niedziela, 9 sierpnia 2015

"How to paint a masterpiece"

Tytuł: "How to paint a masterpiece"
Pairing: ChenKai (EXO)
Rating: NC-17 (lol no)
Gatunek: AU, komedia, smut, fluff (DUŻO SERA)
Opis: "Jongin często budził się w nocy, czując jak za powiekami przeskakują mu różne obrazy."
Uwagi: Pod "▲" znajduje się muzyka.
Korekta by Nejimakidori





            Jongin często budził się w nocy, czując jak za powiekami przeskakują mu różne obrazy. Nie mógł żadnego z nich dokładnie opisać, ale "widział" je. Wiedział, co to oznacza. Mimo niechęci zwlekał się z łóżka, by ruszyć schodami do góry, do swojej pracowni. Nie przejmował się włączeniem światła. Ruszył prosto w stronę jednej ze sztalug, ciągnąc za sobą stołek. Ustawiał sztalugę, tak by światło księżyca padało na puste jeszcze płótno, po czym układał wszystkie pędzle i farby obok niego. Zazwyczaj wszystko było już poukładane. Farby kolorystycznie, a pędzie względem wielkości. Jongin ostatni raz poprawił jeden z krzywo leżących pędzli, zanim złapał za paletę i zaczął na niej mieszać farby. Chwilę potem pędzel pierwszy raz dotknął nieskazitelnie białego płótna. Po tym wszystko poszło szybko. Nim się obejrzał, światło księżyca zostało zamienione na nieśmiałe promienie słońca. Nie przejął się jednak tym, nieprzerwanie nakładając coraz to więcej farby na już pokryte sporą ilością kolorów płótno. Jongin nie usłyszał skrzypnięcia schodów ani tego, jak drzwi do pracowni otwierają się z jękiem. Dostrzegł obecność drugiej osoby w pomieszczeniu dopiero wtedy, kiedy poczuł dłonie wplecione w jego włosy. Ten akt sprawił, jakby wyrwano go z jakiegoś transu. Przymknął oczy, wzdychając lekko na tę delikatną pieszczotę. Po chwili dłonie zniknęły z jego głowy i przeniosły się na jego ramiona, by spleść je dookoła jego szyi. Na policzku poczuł ciepłą skórę i odwrócił się w stronę subtelnego dotyku.
            — Jak długo tu jesteś? — spytał Jongdae, ocierając swój policzek o policzek Jongina.
            — Sam nie wiem. Obudziłem się w nocy i... — zaczął Jongin, ale nie skończył. Jongdae wiedział. Nie musiał mu tego tłumaczyć. Starszy mężczyzna mruknął cicho pod nosem.
            — Nie lubię budzić się sam — powiedział po chwili Jongdae, kiedy Jongin wrócił do malowania.
            — Wiem, przepraszam — rzekł Jongin. Pochylił głowę, by pocałować przedramię Jongdae. Starszy zaśmiał się cicho i wyprostował się, by poczochrać już i tak zmierzwione włosy Jongina.
            — Idę zrobić śniadanie. Przyjdź za moment, dobrze? — zapytał, ale nie czekał na odpowiedź. Chwilę potem zniknął za drzwiami, a Jongin nadal przenosił farbę na płótno. Jongin znów wybudził się ze swojego transu kilkanaście minut później, kiedy poczuł piękny zapach dochodzący z kuchni. Kuchnia znajdowała się dwa piętra niżej. Jongin spojrzał złowieszczo na otwór wentylacyjny niedaleko niego. Miał zamiar zignorować ten zapach, ale jego brzuch miał inne plany. Stwierdzając ostatecznie, że na pewno skończy ten obraz po śniadaniu, praktycznie zbiegł na dół.
Jongdae był już ubrany w sweter Jongina, lecz nadal nie miał na sobie spodni. Jongin wślizgnął się cicho na krzesło przy stole w kuchni, obserwując nucącego pod nosem Jongdae robiącego naleśniki. Jongin uśmiechnął się pod nosem, przyglądając się jego twarzy. Po chwili obserwacji coś ścisnęło go w brzuchu i tym razem to nie było nic związanego z jedzeniem. Jongin bez żadnego zastanowienie wymknął się z kuchni z powrotem do pracowni. Odsunął stołek od sztalugi i sięgnął do biurka po szkicownik i ołówek i zanim się obejrzał, siedział prawie skulony nad szkicownikiem, zawzięcie bazgrząc na białej kartce.
Jongdae z drugiej strony zdążył już zrobić śniadanie, odrobinę się ogarnąć i wyjść z psami na spacer, a gdy wrócił, talerz Jongina nadal był pełny. Wzdychając ciężko ściągnął z siebie kurtkę i buty, odpiął psy ze smyczy i ruszył schodami na górę. Spodziewał się znaleźć Jongina w tej samej pozycji, w jakiej znalazł go dziś rano; delikatnie nachylonego nad płótnem, z pięknymi długimi placami ciasno zaciskającymi się na jednym z pędzli i skupieniem na twarzy. To, co znalazł tym razem było zaskakujące. Jongdae rzadko widywał dzieła Jongina stworzone nie za pomocą pędzla, a jeszcze rzadziej pracującego nad czymś, co nie jest związane z używaniem farby. Gdy wszedł do pracowni Jongin był już bardziej wyprostowany na stołku i widać było, że kończył już ostatnie poprawki and tym, nad czym pracował. Jongdae znów zakradł się za jego plecy, by zajrzeć mu przez ramię. Nie umiał powstrzymać zduszonego okrzyku na widok tego, co narysował Jongin. Młodszy mężczyzna odwrócił sie w jego stronę z szerokim uśmiechem. Na kartce w szkicowniku był perfekcyjnie piękny szkic profilu Jongdae. Jego poskręcane włosy, delikatny uśmiech i nawet błysk w oku. Mimo że Jongdae znał Jongina ponad dziesięć lat, w czym mieszkał z nim prawie cztery, nigdy nie przestawał go zadziwiać jego talent. Jongin patrzył na niego wyczekująco z odrobiną zmartwienia w oczach, jakby myślał, że Jongdae się to nie spodobało. Starszy nie wiedział, co powiedzieć, więc złapał za szkicownik i przybliżył go do twarzy, przejeżdżając delikatnie dłonią po liniach, tak by ich nie rozmazać. W tym czasie Jongin wstał ze stołka, nie przestając mu się przyglądać. Jongdae szybko odłożył szkicownik na stolik obok, uważając, by nie ubrudzić go w farbie, po czym złapał Jongina za kark i przyciągnął go do siebie, by złożyć na jego ustach malutkie pocałunki; pomiędzy nimi mówił to jest takie piękne, Jongin, jesteś taki niesamowity, o Boże, tak bardzo cię kocham. Za każdym pocałunkiem napierał na niego coraz bardziej. Nim Jongin się zorientował, w ostatniej chwili udało mu się odsunąć stołek za nim, po czym złapał Jongdae w pasie i upadł razem z nim na ziemię. Jongin miał dziwne wrażenie, że upadli na coś, na co nie powinni, ale nie mógł teraz skoncentrować się na tym. Bardziej był skoncentrowany na dłoniach Jongdae, które próbowały z lekkim oporem pozbyć się bokserek Jongina. Jongin uniósł lekko biodra, szarpiąc jednocześnie za koszulkę Jongdae. Na chwilę odsunęli się od siebie tylko po to, by Jongdae mógł pozbyć się koszulki i swoich dresów. Wrócili do pocałunków, gdy dłonie Jongina wkradły się pod materiał bokserek Jongdae, by delikatnie ścisnąć je na jego pośladkach, wyciągając z ust cichy jęk. Jongdae podparł się na łokciach, by Jongin mógł ściągnąć z niego ostatnią część odzieży, nie przerywając pocałunków. Jongin miał wrażenie, że zaraz zemdleje z braku tlenu, ale zmusił się do oddychania przez nos, nie chcąc ani na chwilę oderwać swoich ust od warg Jongdae. Ich ciała zaczęły sie poruszać w równym rytmie, wyrywając z nich coraz to głośniejsze jęki. Jongin zacisnął swoje dłonie na pośladkach Jongdae, przyciskając go do siebie, by wzmocnić tarcie. Jongdae umiejscowił swoje dłonie we włosach Jongina, od czasu do czasu szarpiąc go mocniej, gdy Jongin wypchnął biodra do góry i przyciągnął Jongdae mocniej w dół. Ich jęki stawały się coraz głośniejsze, a nacisk nie do wytrzymania. Jongdae zacisnął swoje dłonie mocniej we włosach Jongina, jednocześnie szarpiąc za nie, gdy z cichym krzykiem doszedł na ich wciąż ocierające się o siebie brzuchy. Jongin skończył sekundę po nich, wypychając biodra do góry i wyrywając zduszony jęk z gardła Jongdae. Przez następne kilka chwil leżeli tak na sobie, ciężko oddychając. Jongdae składał delikatne pocałunki na obojczykach Jongina, kiedy tamten dekorował ramię Jongdae malinkami. Po kolejnych kilku minutach Jongdae podniósł się z Jongina, łapiąc go za nadgarstek i ciągnąc do łazienki piętro niżej. Jongin w końcu dowiedział się, na czym leżał i po krótkim ataku paniki, kiedy zorientował się, że upadli na jego obraz, Jongdae uspokoił go, że nic mu nie będzie, po czym oboje weszli pod prysznic. Kiedy tylko wyszli z łazienki, udali się do lóżka, gdzie Jongdae otulił ich obu grubą pierzyną, wtulając się w ramię Jongina. Nie trzeba było czekać długo, by oboje szybko odpłynęli. Po dwóch godzinach dzwonienia agentka Jongina, używając zapasowych kluczy, weszła do mieszkania Jongdae i Jongina. Od razu ruszyła do pracowni, gdzie w oko wpadł jej szkicownik. Mruknęła coś pod nosem o zakochanym szczeniaku, po czym jej spojrzenie wylądowało na płótnie leżącym na ziemi. Jej oczy powiększyły się w szoku, a kilka sekund później stała już w sypialni, krzycząc w niebogłosy. Jongdae i Jongin zerwali się, a Jongdae w ostatnim momencie przyciągnął kołdrę, bo obaj byli nadzy.
— JONGIN, TOŻ TO JEST DZIEŁO SZTUKI! SPRZEDAMY TO ZA TYSIĄCE! CO JA MÓWIĘ? ZA MILIONY EURO! JESTEŚ GENIALNY! — wrzasnęła, po czym wybiegła już z telefonem w ręku. Dwójka mężczyzn spojrzała na siebie, mało rozumiejąc z tego, co właściwie się stało i, po wzruszeniu ramionami, oboje poszli spać.
Jak się później okazało, tym dziełem sztuki było płótno, na którym Jongin i Jongdae uprawiali seks. Jongin bardzo chciał je zatrzymać, ale kiedy usłyszał cenę, jaką mu zaproponowano, Jongdae praktycznie chciał go zabić za takie myślenie. W końcu potrzebowali pieniędzy, a za tyle, ile im proponowano, Jongin nie sądził, że zarobi sprzedając czterdzieści obrazów. Razem z Jongdae uścisnęli kupcu rękę i odeszli trzymając się za dłonie, nie mogąc powstrzymać głupiego uśmiechu na myśl, że jakiś facet zapłacił miliony euro za płótno, na którym ta dwójka uprawiała seks i ma zamiar powiesić je nad łóżkiem.



Myślę, że Jongdae ma tu painter kink albo coś w tym stylu.
Jongin pięknie maluje ;-;
PS Tyle dobra wam daje O.o
G.G

2 komentarze:

  1. Zdecydowanie mi się podoba! Serio jest cudowny, taki puchaty, ale nie aż tak żeby wymiotować z tej puchatosci. Paring nie koniecznie mój, ale przyjemnie się czytało.
    Przeczytałam każdy twój ff i jestem niemal pewna, że ten trafi do moich ulubionych.

    nonamefanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. wspaniała fabuła, wspaniały pairing i wspaniały tekst! Kai i Chen znają się na sztuce. wiedzą, jak zrobić prawdziwe dzieło! cieszę się, że na Twoim blogu coraz częściej pojawia się KaiChen! oni są na serio uroczy!
    pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń