Tytuł: " Nie pozwolę ci zapomnieć"
Gatunek: na początku troszkę coś jakby dramat, fluff, smut, AU
Pairing: EunHae (Super Junior)
Autor: Gomili.Giza
Korekta by Chibi
Nie pierwszy raz siedziałem w tym klubie. Nie wiem też który
raz z kolei patrzyłem pogardliwym spojrzeniem na kobietę, która ‘ niechcący’ dotknęła
mojego uda. To samo tyczyło się również mężczyzn. Nie szukałem- tak jak
większość ludzi tu zebranych- zabawy na jedną noc. Nie szukałam ale ona zawsze znajdywała
mnie pierwsza. Za każdym razem, kiedy wychodziłem z tego cholernego pokoju
gdzie stało jedynie łóżko, paczka gumek i lubrykant, czułem się jak śmieć,
chciałem zerwać z siebie skórę i założyć nową, czysta nieskalana dotykiem
nikogo. Niestety, nie mogłem tego zrobić więc jedyne co mi pozostało to
szorowanie swojej skóry pumeksem, tak dokładnie by w końcu poczuć się czystym.
Czasem dość długo siedziałem w wannie z woda już lekko zaróżowioną od mojej krwi
i zastanawiałem się dlaczego zawsze wszystko idzie nie po mojej myśli. Dopiero
szczypiąca skóra wybudzała mnie z rozmyślań. Dopiero po tym, po moich oczach
spływały łzy bólu. Bezsilność z resztą też. Szybko wyskakiwałem z wanny,
wcierałem się drapiącym ręcznikiem i kładłem się spać. Nad ranem z bólu nie
potrafiłem się czasem ruszyć. Zostawałem w łóżku przez cały dzień.
Przyglądałem się ze sztucznym uśmiechem moim znajomym,
którzy właśnie ogłaszali że biorą ślub. Cudownie. Nie żebym się nie cieszył ale
ich szczęście cholernie mnie bolało. Uśmiechnąłem się szerzej dostrzegając ich
wzrok na mnie i popędziłem do nich szybko przytulając każdego z osobna i
gratulując. Kiedy w końcu wyszedłem z ich mieszkania odetchnąłem z ulgą.
- Oj Donghae długo tak nie pociągniesz- zignorowałem jakże
trafną uwagę Henrego i wsadziłem ręce w kieszenie uparcie udając że chłopaka
nie ma obok mnie.
- No weź!- Zaśmiał się podskakując w miejscu.- Chodzisz do
złych klubów. Zabiorę cię do takiego, że…
- Nie chcę- przerwałem mu szybko i ruszałem chodnikiem w
przeciwną stronę.
- No… ale no weź! No chodź ze mną!- Zatrzymałem się a po
chwili poczułem jak mój chiński przyjaciel wpada na moje plecy. Uśmiechnąłem
się głupio.
- Czy ja dobrze myślę?- Zapytałem odwracając się do niego. Spojrzał
na mnie niepewnie.- Henryczek się zakochał?- Zapytałem robiąc słodka minkę na
co on westchnął ciężko. Zerknąłem na niego zaskoczony.- Na serio?- Zapytałem.
Spojrzał na mnie jak na kretyna.
- Nie wolno mi kochać czy co?- Zapytał oburzony.
- Nie, nie!- Szybko się zreflektowałem zaprzeczając kiedy
zobaczyłem jego smutną twarz. Poklepałem go po ramieniu.- Po prostu…zawsze mówiłeś,
że jesteś ponad to…- powiedziałem niepewnie.
- Długie nogi są złe- wypalił a ja spojrzałem na niego całkowicie
głupiejąc.
- Że co?- Jęknąłem.
- Widziałeś kiedyś tak długie nogi, że od samego patrzenia
dochodzisz?- Zapytał. To było bardzo dziwne…
- No nie ale…
- Ja widziałem- mruknął spuszczając głowę. Teraz całkowicie nie
wiedziałem co mam powiedzieć. Pozostało mi jedno.
- Dobra. Pójdę z tobą- westchnąłem.
- Kocham cię, hyung…- szepnął przytulając mnie.
- Puść mnie bo ta laska cię nie zechce- warknąłem ruszając
do przodu z Henrym dalej uwieszonym na moim ramieniu.
- Kto powiedział, że to laska..?- Żyje wśród debili.
Kiedy czekałem na Henrego przed jego domem spodziewałem się
wiele. Ale nie tego, że będzie wyglądał jak tanswestyta.
- Nie idę z tobą- powiedziałam od razu widząc go wychodzącego
z klatki budynku w którym mieszkał.
- Czemu?- Zajęczał.
- Wyglądasz….nie- powiedziałem szybko.
- Dobra. Pójdę się przebrać- jęknął i powłócząc nogami
wrócił z powrotem. Nie miałem pojęcia co się stało z tym dzieciakiem. Skąd on
wytrzasnął różowe lateksowe legginsy?! Kiedy wrócił wyglądał normalnie nie
licząc różowego zegarka co postanowiłem przemilczeć.
Kiedy stanąłem przed klubem spojrzałem na niego zaskoczony.
- Twierdzisz…że ten klub…będzie lepszy…od tych wszystkich… w
których byłem?- Wyszeptałem powoli tak by do niego dotarło. Nie chodziło mi
nawet o to, że jest to gejowski klub. Chodziło o nazwę i o to…ogólny wystrój.
Klub nazwał się „Blask Hole” i wyglądał ja pierwszy lepszy burdel. Znaczy, tak
sadzałem bo żadnego burdelu nie widziałem ale obstawia, że wylewały się z niego
smród papierosów, potu, i różowe światełka. Ewentualnie czerwone. Na pewno tak było.
- No co? W środku nie jest tak źle- zapewnił wzruszając
rekami i witając się z ochroniarzem popędził mnie machając na mnie ręką. Jestem
skończony. Wszyscy już wiedzą, że z nim przylazłem.
Kiedy znalazłem się we wnętrzu klubu musiałem przyznać
Henremu racje. W środku było o wiele lepiej niż na zewnątrz. Nawet zauważyłem
niewielka scenę gdzieś w końcu sali. Istniała nawet loża z samymi stolikami teraz
wypełniona zalanymi facetami. No nie powiem nie było tak źle. Spojrzałem na
młodego który chodził jak na szpilkach wyciągając głowę do góry i rozglądając
się.
- Jak tu w ogóle trafiłeś?- Zapytałem go szybko. Spojrzał na
mnie świecącymi oczami.
- No szedłem za nim aż tutaj…co?- Zapytał widząc zapewne
moją przestraszoną twarz.
- Śledziłeś go?
- Niee…! Tak- powiedział spuszczając głowę a ja uniosłem
tylko brew.
- Czyli musi być niezły- powiedziałem.
- Racja…ale się do niego nie zbliżaj- zastrzegł tylko a ja
roześmiałem się jedynie kiwając głową. Zacząłem się rozglądać za mężczyzną
którego opisywał mi Henry.
- Nigdzie go nie widzę- powiedziałem do niego.
- Jeszcze chwila- odparł bardzo przekonany i jeszcze bardziej
podekscytowany. Wzruszałem ramionami i ruszyłem do baru zamawiając dla siebie i
dla niego jakiegoś drinka. Podszedłem do niego wręczając mu szklankę, która opróżnił
za pierwszym razem i wcisnął mi ja z powrotem do ręki.
- Nie denerwuj się tak to tylko facet…- mruknąłem odchodząc
po drugiego. Krzyknął coś za mną ale już go nie słyszałem. Drugiego drinka
wypił już wolniej czym oszczędził moich nóg. Cały czas rozglądałem się starając
się dostrzec jakiegoś potencjalnego zboczeńca, który zechce mnie zmacać. Co
najdziwniejsze żaden się nie kwapił. Po prostu rzucali mi figlarne uśmiechy
albo puszczali oczka. Zawsze sądziłem, że w takich klubach aż roi się od zboczeńców.
Cóż bardzo się myliłem. Zacząłem się powoli rozluźniać zdając sobie sprawę, że
nie ma tutaj „fuck room” tak jak we wszystkich innych klubach. Czyli jak ktoś
będzie chciał mnie zgwałcić to albo kibel albo wywlec. Ale raczej uważam, że
ochroniarz w bladoróżowym garniaku mnie ochroni. Szesnastka takich. No cóż…
- Już, już to już!- Krzyknął podekscytowany Henry szturchając
mnie i wyciągając z moich rozmyślań. Rozejrzałem się zdezorientowany kiedy
chłopka ciągnął mnie przez pół sali aż w końcu stanęliśmy pod samą sceną.
- Ale o co chodzi?- Zapytałem.
- Teraz wystąpią MiJae- powiedział jakiś podekscytowany
facet obok.
- Kto?- Zapytałem Henrego ale on machnął na mnie zbywająco
ręką.
- Mój facet- pisnął tylko jeszcze i nagle w klubie zrobiło
się ciemno. Moje zaburzenia lękowe się obudziły. Złapałem Henrego za ramie na
co on poklepał mnie delikatnie bo dobrze wiedział, że mam złe wspomnienia
związane z ciemnością. Na szczęście po chwili delikatne czerwone światło padło
na scenę oświetlając sylwetki dwóch mężczyzn. Nie widziałem ich twarzy gdyż
światło padało zza ich pleców, wiec ich sylwetki wydawały się być czarnym cieniem.
Ale rozpoznałem jednego z nich. Miał
cholernie długie nogi. Przynajmniej już znalazłem ukochanego Henrego. To mnie
odrobinę uspokoiło. Po chwili z głośników popłynęła muzyka a dwie sylwetki zaczęły
się poruszać. Moje usta otworzyły się samoistnie. Nie patrzyłem się na
długonogiego, który ponoć był chińczykiem. Odrobinę niższy chłopak był moim
obiektem zainteresowań. Poruszał się tak…tak jakby to jego ciało wypuszczało
muzykę na zewnątrz. Jego biodra wprawiły mnie w delikatne drżenie i bałem się,
że zacznę się ślinić. Kiedy występ się skończył dwójka ukłoniła się i zniknęła
a je nie widziałam gdzie mam patrzeć.
- Hyung…ale cię zatkało- zaśmiała się Henry a ja spojrzałem
na niego zaskoczony.- Jeśli się gapiłeś na Zhou Mi to cię walnę- zastrzegł.
- Na kogo?- Zapytałem głupio a on uderzył się dłonią w twarz.
- Długie nogi, rude włosy kogo ty szukałeś przez ostatnią
godzinę?!- Zapytał.
- To my tu już jesteśmy godzinę?- Szepnąłem. Całkowicie
straciłem poczucie czasu. Spojrzał na mnie przestraszony.
- Chyba powinieneś już pójść i…- zaczął.
- Nie, spoko dam rade- uspokoiłem go szybko.- Czyli ten twój
nazywa się Zhou Mi. A ten drugi?- Zapytałem ostrożnie.
- Lee Hyukjae. A co?- Zapytał.
- Tak sobie…- Ale ten bachor wiedział swoje.
- Boże nie wierzę, że ty też!- Krzyknął a ja spojrzałem na
niego groźne.- Dobra, dobra. Tam stoi- powiedział kiwając głową w stronę
jakichś drzwi. Spojrzałem tam ale nikogo nie było.
- Zabije cię- warknął, kiedy ten śmiał się jak głupi.
- No co? Chciałem zobaczyć twoją minę…zacna była- powiedział
kiwając głowa po czym opluł się swoim drinkiem. Zrozumiałem, że jego długonogi
chińczyk pojawił się w polu widzenia. Odwróciłem się w stronę, w którą patrzył
i postanowiłem, że moja twarz nawet nie drgnie. Drgnęła jednak, kiedy zza
wysokiego chińczyka wyszedł czarnowłosy chłopak z wielkim uśmiechem na twarzy,
który ukazywał jego dziąsła. Moje serce dziwnie zakuło i już myślałem, że umieram
ale moich tortur jeszcze nie było końca. Chłopak spojrzał w moja stronę a ja
poczułem, że moja twarz robi się czerwona i blada zarazem i kiedy posłał mi
delikatny uśmiech moje serce rozerwało się na strzępy. Zdałem sobie sprawę, że
umarłem. A raczej się zakochałem.
Wracając do domu razem z świergoczącym Henrym, któremu udało
się pogadać ze swoim obiektem uwielbień czułem się jeszcze gorzej niż zwykle.
Tyle, że tym razem zamiast szorować swoje ciało, chciałem zrobić to z sercem i
mózgiem co niestety nie było wykonalne. Serce biło mi jakbym przebiegł maraton
a w głowie pokazywała się twarzy Lee Hyukjae jak by to był cholerny wygaszasz
ekranu. Bo mój mózg nie działał. Henry trzy razy uratował mnie przed
wpadnięciem na lampę, wejściu pod samochód i wieloma innymi wypadkami aż sam
postanowił doprowadzić mnie pod samo łóżko i dopilnować żebym zasnął nigdzie
się nie ruszając, bo idąc do łazienki nie trafiłem w drzwi. Byłem…nie byłem
sobą po prostu. Wiedziałem, że teraz dużo się zmieni.
Chodziłem do klubu z Henrym praktycznie co weekend. Na
początku by dodać chłopakowi otuchy lecz to była wymówka. Mimo iż Zhou Mi był
bardzo miłym gościem i lubiłem z nim gadać nigdy nie przychodził po występie do
nas razem ze swoim przyjacielem, czego bardzo żałowałem lecz postanowiłem tego
nie pokazywać. Kiedy w końcu Henry zaprosił Zhou Miego na randkę dwójka nie
spotykała się w klubie lecz poza nim, przez co nie miałem wymówki, żeby tam
chodzić. Nie byłem w klubie prze ponad miesiąc i czułem się jakbym był na
odwyku. Podenerwowany, roztrzęsiony, wszystko leciało mi z rąk. W końcu postanowiłem
tam pójść sam. Jezu, przecież to nic wielkiego. Przyszedłem pół godziny przed
występem. Samotnie przeżyłem atak strachu przed ciemnością, która dzięki Bogu
nie trwała zbyt długo. Kiedy zobaczyłem jak chłopak tańczy… poczułem się
spokojny. Lżejszy i jakbym nagle stracił ze trzy tony. Mogłem latać.
Teoretycznie. W praktyce wyglądało to inaczej. Grawitacja mi nie sprzyjała i
kiedy swoje myśli nagle postanowiłem przekształcić w czyny, nie zaleciałem za
daleko. Dłużej to jechałem po podłodze. Pod same stopy czarnowłosego tancerza,
który patrzył na mnie zaskoczony jak i równie przestraszony. Uśmiechnął się jednak
zmieszany i pomógł mi wstać.
- Nic ci nie jest?- Zapytał, klęcząc i pomagając mi się
podnieść. Jednak moja duma ucierpiała bardziej niż kolana. Boże, aż tak nie mogłem
się upić, co mi odwaliło. Spojrzałem na zatroskaną twarz Hyukjae i zrozumiałem.
Głupi facet z cholernie piękną twarzą. No świetnie. Mam przerąbane.
Westchnąłem, starając się nie zaczerwienić i podniosłem się do pionu z jego
pomocą. Skrzywiłem się nieznacznie, czując ból w kolenie, ale posłałem mu
szybko uspokajający uśmiech, kiedy zobaczyłem jego zmartwione spojrzenie.
- Nie, wszystko w porządku- wydukałem, drapiąc się w kark.
Tak, czułem, że się rumienie. Dobrze, że był tu półmrok.
- No nie wiem…-mruknął, przechylając głowę.- Twoje kolano
krwawi…- powiedział cicho, a ja spojrzałem w dół zaskoczony. Cholera, miał
racje. Zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, złapał mnie za rękę i pociągnął w
jakimś nieokreślonym kierunku. Weszliśmy do pokoju, na którego drzwiach wisiała
kartka „MiJae”, więc pewnie był to pokój przeznaczony dla dwójki tancerzy.
Średniej wielkości kanapa, dość duże lustro nad stolikiem z dwoma krzesłami. Prosto,
chyba nawet wystarczająco. Gdzieś dalej zobaczyłem kilka wieszaków, ale nie dane
mi było dostrzec więcej, bo chłopak posadził mnie na kanapie, zamykając drzwi i
ruszając w głąb pokoju. Schylił się, sięgając po coś, a ja od razu się
zarumieniłem, patrząc na jego, opięte obcisłymi spodniami, pośladki. Świetnie
Donghae, jesteś już prawie etatowym zboczeńcem! Wrócił do mnie z jakimś
pudełkiem i postawił na przeciw mnie krzesło, jednak siadając obok.
- Ściągnij spodnie…- powiedział. Spojrzałem na niego
zaskoczony. Zerknął na mnie, dostrzegając, że nie poruszyłem się ani o
milimetr, kiedy on zaczął rozpakowywać z pudełka jakieś gazy i inne rzeczy.
Zaśmiał się.
- No weź, chce ci opatrzyć ranę, nie zgwałcę cię przecież-
powiedział, a kiedy mówił z uśmiechem, widziałem jego dziąsła. Boże, to było
urocze. Zdając sobie sprawę z mojego głupiego zachowania, uśmiechnąłem się
lekko, znów zarumieniłem i ściągnąłem jeansy, patrząc jeszcze na ogromną dziurę
na kolanie. Kochałem te spodnie… Z westchnieniem odłożyłem je na bok.
- Oprzyj nogę o krzesło- powiedział jeszcze. Zrobiłem to co
kazał. Po chwili przejechał jakimś wacikiem po mojej nodze. Szczypało,
skrzywiłem się. Zaczął szybko oczyszczać moją ranę, po czym założył opatrunek i
obwiązał go bandażem.
- Długo cię tu nie widziałem- powiedział, dalej bandażując
moje kolano, a ja spojrzałem na niego zaskoczony. Nie patrzył na mnie tylko,
dalej skupiony, związywał bandaż.- Przychodziłeś tu razem z Henrym, prawda?- Zapytał
zerkając na mnie. Kiwnąłem głową, a on uśmiechnął się delikatnie.- Zhou Mi cały
czas o nim mówi. Chyba go polubił- powiedział, związując bandaż i z uśmiechem
odsuwając się od mojej nogi.- Gotowe- powiedział, posyłając mi uśmiech.
- Dziękuję- powiedziałem cicho, zakładając z powrotem
spodnie. Biel bandaża odbijała się mocno na tle czerni moich spodni. Siedziałem
nadal sztywno obok niego.
- Jesteś Donghae, prawda?- Zapytał znów, przekrzywiając
głowę. Spojrzałem na niego zaskoczony.- Tak, Henry o tobie mówił- zaśmiał się.
Zabiję tego dzieciaka.
- Tak. Lee Donghae- powiedziałem, ściskając jego dłoń.
- Lee Hyukjae, ale znajomi mówią na mnie Eunhyuk- powiedział z
uśmiechem. Jego dłoń była delikatna i dziwnie chłodna. Co jednocześnie było
przyjemne, bo moje ręce zawsze były gorące. Nie wiem ile przesiedziałem w tym
pokoju z Eunhyukiem, który okazał się ode mnie starszy. Pamiętam, że dużo się
śmialiśmy, że obgadywaliśmy Henrego i Zhou Miego. Dużo gadaliśmy. I pamiętam,
że kiedy wychodziłem tylnym wejściem pocałował mnie w policzek. Wtedy
przepadłem.
Chodziłem do klub wtedy, kiedy Eunhyuk tańczył. Sam, z
Zhoumi, to nie ważne. Często chwaliłem jego taniec, trochę mu zazdrościłem.
Zawsze proponował, że mógłby mnie trochę pouczyć, lecz zawsze odmawiałem.
Dzisiaj jednak było inaczej. Oglądając jakiś serial w telewizji, widziałem jak
jakaś para ze sobą tańczy. Chciałem tak tańczyć z Hyukjae. Więc, kiedy tylko
znalazłem się w klubie, znów chwaląc jego występ, przeszedłem na temat
wspólnych tańców.
- Hyung…- zacząłem
- O nie! Co chcesz?- Zapytał od razu. Nadąłem policzki. Że
też tak szybko przejrzał moją taktykę.
- Naucz mnie tańczyć- powiedziałem szybko, a on spojrzał na
mnie zaskoczony.
- Naprawdę?- zapytał, przybliżając się. Przełknąłem ślinę.
- No…tak- przytaknąłem.
- Wiedziałem- odpowiedział, uśmiechając się, a ja miałem
ochotę walnąć i siebie i jego. Na stówę wyczytał to wszystko z mojej twarzy.-
Tak bardzo się wypierałeś, ale ja wiem. Wiem, kiedy ktoś chce tańczyć- powiedział
zadowolony z siebie. Przewróciłem oczami z uśmiechem.
- To jak będzie?- Zapytałem.
- No pewnie Dongie- powiedział z uśmiechem, targając mi
włosy.- Ale musisz mi dać swój numer, bo nie wiem kiedy zwolnią dla mnie salę-
powiedział poważnie. Pokiwałem głową, ale nagle zdałem sobie sprawę, że nie
pamiętam numeru. Jęknąłem i wyciągnąłem telefon, a on zaśmiał się, zabierając
mi go z ręki.
- Zapominalski Donghae…- powiedział cicho, zapisując dwa
słowa pod moim numerem, kiedy już zadzwonił do siebie z mojego numeru.
Przewróciłem znów oczami, patrząc na to, jak wpisał mi się do telefonu.
- „Nauczyciel Eunhyuk"- mruknąłem i spojrzałem na
niego.
- No co? Od teraz jestem twoim nauczycielem!- Krzyknął,
szturchając mnie w ramię. Zaśmiałem się, kręcąc głową. Kolejny wielki krok, by
zbliżyć się do Hyukjae.
Chodziłem na zajęcia do Eunhyuka zazwyczaj dwa razy w
tygodniu. Nie zawsze w ten sam dzień, bo różnie bywało z wynajęciem sali, a i
my mieliśmy swoje prace.
- Hyung! Jesteś już?- Krzyknąłem, wchodząc do sali i
rzucając torbę na ziemię. Zazwyczaj Hyukjae był dużo przed czasem na sali, więc
często na mnie czekał. Dzisiaj postanowiłem także przyjść odrobinę wcześniej.
Usłyszałem kilka łomotów ze schowka i po chwili, trochę roztrzepany, Hyuk
stanął tuż przede mną. Uśmiechnął się trochę nierozgarnięty, jakbym go właśnie
wyrwał z bardzo ważnego i interesującego zajęcia.- Przeszkadzam?- Zapytałem
niepewnie. Chłopak zmarszczył brwi, po czym zaśmiał się.
- Nie – powiedział, kręcąc głową.- Po prostu szukałem
czegoś, co pomoże ci w ćwiczeniach, które dla ciebie przygotowałem- powiedział,
oddalając się z powrotem do schowka, po czym wrócił z drewnianym kijem od
miotły. Spojrzałem przestraszony najpierw na niego, a potem na kij.
- Będziesz mnie nim okładał po plecach aż będą równomiernie
czerwone?- Zapytałem niepewnie, na co on uniósł brew, kręcąc załamany głową.
- Nie- powiedział twardo.- Dziś będziesz się uczył utrzymać
ramę, bo nauczę cię tańczyć walca- powiedział wesoło. Ożywiłem się.
- Na serio?- Zapytałem, a on wyciągnął w moją stronę kij,
dając mi do zrozumienia, że mówi prawdę.- Super! Co mam robić?
Przez kolejne półgodziny Eunhyuk ustawiał mnie w odpowiedniej
pozie, po czym wsadził za moją koszulę kij tak, że jego końce wystawały z moich
rękawów. Na początku nie było tak źle, ale później moje ręce odpadały.
- Hyung…proszę…- jęknąłem, starając się samemu wyciągnąć
cholerny kij. Hyukjae siedział na podłodze i właśnie umierał ze śmiechu.- No
weź!- Jęknąłem, podskakując w miejscu. Przetarł oczy, wstając i uwolnił mnie z
więzienia kija od miotły. Opadłem zmęczony na ziemię, machając rękami na
wszystkie strony, przez co znów doprowadziłem Eunhyuka do śmiechu. Jęknąłem, bo
moje ręce i plecy niemiłosiernie bolały. Chłopak wstał i obszedł mnie, po czym
mocno położył ręce na moich ramionach.
- Dobra już, dobra- powiedział cicho, po czym zaczął
delikatnie rozmasowywać moje obolałe ramiona. Przymknąłem oczy znów czując jego
kojąco-chłodne ręce na ramionach, a później na plecach. Ból powoli odchodził.
Czułem ciepły oddech na swojej szyi. Po chwili jego ręce objęły mnie w pasie, a
ja na swoich plecach poczułem jego ciepły policzek. Otworzyłem szerzej oczy.
- Cieszę się, że cię poznałem, Donghae- powiedział cicho,
opierając głowę na moim ramieniu. Przełknąłem ślinę, po czym poklepałem jego
dłonie splecione na moim brzuchu.
- Ja też się cieszę hyung- mruknąłem cicho. Siedzieliśmy tak
jeszcze przez jakiś czas. W mojej głowie pałętało się wiele dziwnych rzeczy.
Jednak postanowiłem odwrócić się do niego przodem. Zamrugał kilkakrotnie
oczami. Pochyliłem się i przyłożyłem usta do jego ust, czekając na jego
reakcję. Zaskoczony obserwowałem, jak przyciąga mnie do siebie jeszcze mocniej,
uchylając swoje wargi. Po chwili nasze języki złączyły się w zachłannym
pocałunku. Robiło mi się coraz cieplej, lecz jego ręce nadal ochładzały mój
zapęd. Kiedy poczułem jedną z nich na moim kroczu, zrozumiałem, że nie ma już
odwrotu. Naparł na mnie mocniej tak, że upadliśmy na materace leżące niedaleko
nas. Szybko pozbył się mojej koszulki, ja z resztą zaraz uczyniłem to samo.
Ocierałem się delikatnie o jego krocze, zachęcony jego cichym pomrukiwaniem.
Jego sprawne palce zaraz rozpięły guzik i rozporek moich spodni, które niedługo
po tym, podzieliły los mojej koszulki. Jego ręka zniknęła w moich bokserkach, a
ja jęknąłem głośno, przerywając nasz długi pocałunek. Poczułem jego delikatne
wargi na mojej szyi. Czułem, jak przejeżdża po skórze zębami, jak jego druga
ręka delikatnie gładzi mnie bo bokach. Stęknąłem cicho, czując jego długie
palce, oplatające moją męskość. Przez bolące, nadal, ramiona nie byłem w
stanie nawet ściągnąć mu spodni. Zacząłem się kręcić, dając mu do zrozumienia
żeby się pospieszył. Sam ściągnął swoje dresy, ocierając się o mnie i
przyciskając swoje biodra do moich. Jago palce delikatnie łaskotały mnie, kiedy
przebiegały po moich żebrach. Mruknąłem cicho, gdy jego ręce dotarły do bioder,
i powolutku zaczęły zsuwać ze mnie bokserki. Jęknąłem, kiedy zniknęły całkiem.
Hyukjae położył się na mnie, przez co mój członek otarł się o jego umięśniony
brzuch, a ja znów stęknąłem.
- Proszę Donghae…pozwól mi- szepnął do mojego ucha. Bez
zastanowienia wyszeptałem cichą zgodę, a on szybko pozbył się swoich bokserek,
wchodząc we mnie delikatnie. Jęknąłem jednak z bólu, zaciskając na jego
ramionach mocno dłonie i zamykając oczy. Pocałował mnie w policzek, w szyję i w
ramie nie ruszając się przez długi czas. Zacząłem w końcu normalnie oddychać i
sam ruszyłem nieznacznie biodrami. Później poczułem powolne, delikatne
pchnięcia. Z każdą chwilą coraz mocniejsze, coraz szybsze. Starałem się nie
krzyczeć, w końcu każdy mógł tu wejść. Nie wiedząc co zrobić, wplotłem palce w
jego włosy i przyciągając do siebie, pocałowałem mocno by zagłuszyć swoje jęki.
Kiedy zaczął uderzać coraz szybciej, coraz mocniej, ugryzłem go w wargę dochodząc
z westchnieniem i opadając na materac. Jęknąłem, kiedy poczułem, że on także
doszedł. Opadł obok mnie, przyciągając mnie do siebie, przepraszając gładził
mnie po spoconych plecach. Czułem się trochę nieswojo będąc całkowicie nagim,
więc naciągnąłem na siebie szybko spodnie tak samo jak Eunhyuk, lecz zanim on
zdążył je podciągnąć do końca, ja szybko przytuliłem się do niego. Niezdarnie
podciągnął spodnie do końca i objął mnie rękami, znów przepraszając.
- Przestań mnie w końcu przepraszać- mruknąłem cicho wprost
w jego pierś.
- Przepraszam, powinienem cię przygotować…- jęknął cicho,
całując mnie we włosy. Zaśmiałem się.
- Nie bolało tak bardzo…- mruknąłem.
- Przed chwilą umierałeś z bólu rąk i starasz mi się wmówić,
że nie bolało?- Zapytał cicho, a ja zaśmiałem się głośniej, przytulając się do
niego bardziej. Pogłaskał mnie po głowie. – Zapominalski Donghae…- mruknął
cicho.
- Słucham?- Zapytałem z uśmiechem.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też. Tylko…jestem zapominalski, wiesz prawda?- Zapytałem,
a on odsunął mnie od siebie i spojrzał zdziwiony.- Będziesz musiał mi
przypominać- powiedziałem z rozbrajającym uśmiechem, a on roześmiał się głośno,
całując mnie delikatnie.
No i jak? Mi się podoba najbardziej początek...nie wiem dlaczego ostatnio mam fazę na dramatowe klimaty xD
A teraz coś specjalnie dla mojej bety xD
Miała ona urodzinki 5 marca wiec...oto twój urodzinowy one shocik o którego tak długo mnie męczyłaś!
~~~~~~
Tytuł: " Buraczek"
Gatunek: komedia, smut
Pairing: LayHan (EXO)
Autor: Gomili Giza
- Lulu, nie chce tam jechać- jęknąłem cisnąc się z blondynem
na tylnym siedzeniu samochodu. Spojrzał na mnie swoimi wielkimi sarnimi oczami.
- Mi też się nie chce, ale szef kazał- mruknął głaszcząc
mnie po policzku.
- Możecie to robić, kiedy nikogo nie ma obok?- Mruknął zdenerwowany
Jongin przyciśnięty do szyby.
- Czy to, aby jest zgodne z prawem, żeby siedem osób było w
jednym samochodzie?- Jęknął Kris, któremu w nogach na wycieraczce siedział Tao.
- Polska to dziwny kraj…wszystko jest tu możliwe…- powiedział
pewnym siebie głosem menager. No nie był bym tego aż tak pewny. Kiedy w końcu
dojechaliśmy na miejsce gdzie miał odbywać się Międzynarodowy Konkurs Taneczny.
Nie mogłem uwierzyć jak mało ludzi się tu zebrało. Dopiero później zrozumiałem,
że to z powodu małej ilości miejsc. No cóż. Zasieliśmy całą siódemką gdzieś w
górnym rzędzie. Menager siedział pierwszy, obok niego siedział Kai, później Sehun,
Tao, Kris, Luhan no i ja. Przyglądałem się z ciekawością kolejnym występom. W
którymś momencie wystąpiło kilka dziewczyn tańczących do naszych testerów i do „History”.
Wszyscy wychyliliśmy się zaciekawieni, bo dziewczyny były na prawdę dobre. Zwłaszcza
jedna z nich. Była dość niska, miała brązowe włosy. Inna też była niezła. Miała
dziwny kolor włosów jakby….buraczany? Nie ważne. Była wyższa od pierwszej, ale
brąz włosa była zdecydowanie lepsza. W końcu nie bez przyczyny przywlekliśmy
tutaj swoje tyłki. Mieliśmy znaleźć nowego choreografa a ktoś dał nam cynk, że
tutaj przewinie się dużo talentów. Oczywistym wyborem była niska brunetka,
która z reszta wyglądała jakby maiła zemdleć na scenie, co pewnie było
spowodowane stresem i małą ilością jedzenia, które spożyła rano. Znam się na
tych sprawach.
- Ziemia do Laya! Szukamy tej małej, idziesz czy nie?- Mruknął
w moja stronę Kris machając mi ręką przed twarzą.
- Tak, tak. Chodźmy- powiedziałem szybko łapiąc za ramię
Luhana, który rozglądał się ciekawsko. Nie było mowy żeby mi się tu gdzieś
zgubił. Przecisnęliśmy się między ludźmi, którzy pędzili na darmowy obiad.
Nigdzie niestety nie byliśmy w stanie dostrzec dziewczyny. W którymś momencie
zaobserwowałem dziwne zjawisko. Mianowicie Sehun stał za jakąś osobą szczerząc
się jak debil. W którymś momencie osoba zachwiała się na schodach i wpadła na
Sehuna. Nastała chwila ciszy.
- ZNALAZŁEM!- Ryknął ucieszony trzymając brunetkę, której
szukaliśmy. Dziewczyna wyglądał na totalnie zaskoczoną. (No nie na co dzień
spotyka się trzech Koreańczyków i czterech Chińczyków na jakimś konkursie.)
Gapiła się to na nas to na Sehuna to na buraczano włosą szczerzącą się przed
nią. Już wiedziałem, że jej nie polubię. Skierowałem spojrzenie na Sehuna.
- Postaw ją- powiedzieliśmy równocześnie. Popatrzył na nas
jakby widział nas pierwszy raz na oczy, po czym posłusznie postawiał dziewczynę
w pionie. Dzięki Bogu nie musieliśmy się przedstawiać. Kai i Sehun na początku
gadali z nimi po polsku, z czego nie zrozumiałem żadnego słowa i tylko patrzyłem
jak Luhan sprawnie w swoich małych paluszkach układał kostkę Rubika zerkając
czasem na zegarek.
- Pobiłem rekord- powiedział dumny uśmiechając się do mnie.
Przytuliłem go szybko. Boże jak on może być taki kochany?!
- Ja…no nie wiem- podniosłem głowę słysząc koreański z ust
niskiej dziewczyny.
- No weź! Proszę, proszę, proszę!- Sehun zaczął jęczeć i
skakać w miejscu jak rozpieszczony bachor, na co brunetka zmierzyła go wzrokiem
a buraczek (o tak, będą ja tak nazywać) zaczął się szczerzyć i próbowała
opanować swoje emocje. Oh, będziemy mieć przerąbane.
- A ile dajecie?- Zapytała uśmiechając się. W końcu przechodzimy
do rzeczy. Menager postanowił, że nie będziemy rozmawiali na korytarzu wiec
zabraliśmy się z dziewczynami samochodem do akademika, w którym mieszkały.
Menager długo rozmawiała z dziewczyną. W tym czasie ja cały czas obserwowałem
Luhana i starałem się jakoś powstrzymać, żeby się na niego nie rzucić, bo
jeszcze by buraczek wszystko wygadał. Najgorsze, że Luhan bardzo ją polubił i
stali się PP(Plotkarskimi Przyjaciółmi). Siedzieliśmy tam dwa dni…
Jak się okazało brunetka postawiał jeden warunek- buraczek ma
jechać z nami. Nosz kur…
- Na serio musi?- Zapytałem cicho wychylając się zza pleców
Krisa. Natalia- bo tak maiła na imię brunetka pokiwała głową.
- No nie chce być tam sama.
- A ja?!- Oburzył się nagle Sehun. O Boże, jeśli on do niej
zarywa to, to się źle skończy. Dziewczyna zignorowała go a ja westchnąłem gapiąc
się jak dwójka wymienia się najnowszymi plotkami. Oh będzie ciężko…
Po czterech dniach staliśmy na stacji czekając aż pociąg zawiezie
nas do miasta, w którym istnieję lotnisko, z którego trafimy z powrotem do
Korei. Luhan znów gadał z buraczkiem (nadal nie maiłem zamiaru zawracać się do
niej tak jak tego sobie życzyła…) a ja stałem jak ten debil koło Kai, który
także nie wiedział, co ma począć.
- Hyung…- szepnął w moją stronę widząc jakiś rozklekotany pociąg
ledwo nadjeżdżający na peron.- Proszę, powiedz, że tym nie pojedziemy- szepnął.
- Kai…chciałem powiedzieć do ciebie to samo- mruknąłem.
Jednak z załamaniem dostrzegliśmy jak Natalia popędza nas byśmy wsiedli do tego
czegoś, co zwała pociągiem. Buraczek w końcu odczepił się od mojego Lulu, który
postanowił opowiedzieć mi wszystko w przedziale. Jednak ja miałem trochę inne
plany. Dzięki Bogu zarezerwowali nam cały wagon wiec nikt obcy się nam tam nie
kręcił. Kiedy Lulu usiadł na obtartej czerwonej kanapie i zaczął relacjonować
mi jakieś głupoty, co by niby Sehun i Natalia mieli się zejść, ja zasłoniłem
wszystkie szyby i odwróciłem się do niego. Był zbyt zabsorbowany plotkowaniem żeby
zauważyć, że cokolwiek robiłem.
- Lay, słuchasz mnie?- Zapytał zmęczonym głosem zerkając w
końcu na mnie.
- Oczywiście- odparłem niezgodnie z prawdą, siadając
naprzeciw niego. Kiedy mówił rozglądając się dookoła postanowiłem nie spuszczać
z jego oczu mojego spojrzenia ani na sekundę, wiec w którymś momencie spojrzał
na mnie niepewnie.
- O co ci…?- Lecz szybko mu przerwałem wręcz rzucając się na
niego. Mocno pocałowałem go w usta. Boże jak ja za tym tęskniłem. Na początku
odrobinę się szarpał, ale pewnie zauważając, że już wszystko uszykowałem poddał
się i objął moją szyje swoimi drobnymi rekami. Położyłem go na ciasnej kanapie,
pocałunkami przekazując mu całą tęsknotę, kiedy nie mogłem go dotknąć przez te
kilka dni. Oddawał moje pocałunki równie mocno wkradając się dłońmi pod moją
koszulkę. Szybko złapałem go za ręce i ułożyłem nad głową trzymając mocno za
nadgarstki podwinąłem jego koszulkę pod samą szyje.
- Luhan gdzie jest mo…o kurwa!- Zastygłem w bezruchu słysząc
ostatnio bardzo irytujący mnie dźwięk. Odwróciłem się dostrzegając w drzwiach
buraczka a za nią Natalię ze spuszczoną głową. Posłałem jej mordercze spojrzenie,
ale najwidoczniej nie zrozumiała.
- Byłabyś tak miła w końcu zamknąć te cholerne drzwi?!- Warknąłem
po koreańsku w ostatniej chwili, bo już chciałem wykrzyczeć wszystkie znane mi
przekleństwa po chińsku. Natalia złapała za drzwi i szybkim ruchem je zamknęła.
Spojrzałem z powrotem na Luhana, który cały czerwony patrzył się na oparcie
kanapy. No…no ja ją zabije. Jęknąłem cicho uwalniając jego nadgarstki z mojego ucisku,
na co straszy szybko poprawiał koszulkę i opatulił rekami kolana. Przytuliłem
go do siebie całując w policzek i w blond czuprynę. No zabije tą buraczano włosą
laskę…
W końcu wysiedliśmy ze strasznego pociągu. Buraczek cały czas
gapił się na mnie i na Luhana ale starałem się prowadzić starszego tak by tego
wzroku nie mógł dostrzec. Stanęliśmy na środku terminalu lotniska i…
- Mamy godzinę do lotu…- powiedział Kai. Zerknąłem niepewnie
na Luhana, który podrzucał ułożoną kostkę w ręce uśmiechając się do mnie delikatnie.
Na szczęście nie był zły. Usiedliśmy na kilku wolnych krzesłach czekając aż
nasz lot w końcu się odbędzie. Luhan oczywiście ruszył na ploteczki a ja znów
zostałem sam. Nie mając, co robić zacząłem rozglądać się po lotnisku aż w końcu
znalazłem to. Miejsce idealne. Pokój dla palaczy. Nie żebym palił broń cię
Panie Boże. Ale…kiedy jakaś osoba tam wchodziła zazwyczaj nikt inny już tam nie
wchodził. Raczej czekał na swoja kolej. Zerknąłem szybko na Luhana. Cały czas nie
mogłem przeboleć tego jak brutalnie przerwano nam w pociągu a dół mojego ciała
czasami upominał się i straszliwie bolał. Czasem uniemożliwiając mi chodzenie. Dziękuje
za ogromne koszulki Krisa gege. Wstałem i sztywno podszedłem do Luhana.
- Gege, musimy natychmiast porozmawiać- powiedział łapiąc go
za rękę.
- Ale…no dobra- mruknął widząc moje natarczywe spojrzenie.
Szybko pociągnąłem go za sobą do upatrzonego pomieszczenia lawirując w
międzyczasie między ludźmi by jak najbardziej wmieszać się w tłum. Jakaś
starsza kobieta właśnie zmierzała w stronę drzwi, kiedy szybko je otworzyłem
wpychając do środka Luhana i zamykając je za sobą. Cóż…będzie musiała poczekać.
- O co znów cho…mmmmhh!- Naparłem na niego całym ciałem
przygważdżając go do ściany.
- Lu błagam ja nie wytrzymam- szepnąłem mu do ucha
przygryzając je mocno. Jęknąłem, kiedy niechcący otarł się o moje krocze biodrem.
Starszy jedynie wplątał place w moje włosy całując mnie mocno. Uznałem to za
zgodę. Znów podwinąłem jego koszulkę pod samą szyje szczypiąc go w sutek, na co
pisnął cicho następnie jęknął, kiedy pocałowałem uszczypnięte miejsce. Szybko
zdarłem z niego koszulkę. Obsypałem jego klatkę piersiową delikatnymi
pocałunkami. Luhan zaczął się wiercić dalej przyciśnięty do ściany. Jego drobne
dłonie zaczęły drapać mnie po bokach, na co warknąłem cicho samemu ściągając
swoją koszule. Pociągnąłem za sobą starszego i usiadłem na jakimś licho
wyglądającym krześle ciągnąc go na swoje kolana. Zaczął ocierać się o moje
krocze składając na mojej piersi delikatne pocałunki. Mruknąłem z aprobatą
jednak nie mieliśmy za wiele czasu. Luhan zrozumiał szybko, do czego zmierzam,
kiedy ścisnąłem jego pośladki. Zaczął rozpinać moje spodnie. Na jego policzkach
widniały delikatne rumieńce a jego spuchnięte od pocałunków wargi były delikatnie
uchylone. Uniosłem biodra pomagając ściągnąć swoje spodnie do kostek po chwili
robiąc to samo z Luhanem. Starszy potarł dłonią mojego członka nadal ukrytego
pod materiałem bokserek a ja jęknąłem cicho przygryzając wargi. Przejechałem
dłońmi po całej długości jego pleców w końcu zatrzymując się przy jego
pośladkach. Moje dłonie wkradły się pod materiał a mój palce znalazł się we wnętrzu
niższego. Luhan jęknął ciężko opierając czoło o moje i zagryzł wagę przymykając
oczy i wypinając pośladki w stronę moich palców. Kiedy stwierdziłem, że
przygotowałem go wystarczająco, Luhan delikatnie szarpnął moje bokserki i
opuścił się na mojego członka ciężko oddychając. Kiedy moja męskość zniknęła w
nim cała zastygliśmy w bezruchu słysząc zniecierpliwiony głos Krisa. Spojrzałem
na zegarek. Jeszcze piętnaście minut.
- Czy…mogę…gege?- Szepnąłem cicho, na co Luhan sam podniósł
się i opadł z powrotem. Złapałam go mocno z biodra i zacząłem nimi mocno szarpać.
Luhan krzyknął zaskoczony później jęcząc głośno, starał się zagłuszyć
wydobywane z gardła dźwięki zasłaniając usta ręką, ale coś ciężko mu to szło. Przestraszony
tym, że jeszcze któreś z nich nas nakryje(tak, maiłem na myśli buraczka) złączyłem
nasze usta w mokrym pocałunku starając się zagłuszyć rozkoszne jęki Luhana.
Boże, czułem, że zaraz dojdę od tego dźwięku. Tak bardzo mi go brakowało. Szybko
złapałem w dłoń jego członka, na co pisnął zaskoczony. Odrobinę zwolniliśmy,
ale byłem pewny, że za niedługo skończymy. Nie chciałem tego bardzo, ale
szybkie zerknięcie na zegar uświadomiło mi, że zostało nam ledwo pięć minut.
Uniosłem biodra Luhana i zacząłem się w niego szybko i mocno wbijać, na co
pochylił głowę wgryzając się w moją szyję do krwi. Jęknął cicho zakrywając
swojego członka ręką tak, że jego sperma ubrudziła jego dłoń a ja w ostatniej
chwili wyszedłem z niego mając w zamiarze zrobić to samo, co on, lecz starszy
wyprzedził mnie padając szybko na kolana i zasysając się na moim członku
sprawił, że spuściłem mu się do ust. Jęknąłem cicho. Luhan szybko wdrapał się
na moje kolana już z założonymi spodniami i pocałował mnie czule.
- Przepraszam, trochę cię zaniedbałem- powiedział przeczesując
palcami moje włosy. Uśmiechnąłem się niemrawo, ale zdenerwowany krzyk Krisa
szybko mnie wybrudził ze zmęczenia.. Założyliśmy na siebie ubrania i szybko
zauważaliśmy gege w tłumie niskich jak dla niego ludzi.
- Gdzie wyście się podziewali?!- Krzyknął od razu. Luhan
schował się za mną a ja otworzyłem usta żeby wymruczeć przeprosiny, ale nie
zdążyłem.- Nie ważne, wracamy już!- Warknął ciągnąc za sobą Tao. Wchodząc na pokład
zobaczyłem tylko zdumione spojrzenie buraczka. No tak…maiłem na sobie koszulkę
Luhana. Uśmiechnąłem się kpiąco i przytuliłem starszego do siebie. W końcu
wracamy do domu.
Haha! Mam nadzieje, że napisałam tak jak to wyśniłaś. Dokładnie tak! Akcje w pociągu i cały początek ona wyśniła a pytałam się i dostałam pozwolenie na napisanie tego ficka wiec nie naruszam praw autorskich! Tak tylko...xD Co do ogólnego stanu rzeczy...wasze komentarze pod LuKai mnie zniszczyły. Przysięgam ja sobie je wszystkie cztery wydrukuje bo na serio no...na serio jesteście super. Ale z drugiej strony...cholera presje na mnie wywarłyście! To przez tego LuKai teraz sobie myślę po napisaniu każdego shota: " O Boże on jest beznadziejny, nie taki jak LuKai moje jedyne dzieło które mogę dumnie tak nazwać. Musze od początku...,od początku..." i tak w kółko. Oh...wiem że przesadzam ale...no serio! Ale i tak kocham te komentarze(i was ^^) jak mi drukarka zadziała to sobie wydrukuje ^^ No to...do zobaczenia w sobotę! (Tym razem mam nadzieje xD)
G.G
Nie stresuj się tym, że uznamy twoje opowiadanie za beznadziejne! Jeszcze żadne nie zasłużyło na takie miano, a poza tym nie sądzę żebyś była w stanie napisać coś dennego. ^^ Poza tym LuKai nie jest jest twoim jedynym dziełem! Uważam, że wszystko co na tym blogu napisałaś jest dziełem. Każde z opowiadań ma swój własny pomysł i inne uczucia w nim zawarte. W tym co piszesz widać, jak dużo serca w to wkładasz, a to jest bardzo cenne. <3 A wracając do początku, to nie stresuj się! Pisanie ma cię relaksować i sprawiać przyjemność, a nie działać całkiem odwrotnie. >.<
OdpowiedzUsuńTak btw, napiszesz tego smuta z shinee? ^^
Obydwa opowiadania, które dzisiaj (wczoraj?)wstawiłaś są wciągające. ^-^ Ja nigdy nie mam wystarczająco cierpliwości, żeby napisać onshota (a co dopiero opowiadanie)dłuższe niż 2 strony w wordzie (times new roman 12). W sensie pomysłów mam tonę, ale albo przyspieszam akcję za bardzo, albo nie mam tyle cierpliwości, żeby skończyć. T.T Tak więc bardzo cię podziwiam za tak długie oneshoty.
Tak więc życzę weny i powodzenia, w odstresowaniu się. ^.~
Co do smuta SHINee to jest on zaplanowany na następną notkę spokojnie, LuKai trochę mnie opóźniło xD
UsuńG.G
Hah. okej, już się nie mogę doczekać ^-^
UsuńDziękuję za poprawę humoru z samego rana, jak tylko wstałam i zajrzałam na bloggera. <3
OdpowiedzUsuńOne-shot przerósł moje oczekiwania i jestem naprawdę pod wrażeniem, jak ładnie potrafisz pisać. :333 Eunhyuk jako tancerz w gejowskim klubie.. brzmi ciekawie :D Nigdy nie spotkałam się ze sformułowaniem " MiJae " Ale od razu mi się spodobało! ^^ Naprawdę, uwielbiam tego one-shota, a to, że jest tak jakby "dla mnie" bo o niego poprosiłam Cieszy mnie jeszcze bardziej! :)
Jeszcze raz dziękuję i czekam na twoje kolejne dzieła :D
Przeczytałam nową notkę już rano, ale mój super telefon buntował się, gdy próbowałam dodać komentarz ;P Tak więc dodaję go teraz i dziękuję ! Miałam taki zły humor z rana i z nudów przeglądałam wszystkie blogi jakie czytam i patrzę.. a tu jest ! Jak na złość telefon zaczął mulić lecz przeczytałam z wielkim wysiłkiem ale jednak ^^
OdpowiedzUsuńPodobało mi się i liczę na więcej ;**
Pozdrawiam, życzę weny i zapraszam do mnie ;)
http://2min-fantasy.blogspot.com/
Zabij mnie, ale przeczytałam tylko opo o Eunhae XD ale to już takie moje osobiste zboczenie ;.;
OdpowiedzUsuńOkej, no więc.. umarłam. Porównując ten fic z Twoimi innymi oneshotami, ten wydaje się taki.. lżejszy? Pomimo pewnych szczegółów, jak to na początku... szczerze, nie rozumiem Donghae. Czemu on to robił, skoro później czuł się jak śmieć? Dobrze, że Henry go wyrwał do tego klubu~
...Fruwająca ryba, padłam XD
Zdziwiłam się trochę, że Hyuk chciał go uczyć walca.. ale być może zrobił to specjalnie, hm? :>
Faaaaaaaaaaajnie mi się czyta. <3
Prze porządne opowiadanie :) Eunhae forever Sora~
OdpowiedzUsuńMały szczegół... Henry ma tate z Chin, mame z Tajlandi, a sam jest KANADYJCZYKIEM. Pomimo tego iż przeczytałam tylko opowiadanie z Eunhyukiem to BARDZO mi się podobało, ale sprzydało by się by opisy tego co lub jak robią były bardziej szczegółowe
OdpowiedzUsuń