. Jongdae westchnął, czując jak przez jego ciało przechodzi elektryzujący dreszcz. Wiedział, że powinien go stłumić, ale było mu smutno i jego emocje były teraz nie do zahamowania, więc Jongdae pozwolił, by dreszcz stał się mocniejszy, by świerzbiły go od tego opuszki palców, by zrobiło mu się przyjemnie ciepło w okolicach serca, by dreszcze opanowały jego ciało. Nim się spostrzegł, usłyszał potężny grzmot, a sekundę za nim, na szybko ciemniejącym niebie, pokazała się błyskawica, przecinająca firmament niczym świeża blizna. Jongdae odetchnął lekko, czując jak jego całe ciało zaczyna robić się coraz cieplejsze i fala podniecenia oblewa je niczym gorący prysznic. Jongdae zagryzł wargę, wpatrując się w ukazujący się przed nim obraz. Przedłużająca się cisza między jednym grzmotem, międz jedną błyskawicą a drugą, jakby bawił się z ludźmi sądzącymi, że burza właśnie zniknie. Delikatne krople deszczu, zbyt rzadko spadające z nieba by nawet nazwać je mżawką, dające delikatny niepokój, ale i także zniecierpliwienie. Czy deszcz nadejdzie? I kiedy się to stanie? I czy w ogóle będzie padało? Czy rozpęta się burza stulecia? Czy rzeka Naktong wytrzyma taką ilość deszczu, jaką zwiastuje ta burza? Czy może deszcz nie nadejdzie, a jedynie błyskawice i grzmoty są po to, by nastraszyć ludzi, którzy nienawidzą takiej pogody?
Tylko Jongdae potrafił odpowiedzieć na te pytania, ale nawet on sam jeszcze nie wiedział, co zrobi z tą pogodą. Czy powinien jednak dopuścić deszcz? Ale z drugiej strony Baekhyun nie zabrał ze sobą parasola, a w odróżnieniu od Jongdae nie lubił on być zmoczony przez deszcz. Jongdae pozwalał jedynie niedużym kroplom deszczu spaść od czasu do czasu, drażniąc się z całym Busan, ale i także ze sobą. Czuł podniecenie. Zawsze je czuł, kiedy robił to, co uwielbiał. Jongdae kontrolował burze, tworzył je, odganiał i decydował, jak gwałtowne będą. Dowiedział się o swoim darze kiedy był hormonalnym nastolatkiem i wydawało mu się to dziwne, że za każdym razem, gdy przez jego ciało przechodził orgazm, niebo przeszywała błyskawica. Jednak to, że Jongdae potrafił władać nad burzą było widać już od maleńkości, kiedy zaczynał płakać i z nieba spadał deszcz, kiedy był radosny z powodu nowej zabawki i burza znikała z nieba. Długo zajęło mu opanowanie swojego daru i dużą pomocą był Baekhyun. Później Jongdae potrafił już panować nad sobą bez pomocy chłopaka. Jongdae tworzył burze, nie wszystkie oczywiście. Częściej burze powstawały z przyczyn naturalnych niż za sprawą Jongdae, ale kiedy miał on taką ochotę, stwarzał burze gdzie tylko mu się podobało. Nie musiał być w danym miejscu, by stworzyć potężną burzę. Siedząc cały czas w apartamencie w Busan tworzył burze w Londynie, Berlinie, Waszyngtonie. Gdzie tylko miał ochotę. Zazwyczaj robił to z nudów, włączając stację informacyjną danego kraju lub miasta, po czym z rozbawieniem obserwował zaskoczone twarze plażowiczów w Miami, gdzie właśnie nadeszła bardzo deszczowa, ale dość cicha burza. Czasem Jongdae nie do końca panował nad swoim darem. Właśnie w takich momentach jak ten, gdy emocje - całkowicie różne, od smutku po radość - przejmowały kontrolę nad nim całym wraz z jego darem. Mimo to Jongdae nadal umiał stłumić burze lepiej niż swoje emocje.
Kolejny grzmot wstrząsnął całym miastem, gdy Jongdae dał odpłynąć swoim myślom. Pozwolił burzy rozwijać się samowolnie. To wyrwało go z rozmyślań w odpowiednim momencie by dostrzec piękną, jasną błyskawicę przecinającą ciemnogranatowe niebo tuż za wzniesieniem niedaleko. Zaczął padać deszcz; wciąż zbyt delikatny by nazwać go ulewą, lecz nieustający, nie tak jak dotychczas. W chwili gdy drzwi otworzyły się z hukiem, a Jongdae odwrócił się w ich stronę, za jego plecami znów zabłysło od błyskawicy.
– Tak bardzo ci się nudzi? – zapytał Baekhyun, zamykając mieszkanie. Zdjął buty, a następnie płaszcz. Nie był zmoczony. Na ramionach jego płaszcza widniało kilka śladów po kroplach deszczu, lecz cały on był suchy. Na jego twarzy nie było grymasu złości tak jak po części spodziewał się Jongdae. Widniało za to lekkie zmęczenie, odgonione z jego twarzy przez uśmiech, którym obdarzył Jongdae. Ten zerwał się z podłogi, ruszając szybkim krokiem w stronę swojego chłopaka, który rozłożył ręce w samą porę, by złapać w nie Jongdae. Jongdae objął swoimi ramionami jego szyję.
– Tęskniłem – mruknął Jongdae, jakby odrobinę zdyszany, a zza jego plecami znów rozbrzmiał cichszy niż poprzednie grzmot.
– Ja też – mruknął Baekhyun, a na niebie rozbłysła błyskawica. Jongdae nie czekał długo, by złożyć na ustach Baekhyuna tęskny pocałunek, który po chwili zmienił się w ten bardziej namiętny, w którym można było odczytać żądzę. Za jego plecami burza zaczynała nabierać siły, ale Jongdae nie potrafił się tym przejąć. Ręce Baekhyuna znalazły swoje miejsce na plecach Jongdae, tuż pod jego koszulką i on sam mógł poczuć jak rozpalone było ciało Jongdae.
– Długo tak jest? – zapytał, odrywając się od ust Jongdae, by pocałować go delikatnie w odsłonięte ramię. Baekhyun nie raz był świadkiem burzy, którą wywołały emocje Jongdae, nie jego widzimisię. Jongdae jęknął cicho, przywierając całym ciałem do Baekhyuna. Nie potrzebował więcej odpowiedzi; wiedział, że działo się to już wystarczająco długo, by sprawiło, że Jongdae był tak rozgorączkowany. Jongdae z niecierpliwością pociągnął za białą koszulę Baekhyuna sprawiając, że niższy mężczyzna stracił równowagę i oboje wylądowali na białym dywanie, na którym jeszcze niedawno samotnie siedział Jongdae. Baekhyun spojrzał uważnie na swojego chłopaka.
– W porządku? – zapytał odwracając głowę Jongdae w swoim kierunku.
– Nie – wyszeptał Jongdae, a Baekhyun przełknął głośno ślinę, pochylając się, by znów pocałować Jongdae i wywołując cichy jęk, kiedy wsunął nogę między jego uda. Wykorzystując to, Baekhyun wsunął swój język między wargi Jongdae i wyciągając tylko głośniejszy jęk. Biodra Jongdae uniosły się, goniąc za przyjemnością, kiedy jego ręce niezgrabnie próbowały odpiąć koszulę Baekhyuna. Jego dłonie były spocone, a przez palce cały czas przechodziły delikatne dreszcze. Baekhyun oderwał się od niego przy akompaniamencie cichego jęku, kiedy sam pozbył się swojej koszuli, a następnie koszulki Jongdae, rozkoszując się ciepłem bijącym od ciała pod nim, gdy znów pochylił się by złożyć delikatne pocałunki na obojczykach Jongdae. Składając każdy na każdym znamieniu, jakie znalazł na ciele Jongdae, a sam dobrze wiedział, że było ich sporo. Kiedy znalazł się na biodrze, zaczął starać się nad pozostawieniem śladu, by Jongdae następnego dnia rano wciąż pamiętał, co stało się tej nocy. W tym samym czasie jego dłonie pracowały nad paskiem i rozporkiem spodni Jongdae. Baekhyun delikatnie zagryzł skórę na biodrze swojego kochanka, po czym szybkim ruchem pozbył się jego spodni. Jongdae wypuścił z płuc powietrze, którego nawet nie zdawał sobie sprawy, że zatrzymywał. Burza przed nimi zaczynała się robić coraz intensywniejsza. Baekhyun pociągnął za gumkę od bokserek i wypuścił ją szybko, sprawiając że Jongdae syknął cicho, patrząc na niego z wyrzutem.
– Zaraz wracam – powiedział, pozostawiając na udzie Jongdae piekące wspomnienie swoich ust. Wstał szybko na nogi i ruszył w stronę ich sypialni. Jongdae obrócił się na brzuch, wypuszczając zduszony jęk, kiedy jego krocze zetknęło się z miękkim dywanem. Tuż przed nim rozbłysły dwie błyskawice, łącząc się w jednym miejscu. Po szybie zaczęły spływać krople coraz intensywniejszego deszczu, a grzmoty, mimo że nie tak głośne, to były coraz intensywniejsze. Jongdae był tak przejęty wpatrywaniem się we wzmagającą na sile i gwałtowności burzę, że nawet nie usłyszał, kiedy Baekhyun wrócił do salonu. Dopiero rozkoszny pocałunek na ramieniu wyrwał go z podziwiana burzy. Na tle nieba znów pojawiała się jasna błyskawica. Baekhyun przykrył swoim ciałem ciało Jongdae, który poczuł, że Baekhyun także pozbył się już swoich spodni. Z jego ust wyrwał się kolejny zduszony jęk, kiedy przedramiona Baekhyuna ukazały się po obu stronach jego głowy a jego biodra zaczęły rytmicznie ocierać się o dalej osłonięte materiałem bokserek pośladki Jongdae. Ciężki oddech Baekhyuna łaskotał Jongdae w ucho, sprawiając jedynie, że jego ciało stało się jeszcze cieplejsze.
– Robisz niezłe zamieszanie – szepnął mu na ucho Baekhyun, pozostawiając czuły pocałunek tuż za uchem. Jongdae wypuścił powietrze, drżąc pod ciałem chłopaka, który spowolnił swoje ruchy na rzecz pozostawiania mokrych śladów na plecach Jongdae, rysowanych językiem. Od czasu do czasu przerywał je, by zadrapać skórę to na łopatce, to na żebrach, sprawiając że Jongdae oparł czoło o dywan i oddychał nierówno.
– Baekhyun… Proszę cię – szepnął niewyraźnie Jongdae. – Czy możesz po prostu…– zaczął, ale nie był w stanie skończyć. Baekhyun usiadł na piętach, odwracając Jongdae z powrotem na plecy, by spojrzeć na jego zarumienioną twarz i opadające powieki; na uchylone, zaczerwienione i spuchnięte usta. Baekhyun wziął głęboki wdech, pochylając się nad Jongdae na tyle blisko, by jego usta otarły się delikatnie o wargi Jongdae, ale na tyle daleko, by nie można to było nazwać pocałunkiem.
– Nie…– powiedział, szukając wzrokiem rozbieganych oczu Jongdae. Chłopak spojrzał na niego, marszcząc brwi. Baekhyun uśmiechnął się, całując jego usta krótko, delikatnie. – Nie, nie mogę zrobić tego jak zawsze. Dziś nie – powiedział, odgarniając spocone kosmyki z czoła Jongdae, by uśmiechnąć się do niego ciepło. – Dziś będę się z tobą kochać – powiedział, a Jongdae przymknął oczy, rozkoszując się rozchodzącym się po jego ciele dreszczem i wsłuchując się w serię grzmotów i błyskawic tuż za nim. Baekhyun zaśmiał się cicho, nie musząc czekać na odpowiedź Jongdae. Jego emocje odpowiedziały za niego i to burzliwie. Baekhyun uśmiechnął się w myślach na to zdanie, dalej przypatrując się Jongdae.
– Tak, dobrze, proszę – mruknął szybko mężczyzna, wpatrując się niecierpliwie w twarz Baekhyuna. Ten jedną ręką zaczął boleśnie powoli zsuwać bieliznę Jongdae, gdy druga sięgała gdzieś za niego. Nim Jongdae się obejrzał, Baekhyun miał jego kolana oparte o ramiona i trzy palce powoli pracujące nad rozciągnięciem go.
Baekhyun lubił się mścić za nawyk Jongdae do gryzienia nie tylko swojego kochanka, ale wielu innych rzeczy, więc gdy tylko nadarzała się odpowiednia chwila, chwila taka jak ta, Baekhyun odgrywał się na Jongdae poprzez zagryzanie, drapanie, całowanie i gładzenie bardzo wrażliwych ud Jongdae. Baekhyun powoli wysuwał i wsuwał swoje palce, jednocześnie kreśląc mokre ślady językiem na wewnętrznej stronie ud Jongdae, który wbijał swoje palce w miękki dywan tuż pod nim i starał się zatrzymać żenujące dźwięki próbujące wydobyć się z jego ust. Baekhyun uśmiechnął się pod nosem, przejeżdżając zębami od biodra aż po kolano wzdłuż uda Jongdae, na samym końcu zasysając skórę tuż pod kolanem. Jongdae wydał z siebie zgłuszony przez dłonie krzyk. Baekhyun wysunął swoje palce, nakładając na swojego członka prezerwatywę i przesuwając wzdłuż niego swoją dłonią kilka razy, by nasmarować go lubrykantem. Zrzucił ze swoich ramion nogi Jongdae, pochylając się nad nim. Jedną ręką wsparł się obok głowy Jongdae, drugą nakierowując swojego członka na wejście Jongdae.
– W porządku? – zapytał Baekhyun a gdy zobaczył, że jego chłopak kiwa szybko głową i zaplata nogi za jego plecami, pochylił się, całując Jongdae namiętnie, kiedy wsunął się w niego. Jongdae obrócił głowę w bok, przerywając pocałunek, by wypuścić głośno powietrze, wplatając swoje palce we włosy Baekhyuna, który oparł swoje czoło o szyję Jongdae. Za oknem zagrzmiało, błysnęło kilka błyskawic, a deszcz przybrał na sile. Po chwili Baekhyun zaczął się ruszać, nie podnosząc swojej głowy, Jongdae szarpnął za jego włosy, by złączyć ich usta. Zaciskając swoje nogi za plecami Baekhyuna, przysunął go do siebie bliżej. Opierając swoje przedramiona obok głowy Jongdae, Baekhyun przyspieszył swoje ruchy, obserwując z lekko uchylonymi ustami grymasy pojawiające się na twarzy Jongdae. Zmarszczone brwi, zagryzioną dolną wargę, zaciskające się mocno oczy, rozkosznie rozchylone wargi. Baekhyun zagryzł wargę, spowalniając tempo co sprawiło, że Jongdae jęknął przeciągle, ciągnąc Baekhyuna za włosy. Oblizując usta, otworzył oczy, by spojrzeć błagalnie na swojego kochanka. Baekhyun uśmiechnął się. Pochylił się, by pocałować linię szczęki Jongdae i znów przyspieszyć, co spotkało się z aprobatą Jongdae. To trwało dłuższą chwilę. Baekhyun zwalniał, kiedy Jongdae był już tak bardzo blisko, by po chwili gwałtownie przyspieszyć, wypychając całe powietrze z płuc Jongdae i sprawiając, że jego paznokcie pozostawiały długie, czerwone linie na plecach Baekhyuna.
– Baek, proszę – Jongdae jęknął cicho, ciągnąc za włosy Baekhyuna. Mężczyzna westchnął głośno, przyspieszając znów i tym razem już nie zwalniając. Obsceniczny dźwięk skóry obijającej się o skórę i ciche, łamliwe jęki Jongdae co jakiś czas były zagłuszane przez głośne grzmoty. Burza, zarówno jak i Jongdae, powoli zbliżały się ku końcowi i gdy Baekhyun przejechał delikatnie dłonią wzdłuż członka Jongdae, ten odchylił głowę, ukazując lśniącą od potu szyję. Doszedł głośno, lecz nie na tyle, by zagłuszyć finałowy, wstrząsający całym budynkiem grzmot burzy. Baekhyun szarpnął swoimi biodrami kilka razy, dochodząc chwilę później i potem opadając na zmęczone ciało Jongdae. Burza za oknem zaczynała powoli odchodzić, grzmoty i błyskawice zniknęły, deszcz powoli malał, a chmury zaczęły się rozchodzić. Jongdae oddychał miarowo, przez szeroko otwarte usta. Dalej z zamkniętymi oczami, mocno przyciskał do siebie Baekhyuna, który delikatnie gładził kciukiem obojczyki Jongdae.
– Jak się czujesz? – zapytał Baekhyun. Wysunął się z Jongdae, na co mężczyzna zmarszczył brwi, zagryzając wargę. Baekhyun zniknął na chwilę, prawdopodobnie by wrzucić prezerwatywę i wziąć z łazienki ręcznik, który po chwili na swoim brzuchu poczuł Jongdae.
– Świetnie – szepnął Jongdae. Uchylił powieki, by zobaczyć Baekhyuna w spodniach, w których sypiał. Jego własne leżały obok. Baekhyun uśmiechnął się na to, odrzucając na bok ręcznik, kiedy skończył czyścić Jongdae. Złapał go za dłonie, by pociągnąć go do siadu. Jongdae bezwiednie opadł na niego, na co Baekhyun zaśmiał się cicho.
– Zmęczony, co? – szepnął mu na ucho, przeczesując jego włosy. Jongdae mruknął, kiwając głową. Chwilę później Jongdae i Baehyun leżeli już w łóżku, włączając telewizor.
“Dzisiejszej nocy przez Busan przeszła potężna burza. Z początku nikt nie spodziewał się takiej ulewy, ale po kilkunastu minutach burza przybrała potężne rozmiary, zalewając ulice miasta strugami deszczu i zagłuszając wszystko głośnymi grzmotami i jasnymi błyskawicami. Burza pojawiła się znikąd ale…”
– Patrz, mówią o tobie w telewizji – zaśmiał się Baekhyun, a Jongdae jedynie szturchnął go w ramię, by po chwili w sypialni ucichło na rzecz głośnego cmoknięcia, które Baekhyun zostawił na policzku Jongdae. Baehyun zaśmiał się z jego reakcji i wciągnął go na swoje ciało, by móc mu się dokładnie przyjrzeć.
– Co się stało? – zapytał. Jongdae wiedział, że chodzi mu o burze.
– Wspominałem – mruknął Jongdae w pierś Baekhyuna. Mężczyzna mruknął tylko na znak, że rozumie, bo emocje Jongdae zawsze były silne. Po chwili oboje zasnęli, a za oknem miasto, dalej zaskoczone potężną burzą, starało się dojść do siebie.
Bo była burza a Chen to skurwiel. Wszystko pasuje.
Mam kinka na burze.
G.G
PS Hikari "Wow wybrałam zdjęcie do fanfika mamy! *o*"
Umarłam. To było za zdecydowanie za dobre. Juz pomijając wykonanie, jak zawsze dobre. Ten pomysł! Kobieto jak ty robisz!
OdpowiedzUsuńKocham twoje ff, przeczytałam wszystkie i jestem pewna, że do tego będę często wracać. (to sami chyba napisałam pod poprzednim ;;)
Piszesz za dobrze ;;
nonamefanfiction.blogspot.com
Łoo to było genialne i ta burza ♥ weny
OdpowiedzUsuńUuu Baek dominuje *...*
OdpowiedzUsuńChyba przyzwyczaiłam się już do tego że Baek jest na dole, także moje zdziwienie było ogromne.
Ale samo ff...brak mi słów.
Bardzo mi się podobało^^
Weny kochana i hwaiting!
genialny motyw z tą burzą i emocjami Jongdae. powiązanie pomiędzy tymi dwoma elementami dało niezwykły efekt. jesteś prawdziwym geniuszem! i do tego Baekkie na górze! coś nowego! świetny oneshot!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam! :D
Omo ;_; burza to dobra inspiracja. W ogóle natura to dobra, bardzo dobra inspiracja.
OdpowiedzUsuńPodobało mi się ♡♡♡
Czytam twój blog od dłuższego czasu. Wszystkie opowiadania są wspaniałe. Jeszcze nie czytałam tak wspaniałych opowiadań. Weny życzę ^^
OdpowiedzUsuń