niedziela, 20 stycznia 2013

"Bądź ze mną..."

Tak! W końcu mi się udało to napisać! Jestem z siebie dumna że o jej! xD Tytuł jest tak denny że z nie mogę ale nie mogłam wpaść na żaden inny dobry tytuł. Oczwiście jest to KaiSoo zamówione przez Miss.Alice która niby nie kazała mi się spieszyć ale i tak wiem że mnie wyklinała za brak weny xD No cóż...Endzoj! xD

Tytuł: "Bądź ze mną..."
Gatunek: fluff, romans, AU
Paring: KaiSoo z przebłyskami TaoRis(EXO)
Autor: Gomili.Giza
Korekta by Chibi



Wstać. Ubrać się. Wziąć prysznic. Zjeść śniadanie. Wyjść. Dzień jak co dzień. Szkoła była najważniejsza rzeczą w życiu Do Kyungsoo. Dobre oceny były najważniejsze dla rodziców Kyungsoo tak samo mocno jak samo dobro ich jedynego dziecka. Chłopak nie chciał ich zawieść, więc uczył się najlepiej jak potrafił czując dumę z radości jego rodziców. Z uśmiechem wyszedł z domu żegnając się z rodzicami na progu. Kiedy zamykał bramkę odgradzającą jego dom od reszty ulicy, zerknął szybko przez ramie na dom na przeciwko. Jak zwykle wychodził dużo wcześniej do szkoły. Drzwi uchyliły się w domu na przeciw. Wyszedł z niego wysoki chłopak o ciemnej karnacji. Na siebie miał zrzuconą tyko rozpiętą kurtkę, a na ramieniu zawieszoną torbę. Na głowę miał, ledwo naciągniętą czapkę. Biegiem ruszył w stronę szkoły spoglądając przelotnie w stronę Kyungsoo, na co chłopak zanurzył głowę w futrzanym kapturze kurtki i ruszył w stronę szkoły, tuż za śpieszącym się chłopakiem.


W klasie siedział już od kilku minut studiując swój zeszyt od matematyki. Po chwili zaczęła się lekcja. Jak zwykle poszedł zrobić zadanie domowe na tablicy. Zgłaszał się do trudnych przykładów. Dlatego ludzie z klasy go lubili. Nie był jakimś tam zwykłym kujonem, który podlizywał się  nauczycielom, wkopywał innych w zadania domowe, czy przypominał o sprawdzianach. Sam ich nie lubił. Ludzie z klasy byli mu wdzięczni, kiedy mogli odetchnąć spokojnie wiedząc, że Kyungsoo zrobi to zadanie. A on lubił wdzięczność tych ludzi. W zamian za to miał chociażby z kim porozmawiać na przerwach. Tym razem stał przy szafkach na korytarzu i rozmawiał ze swoim w gruncie rzeczy jedynym przyjacielem- Zitao. Mimo iż chłopak był chińczykiem, mieszkał w Korei już dobre parę lat i radził sobie całkiem nieźle.
- Hyung…dzięki Bogu, że ogarniasz matmę- zaśmiał się chłopka opierający się o szafkę. Znów się spóźnił. Nie usłyszał dzwonka w sali tanecznej. Na sobie miał trochę przepocony podkoszulek, ale wyglądał jak zadowolona panda. Na Tao ludzie zwykli mówić, że wygląda jak panda, ale chłopak nie maił im tego za złe. Kyungsoo zaśmiał się.
- Masz szczęście, że matematyczka cię uwielbia- powiedział rozbawiony.
- Wszyscy kochają pandy- odparł z szerokim uśmiechem, a starszy jedynie uśmiechnął się kręcąc głową. Po chwili podeszła do nich Sunyoung, na którą wszyscy mówili Luna. Dziewczyna szturchnęła zaczepnie Tao w ramie.
- Oppa…powinieneś się przebrać, bo się przeziębisz- powiedziała marszcząc niezadowolona brwi.
- Oj tam nic mi nie będzie nuna- mruknął chłopak. Kyungsoo zawsze zastanawiał się, które z nich jest starsze, ale nigdy nie śmiał zapytać o wiek Luny.
- Nie będę ci przynosić lekcji jak zachorujesz- mruknęła niezadowolona składając ręce na piersi.
- To nie! Hyung mi przyniesie- mruknął.
- Chciałbyś- powiedział Kyungsoo z głupim uśmiechem, a Tao tylko zmarszczył brwi. Po chwili Luna zaczęła nieznacznie podskakiwać, a Kyungsoo i Tao tak samo zaskoczeni spojrzeli na dziewczynę.
- Idzie, idzie, idzie!- piszczała cicho podskakując. Większość dziewczyn zaczęła wykonywać albo nieskoordynowane ruchy, skacząc tak jak Luna, chować się za książkami albo zwyczajnie się gapiła. I Kyungsoo dobrze wiedział co to oznacza. Wziął głęboki wdech i odwrócił głowę w stronę, w którą, z głupim uśmiechem, gapił się Tao, a tam gdzie Luna próbowała zatrzymać swoje rozentuzjazmowane spojrzenie. Spojrzał najpierw na niezwykle wysokiego blondyna z poważną miną i rękoma wciśniętymi w kieszenie. Był przystojny i wyglądał jak prawdziwy model. Kiedy odgarnął ręką grzywkę z oczu, Luna cicho syknęła pod nosem. Tak jakby ją to zabolało. Oczy Kyungsoo szybko jednak przeniosły się na postać obok. Trochę niższego chłopka o ciemnej karnacji, ciemnych czekoladowych oczach i czarnych włosach. Był ubrany podobnie do Tao. Jego koszulka także był delikatnie przepocona, spodnie ledwo trzymały się na kościach biodrowych a torba miarowo obijała się o jego udo. Aktualnie rozglądał się jakby kogoś szukał. Kiedy oblizał spierzchnięte usta serce Kyungsoo zatrzymało się a on poczuł, że się rumieni. Odwrócił się twarzą do otwartej szafki jakby uparcie czegoś w niej szukając. Jedynie w lusterku dostrzegł dwójkę przystojnych chłopaków, która właśnie go mijała. Oczy niższego chłopka wpatrywały się uporczywie w jego oczy odbijające się w lustrze, dopóki nie zniknęli za zakrętem. Załapał się szafki. Czuł się wyczerpany.
- Boże, kiedyś zejdę na zwał na sam ich widok, ja wam mówię, będziecie mnie szmatą z podłogi wycierać- zaczęła piszczeć Luna, a Tao szturchnął ją wskazując głową na lekko oszołomionego Kyungsoo.
- Biedny D.O- chłopak jęknął na przezwisko i odwrócił się do przyjaciół.
- Ale spaliłeś buraka stary!- zakrzyknął Tao, za co dostał i od Luny i od Kyungsoo.
- Sam jesteś stary wyleniała pando- mruknął cicho starszy chłopak, a Tao zrobił urażoną minę. Luna tylko się zaśmiała.
- Kyungsoo i jego problemy z Kim Jonginem. Uwielbiam to- zaśmiała się dziewczyna.
- O moich problemach to nikt nie gada- burknął Tao.
- Bo twoje problemy z Wu Fanem nie istnieją- mruknęła Luna.
- Też fakt. Ja to mam farta- powiedział z wyszczerzem chłopak, za co znów oberwał. Zadzwonił dzwonek. Czas na angielski. D.O nie znosił angielskiego, szło mu z nim najgorzej. Nawet Tao, który odbywał korki (Kyungsoo nie wchodził w szczegóły w jaki sposób się one odbywały) z angielskiego razem z Wu Fanem, nie był mu w stanie pomóc. Skaza na idealnych ocenach Kyungsoo. Kiedy nadszedł lunch, D.O razem z Tao i Luną jak zwykle usiedli na trawniku, na błoniach szkoły. Na jednym z pagórków mieli wspaniały widok na boisko do koszykówki. D.O uwielbiał to miejsce. Mógł bezkarnie obserwować Jongina. Kiedy skacząc wysoko, wrzucał celnie piłkę do kosza. Jak biegnie. Krzyczy. Upada. Podnosi się. Pije wodę. Śmieje się. Rozrabia. Widział dokładnie jak podczas rozciągania jego mięśnie ukryte, pod pociągająco ciemną skórą, napinają się. Jak pot spływa po jego ciele wsiąkając w cienki materiał koszuli. Jak oblizuje usta zmęczony. Jak uśmiecha się zadowolony. Wszystko. Widział wszystko. Czasem czuł się nawet jak jakiś podglądacz. Ale pocieszała go myśl, że pewnie cała damska część szkoły robiła to samo. Było mu z tym lepiej. Tym razem jednak, podczas krótkiego treningu koszykówki, w której zawsze brał udział Jongin jego trener zatrzymał go i zaczął mówić mocno gestykulując. Mina chłopak nie była zadowolona, ale skłonił się mężczyźnie i zwyczajnie usiadł na ławce. Jak nigdy dotąd.
- O! Czemu Kai nie gra?- zapytała Luna siadając z powrotem. Musiała wybiec poza tren szkoły żeby kupić ulubioną bubble tea. Kiedy chodziło o to by biec na lekcje, bo inaczej się spóźnia, Luna szybko się męczyła. Natomiast pokonanie prawie pół kilometra po zwykły napój zajmował jej mniej niż dwie minuty.
- No właśnie nie wiem…- Tao wyciągnął telefon, który zaczął dzwonić. Luna zajrzała mu przez ramię i zaśmiał się.
- Oh…twój chłopak dzwoni oppa.- powiedziała, a D.O tylko się uśmiechnął. Tao niewzruszony odebrał telefon i zaczął rozmawiać po chińsku. Tak, na pewno rozmawiał z Wu Fanem. Kiedy się pożegnał spojrzał na Kyungsoo.
- Czemu tak patrzysz?- zapytał.
- Nie uciekniesz, co nie?- zapytał. D.O zmarszczył nos, ale kiedy miał zapytać o co chodzi, Tao już stał. A z nim Luna . Więc on też wstał i…na prawdę chciał uciec. Nie to, że przestraszył się prawie dwumetrowego chińczyka, który z bliska wyglądał bardziej przyjaźnie niż mu się wydawało. Nie, nie. Tu nie szło o Krisa. Chodziło o Jongina który gapił się tymi swoimi wielkimi, czekoladowymi oczami, tak głębokimi i pięknymi prosto…prosto na niego, na Kyungsoo.
- Hyung na pewno się zgodzi- powiedział Tao, znienacka przytulając D.O. To pozwoliło oderwać wzrok od przeszywającego spojrzenia ciemnoskórego chłopka. Spojrzał zaskoczony na wiszącego mu na ramieniu chłopak.
- Słucham?- spytał.
- Lubisz pomagać innym hyung- powiedział, kiwając głową Tao.
- No i co?- zapytał trochę nie rozumiejąc. Z boku Luna śmiała się zginając w pół. Bał się odrobinę to źle wróżyło.
- Kyungsoo-shii.- D.O spojrzał na Krisa. Blondyn uśmiechał się do niego przyjacielsko, co był zaskakująco urocze.- Mamy do ciebie wielka prośbę. Chodzi o to, że niektórzy z nas słabo radzą sobie z niektórymi przedmiotami. Dałbyś rade trochę nam pomóc?- zapytał. D.O zadarł delikatnie głowę do góry by spojrzeć mu w oczy.
- No pewnie h-hyung. A o kogo dokładnie chodzi?- zapytał, a Kris zrobił to czego D.O się bał. Poklepał po ramieniu Kai, który skłonił się delikatnie Kyungsoo, dalej nie spuszczając z niego przeszywającego spojrzenia.
- Proszę hyung, byłbym wdzięczny gdybyś mi pomógł- powiedział dalej w delikatnym skłonie. Tego D.O się nie spodziewał.

Kiedy wrócił do domu jego, odrobinę wyłupiaste oczy wydawały się wręcz wylatywać z orbit. Miał udzielać korepetycji Kim Jonginowi. Kai. Kkamjong. Cholernemu chłopakowi, który zawrócił mu w głowie jednym spojrzeniem. Jego rodziców znów nie było w domu. Kyungsoo oparł się o blat stołu wyglądając przez okno w kuchni. Prosto na dom Jongina. Chłopak właśnie doczłapał się do domu kopiąc w furtkę by ją otworzyć. Nacisnął na klamkę lecz ta nie ustąpiła. Zapukał. Nic. Zadzwonił, znów nic. Spuścił załamany głowę. Rozejrzał się i usiadł na stopniu przed drzwiami frontowymi. Wyglądało na to że zapomniał kluczy. Na dworze było zimno, a on miał tą swoją bluzę i przepoconą koszulkę. Kyungsoo przygryzł wargę. No prędzej umrze niż zaprosi go do domu. Co prawda korepetycje miał mu dawać, ale to w szkole. Pewnie wywrócił by się na chodniku potykając o własna nogę. Przechodząc przez ulice przejechałby go dzieciak na hulajnodze. Albo zagryzł go chuihuahua jego sąsiadów. Na pewno by tak było on już widział jak ten, mały skurczybyk w tym swoim rażąco równym sweterku i przefarbowanym na różowo ogonie wgryza mu się w krtań tuż przed bramą do domu Jongina. Ale miałby ubaw. Na pewno. Kyungsoo skrzywił się. Nienawidził tak panikować… no ale przecież nie pozwoli zapoconemu chłopakowi siedzieć na dworze w taki mróz. Ubrał swoją kurtkę i wyszedł z domu. Kiedy zamykał za sobą drzwi, spojrzał na chłopaka. Klaskał w dłonie i patrzył w bok. Kyungsoo zmarszczył brwi.
- Co on robi?- szepnął do siebie. Kiedy się zbliżył zobaczył delikatny uśmiech na ustach Jongina, a przed nim dwa śliczne psy.
- Jjanggu…chodź!- mruknął swoim niskim głosem, a mniejszy piesek w podskokach podbiegł do niego merdając ogonem.
- Monggu…chodź do mnie!- powiedział rozkładając ręce. Większy pies jedynie wstał, ale zaraz usiadł. Kai klasnął w ręce, a pies znów wstał, ale zaraz usiadł. Jongin powtórzył klaśnięcie, po czym wygiął usta w podkowę robiąc smutna minę, a pies szybko do niego podbiegł ocierając pyszczek o jego policzek. Jongin zaśmiał się przytulając psa. Kyungsoo uśmiechnął się. To było urocze. Zanim się spostrzegł stał przed bramą do jego domu. Kai zwrócił swój wzrok ku niemu i lekko zaskoczony odsunął od siebie brązowego psa.
- Hyung? Co tu robisz?- zapytał znów patrząc na niego tym wzrokiem. Kyugsoo ostatkiem sił opanował swoje nogi by te nie kazały mu uciekać. Kiedy je opanował, przyszedł czas na inne części ciała. Starał się uspokoić. Myślał o wielu rzeczach bardzo szybko. Jego sąsiadka. Sąsiadka w bikini. Mama w bikini. Ojciec w bokserkach. Głupi pies sąsiadów robiąc kupę na trawnik przed jego domem. Porysowana płyta z ulubioną muzyką. Sąsiadka w bikini. Sąsiadka bez bikini. Prawie krzyknął widząc ten obraz w swojej głowie, ale to pozwoliło mu…ostygnąć.
- To twoje psy?- zapytał wskazując na zwierzęta. Najgłupsze pytanie na świecie, brawo Do Kyungsoo. Geniuszu. Jongin uśmiechnął się tymi sowimi pełnymi ustami i pogłaskał małego psa po łebku.
- Tak. Są moje. Ale hyung…skąd się tu wziąłeś?- zapytał. On na prawdę nie wiedział, że mieszka na przeciw.
- Mieszkam.- odparł spokojnie. Jongin przekrzywił głowę, a Kyungsoo odsunął się w bok dając młodszemu widok na swój dom i kiwnął na niego głową.- Tam.- dodał jeszcze.
- Oh hyung naprawdę? Jak to się stało, że nie zauważyłem, że tu mieszkasz- zapytał. Był naprawdę zaskoczony. Albo niesamowicie dobrze grał.
- Cóż…zawsze się spieszyłeś idąc do szkoły- mruknął Kyungsoo. Jego głos lekko drgał, ale jakby co mógł zwalić to na zimno.- Twoich rodziców nie ma?- zapytał. Kai westchnął.
- Znów zapomnieli mi powiedzieć, że wychodzą. Zapomniałem kluczy- powiedział robiąc smutna minę. To całkowicie rozczuliło Kyungsoo.
- Tak myślałem. Chodź- powiedział odwracając się.
- Dokąd?- zapytał ostrożnie Kai wstając ze stopnia.
- Nie będziesz siedział na takim mrozie w cienkiej bluzie- powiedział bez wzruszenia przechodząc prze ulice. Jego ręce wsadzone w kieszenie kurtki niesamowicie drżały. Wydawało mu się, że przez to cały się trzęsie.- Poczekasz na rodziców u mnie- powiedział. Jongin zatrzymała się przed furtką.
- Hyung, twoi rodzice…- zaczął młodszy.
- Nie ma ich, nie będą źli. Obraziliby się na mnie gdybym zostawił cię w taki mróz- powiedział posyłając po raz pierwszy uśmiech w stronę Kai. Młodszy automatycznie też się uśmiechnął. Nigdy nie widział uśmiechu Kyungsoo. Nigdy skierowanego do niego, więc był bardzo szczęśliwy. Jego uśmiech mu się podobał. Kiwnął głową dalej z uśmiecham, a Kyungsoo sztywno obrócił się tyłem starając się utrzymać swoją krew jak najdalej od okolic policzków. Jak zwykle mu nie wyszło. Otworzył drzwi i wpuścił Kai do środka. Pokazując by wszedł schodami do góry. Chłopak jednak zaczekał przy poręczy, więc Kyungsoo wszedł pierwszy i zaprosił gestem ręki chłopaka do środka. Pokój Kyungsoo był w kolorze brudnej bieli, a wszystkie meble były albo czarne albo ciemno szare. Kai spojrzał na kilka kartek na łóżku, zapisanych jakimś tekstem, keyboard stojący w rogu pokoju i zeszyt z nutami. Prócz tego z jakiegoś szarego pudła wystawała nagroda za pierwsze miejsce w olimpiadzie matematycznej. Uśmiechnął się lekko rozbawiony. W tym czasie Kyungsoo stał w drzwiach i zastanawiał się czemu tu nie posprzątał. Jego pokój był idealnie czysty, jedyną nieuporządkowaną rzeczą były teksty piosenek, które napisał, leżące na  łóżku. Kiedy rano je przeglądał, zapomniał je schować. Jednak w jego oczach wszystko było nie na miejscu. Razem z Kai na czele.
- Hyung masz bardzo czysty pokój.- powiedział lekko zdziwiony Kai odwracając się w jego stronę. D.O przybrał jak najbardziej swobodną minę i kiwnął głową.
- Usiądź- powiedział do młodszego. Kai usiadł na łóżku, a Kyungsoo natychmiast zabrał z niego kartki wrzucając je, do zapełnionej takimi samymi skrawkami, szuflady i szybko usiadł na krześle przy biurku jak najdalej Jongina.
- Hyung…dziękuję, że zgodziłeś mi się pomóc z ta matematyką. Naprawdę nie chce wylecieć z drużyny. Będę się starał.- powiedział patrząc na swoje stopy, po czym pod koniec posyłając Kyungsoo lekko przestraszone, jednak pełne nadziei spojrzenie. Kyungsoo poczuł jak skręca mu się żołądek.
- W-w porządku. Wierze, że sobie poradzisz.- wycharczał po czym odchrząknął starając się rozluźnić gardło.
- Skoro już jestem u ciebie…to może zaczniemy tą matmę hyung?- zapytał Kai spoglądając na niego. Jeśli zacznie go teraz uczyć będzie musiał siedzieć blisko. O nie, nie, nie, nie, nie.
- Ja-jasne.- jak zwykle jego myśli wyrażały co innego niż to, co mówił. Wyszedł na chwile po niski stolik i postawił go w swoim pokoju. Kai usiadł przy nim wyciągając swój podręcznik i zeszyt i spojrzał wyczekująco na starszego.
- To…z czym problem?- zapytał.
- Ze wszystkim hyung.- powiedział, z przepraszającym uśmiechem, Jongin. Nawet się nie mógł zdenerwować na tego chłopaka. Był jednocześnie słodki i tak bardzo pociągający, że po prostu nie mógł. Pokiwał głową i przejrzał szybko zeszyt Kai. Otworzył pierwszą lekcje w podręczniku i kładąc przed nimi kilka czystych kartek, zaczął tłumaczyć kolejne zadanie chłopakowi, który po chwili, z jego dość sporą pomocą zaczął je rozwiązywać. Kiedy minęła godzina, D.O przerobił z Jonginem prawie połowę materiału i młodszy chłopak zdawał się, na razie, wszystko rozumieć.
- Przyniosę coś do picia.- powiedział Kyungsoo wstając szybko i zdając sobie sprawę, że zmęczony myśleniem Jongin zwyczajnie oparł się o jego ramie. Kiedy Kyungsoo wręcz wybiegł ze swojego pokoju, Kai zaczął przeglądać to co przed chwilą  rozwiązał ze starszym. Rozumiał wszytko. Był zaskoczony. Ten starszy chłopak zawsze go irytował. Jego spojrzenie wydawało się mówić, że jest zagubiony i że potrzebuje pomocy, gdyż w rzeczywistości dawał sobie rade całkiem sam. Jongin sam nie wiedział, kiedy on zaczął go tak fascynować. Dobrze wiedział, że Kyungsoo mieszka na przeciw. Przecież nigdy w życiu nie wychodziłby do szkoły tak wcześnie, tylko dlatego, że chce. Wychodził, bo Kyungsoo o tej porze także zbierał się do szkoły. Dlatego zawsze wylatywał z domu lekko nieogarnięty, bo pora wyjścia tego chłopaka czasami się zmieniała. Musiał zachowywać pozory, jakby spieszył się na trening, więc biegł. Przez większość czasu. A później zatrzymywał się w kawiarni niedaleko. Kupował kawę dla siebie i herbatę dla Krisa hyugn i czekał aż Kyugsoo mozolnie minie kawiarnie, po czym wychodził i podążał za nim. Zawsze bawiło go to, że starszy chłopak się w tym, nie połapał. Robił tak już od dobrych czterech miesięcy. Dzięki temu, że jego hyung spotykał się z przyjacielem Kyugsoo, który wyglądał jak panda, dowiadywał się ciekawych rzeczy. Chociażby takiej jednej, że Jongin interesuje Kyungsoo. Ta mała tajemnica wyleciała z ust Zitao, kiedy razem wracali z treningu. Akurat on kończył lekcje wushu, kiedy chłopcy kończyli trening koszykówki. Sam nie wiedział jak to się stało, ale Tao chyba opowiadał o tym, jak to dziewczyny piszczą na ich widok i chyba wtedy wypaplał, że Kyungsoo zawsze się rumieni na widok Jongina i chowa głowę w szafce. Dzisiaj przekonał się, że tak było. Że onieśmielał D.O. Młodszy uważał to za urocze. Kiedy starszy wszedł do pokoju, Kai akurat spojrzał w tą stronę lekko zamglonym wzrokiem. Przełknął ślinę i szybko postawiał dwie butelki wody na stoliku i usadowił się jak najdalej chłopaka.
- Dziękuję hyung.- powiedział Kai i łapiąc za butelkę zaczął odkręcać korek zgrabnymi długimi placami. Kyungsoo znów przełknął ślinę. Był bardziej zawstydzony niż wtedy, kiedy Tao postanowił obejrzeć z nim porno. To było gorsze niż porno. Może lepsze? Oglądając tego strasznego pornola po prostu czuł się zakłopotany. I zażenowany a teraz…teraz jakby…podniecony. Patrzył jak jego długie palce zaciskając się na zakrętce, odkręcają ją. Jak przykłada szyjkę butelki do swoich pełnych ust i jak pije. Trochę niedbale, kilka kropel spłynęło mu z kącika ust wędrując przez długa szyje, zahaczając o wystający obojczyk i w końcu wsiąkając w materiał koszulki. Patrzył jak odkłada butelkę oblizując usta i czuł się jak jakiś zboczeniec. Przecież on tylko pił wodę, a Kyungsoo…czuł, że jest mu gorąco. Odwrócił szybko wzrok na podręczniki, kiedy Jongin zerknął w jego stronę. Było mu strasznie gorąco, czuł, że jego twarz jest czerwona, a jego duże oczy stały się jeszcze większe. Oddychał trochę ciężko, jakby przebiegł maraton. Oh tak bardzo chciał żeby Kai zniknął albo żeby on sam zniknął.
- Hyung?- Jongin widział tą minę Kyungsoo. Przyglądał mu się jak pił. Wyglądał jakby był zafascynowany. Do starszego dopiero po chwili dotarło, nie do końca, pytanie chłopaka i kiedy odwrócił głowę, spotkał ciemne głębokie jak studnia oczy przeszywające jego sylwetkę na wskroś. Czuł się jakby teraz Kai czytał z niego jak z otwartej księgi, jakby dął mu wszystkie swoje emocje do odczytania na srebrnej tacy. Jego oczy był piękne i Kyugsoo był pewny, że chłopak o tym wiedział.
- Hyung…- kiedy jego usta się poruszyły, natychmiast skupił na nich uwagę. Wyglądały zachęcająco. Poczuł lekki ciężar na ramieniu. To ręka Kai. Jego ciemna skóra kontrastowała z bladą cerą Kyungsoo. Ten odcień skóry teraz zdawał mu jeszcze bardziej seksowny niż zwykle. I kiedy odwrócił wzrok od umięśnionego ramienia chłopaka, jego oczy zarejestrowały zbliżającą się ku niemu twarz chłopka. Zamknął oczy. Poczuł jego usta na swoich. Były miękkie, nadal wilgotne od wody. Jongin naprał na starszego całym ciałem sprawiając, że leżeli na ziemi. Kyungsoo uchylił delikatnie wargi, a Jongin zaczął całować jego wargi jeszcze bardziej zapalczywie niż przed chwilą. Delikatną dłonią Kai obejmował go za kark, a drugą podpierał się o ziemię obok głowy starszego. Kyungsoo niezgrabnie uniósł ręce do góry i oplótł nimi szyje Kai przyciągając go do siebie, palce jego jednej dłoni wplotły się w ciemne włosy młodszego chłopaka, a druga ręka oparta była na jego ciepłym ramieniu. Kiedy poczuł język Jongina w sowich ustach, jęknął cicho przyciągając go jeszcze bardziej, jeśli tylko to było możliwe. Kai teraz podpierał się na łokciu. Cieszył się, że Kyungsoo go nie odepchnął. Jego ręka zjechała z karku starszego i ulokowała się na jego policzku. Gładził go delikatnie kciukiem zaczynając spowalniać pocałunek. Kyungsoo to wyczuł. Jego serce znów całe bić w szaleńczym tempie. Zacisnął mocno oczy, kiedy Kai dosunąwszy się do niego pocałował go delikatnie w, dalej lekko rozchylone, wargi. D.O bał się, że kiedy otworzy oczy zobaczy tryumfalny uśmiech Kai, który zaraz powie mu jakim jest pedałem, że wszystko opowie w szkole, że już nie żyje. Kciuk Jongina dalej głodził jego policzek, a sam chłopaka przyglądał się starszemu z lekko przechylona głową. Czekał aż otworzy oczy. Nie mógł czekać wieczność, więc pochylił się delikatnie nad starszym.
- Hyung…otwórz oczy.- szepnął mu na ucho. D.O wręcz natychmiast otworzył oczy i zamiast tego strasznego uśmiechu, którego się spodziewał zobaczył tylko zadowolonego Kai.
- Hyung…jesteś uroczy.- powiedział Kai uśmiechając się szeroko, na co Kyungsoo zasłonił swoją zalaną rumieńcem twarz dłońmi. Kai zaśmiał się i położył na nim przytulając go.
- Zawsze wiedziałem, że tu mieszkasz hyung. Lubię cie.- powiedział cicho Jongin, a Kyungsoo ściągnął dłonie z twarzy odsłaniając jedynie oczy.
- N-na serio?- wyjąkał.
- Bardzo hyung.- powiedział Jongin i przytulił go mocniej, jakby próbując przekazać mu, że to prawda. Kyungsoo odetchnął głęboko i też objął chłopaka.
- Ja ciebie też lubię Jongin-ah.- powiedział.
- Wiem.- zaśmiała się młodszy, a Kyungsoo jęknął tylko klnąc pod nosem na Tao.
- Hyung…po prostu bądź ze mną.- powiedział Jongin patrząc mu prosto w oczy. Kyungsoo kiwnął głową na zgodę. Po chwili znów poczuł usta Jongina. Uśmiechnął się. On też był szczęśliwy.



Jak zauważyliście znalazłam sobie betę. Moim zdaniem radzi sobie nieźle chociaż już oskarża mnie o zrycie psychiki moimi błędami ale...ostrzegałam xD Waszym zdaniem dobrze sobie poradziła? I jak się podobało pierwsze w historii KaiSoo napisane przeze mnie? Boże kolejny pierwszy raz xD Czekam na propozycje i mam nadzieję że się podobało ^^
G.G

5 komentarzy:

  1. Ooooo. *_* Uwielbiam KaiSoo. Jeszcze w takim uroczym wydaniu. <3
    Chyba gdzieś mi mignęła literówka, ale teraz nie mogę jej znaleźć. o,o No nie ważne.


    Ach jak tu dawno nie było 2Min. xD

    Pozdrawiam,
    Lee Juki~.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie :3
    Lubie opowiadania z motywem szkoły. Już jakoś tak mam ^^
    Ale nie wszystkie niestety są dobre, twoje za to jest genialne! Było takie urocze~
    Kiedy pisze się pierwszy raz jakiś pairing często wydaje się być taki świeży, u ciebie tak samo ^^

    Czekam na kolejne one-shoty! Weny i chęci życzę ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Droga Chibi, absolutnie sie nie przejmuj - za kilka opowiadań, już nie będziesz wiedziała jak co się pisze. Szczególnie uważaj na słowa takie jak "pokój" i "skóra" bo Aga tworzy przy nich własną ortografię i możesz być pewna, że będą napisane przez "u". A, z "wieżę" a "wierzę" też zawsze są problemy, tak jak i z "każę" a "karzę" ;)

    pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Przecudownie! Z tego co zdazylam zauwazyc nie bylo zadnych bledow czyli masz bardzo dobra bete ;D hmm... rozdzial byl swietny. Czasami mnie zaskakujesz masz takie pomysly ze gdy mysle ciekawe co ona jeszcze wykombinuje ty dodajesz cos calkowicie nowego i innego. Oby tak dalej ;D zycze weny i moze tak HunHan lub OnTae ? Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  5. O kurcze ja już zapomniałam jak to jest czytać takie przesłodzone do granic możliwości opowiadanie. Ostatnio zafazowałam na angsty i kryminały i teraz tak fajnie mi się to czytało. Moje reakcje na tą ich słodkość mnie dosłownie przerażają. Dosłownie przez cały part miałam banana na twarzy <3 Ten pocałunek był taki uroczy, Kyunggie taki zakłopotany >.< O jejciu, czemu ja tego wcześniej nie przeczytałam?
    Dzięki za to Hwaiting! ^.^

    OdpowiedzUsuń