Tytuł: " Zagubiona dusza"
Gatunek: romans, fluff, supernatural, AU
Pairing: EunHae (Super Junior)
Autor: Gomili.Giza
Korekta by Chibi
- Więc powiedz, co cię do mnie sprowadza- starszy mężczyzna
poprawił się na wygodnym fotelu i wlepił spojrzenie swoich małych oczu we mnie.
- To się zaczęło, kiedy miałem pięć lat…
…Bardzo się bałem, słysząc kolejne kłótnie moich rodziców.
Schowałem się pod łóżkiem z moim misiem, z kocem na plecach wlepiałem
spojrzenie w jasny promień światła, który wpadał do mojego pokoju przez szparę
pod drzwiami. Zacisnąłem oczy, słysząc kroki. Ktoś otworzył drzwi delikatnie i
równie delikatnie je zamknął. Zaskoczony uchyliłem powieki, ale nikogo nie
zobaczyłem. Żadnych stóp, czy cichego wołania mojego imienia. Żadnych kroków,
ciężkiego oddechu po wspinaniu się po dwudziestu schodach aż tutaj. Zmarszczyłem
delikatnie brwi i wychyliłem głowę zza mojej kryjówki. Nikogo nie zobaczyłem.
Wygramoliłem się spod łóżka, przyciskając misia do piersi, a kocyk spadł z
moich pleców, kiedy zagubionym wzrokiem błądziłem po pokoju.
- Tu jestem- przestraszony podskoczyłem, odwracając się w
stronę łóżka. Nie pomyślałem, że ktoś mógłby tam wejść. Z przerażeniem zaobserwowałem
chłopca, kilka lat starszego ode mnie. Siedział po turecku na mojej kołdrze w
bajkowe postacie i uśmiechał się do mnie delikatnie.
- K-kim jesteś?- Szepnąłem cicho.
- Nie bój się nic, ci nie zrobię- powiedział rozbawiony.
Przełknąłem ślinę, rozglądając się niepewnie, by znów spocząć spojrzeniem na
jego sylwetce.- Jesteś Donghae, prawda?- Zapytał, a ja kiwnąłem delikatnie
głową. Nie zdziwiło mnie to, że znał moje imię. Miasteczko, w którym mieszkałem
było małe i każdy każdego znał.- Ja jestem Hyukjae- powiedział, przykładając
rękę do piersi.- Chcesz się pobawić?- Zapytał.
- Co tu robisz?- Spytałem cicho.
- Co powiesz na piłkę?- Niezrażony moim pytaniem, przemknął
obok mnie szybko, ścigając zabawkę z mojej półki.
- Yah! Pytam się
ciebie o coś!- Krzyknęłam zdenerwowany. Odwrócił się do mnie z uśmiechnął się i
poklepał po głowie. Miał delikatne dłonie.
- Nie denerwuj się. Chcę ci pomóc- powiedział. Więc już nic
nie mówiłem i słuchałem go. Nie graliśmy w piłkę, chciałem układać puzzle. Więc
je ze mną układał. Poszło nam bardzo szybko, później graliśmy w gry planszowe,
a kiedy już byłem bardzo zmęczony położył się obok mnie na łóżku i opowiadał
jakieś dziwne historie.
- Nie prawda, smoki nie istnieją- brukałem, kiedy próbował
mi wmówić, że jego opowieść, to prawda.
- Przysięgam, widziałem jednego!- Powiedział wzburzony.
- Udowodnij!- Burknąłem, szturchając go w ramie. Zatrzymał
na mnie uważne spojrzenie.
- Jak?
- Przynieś mi jego łuskę!- Powiedziałem i z zadowoleniem
zauważyłem, jak się skrzywił.
- Dobra. Jutro rano będzie na ciebie czekała- powiedział, a
ja tylko prychnąłem, nie wierząc jego słowom. Jego ciepła ręka głaskała mnie po
włosach, kiedy powoli odpływałem.
- Pójdziesz sobie?- Szepnąłem nieprzytomnie.
- Ale wrócę- powiedział i wtedy zasnąłem. Następnego dnia
nie było bałaganu, który zostawiliśmy, wylanego soku, który strąciłem, ciesząc
się, że z nim wygrałem, ani innych dowodów na to, że wczorajszej nocy bawiłem
się z jakimś chłopcem. Byłem pewny, że mi się to przyśniło, więc jedynie
wzruszyłem rękami. Jednak, kiedy kładłem się spać, na poduszce w małym
pudełeczku leżała sporej wielkości łuska.
- Więc smoki istnieją!- Szepnąłem, oglądając zdobycz w
małych rączkach. Dopiero po kilku dniach dziadek uświadomił mi, że to łuska
wielkiej ryby…
- I co było dalej?- Zapytał staruszek.
- On wrócił…
… Kiedy wrócił miałem osiem lat i byłem na niego zły bo
zniknął na tak długo. Tłumaczył się, że on też ma inne obowiązki. Miał szczęście,
że zapomniałem o tamtej łusce, bo pewnie bym go pobił. Krzyki dochodzące zza
ściany zagłuszał mi jego śmiech, kiedy opowiedziałem mu o tym, jak spadłem z
drzewa i w skutek czego miałem teraz złamaną nogę.
- Biedny Dongie. I co teraz? A miałem nadzieję, że tym razem zagramy w piłkę-
powiedział. Z uśmiechem przyjrzałem mu się. Trochę się zmienił. Był jeszcze wyższy,
jego oczy bardzo świeciły, a cera była bledsza. Uśmiechał się do mnie, ukazując
dziąsła. Zawstydził się uroczo, kiedy mu to wytknąłem i przez całą noc starał
się powstrzymywać swój najszczerszy uśmiech, ale marnie mu to wychodziło.
- Kiedy tym razem do mnie wrócisz?- Zapytałem.
- Mam nadzieję, że szybciej. Chciałbyś, żebym przychodził
częściej?- Zapytał, głaszcząc mnie znów po głowie, kiedy powoli odpływałem.
- Chciałbym.
- Bardzo?
- Bardzo
- Postaram się- powiedział i ostatnie, co zobaczyłem, to
jego dziąsłowy uśmiech. Później zapadła ciemność i zasnąłem.
Następnym razem wrócił po dwóch latach. Miałem już dziesięć
lat i tym razem znów nie mogliśmy zagrać, bo byłem chory.
- Wybieram złe momenty, żeby cię odwiedzać- powiedział,
przykładając rękę do czoła.- Jesteś gorący. Boli cię głowa?- Zapytał. Pokiwałem
głową i zakaszlałem delikatnie. Na chwilę zniknął, by wrócić z zimnym
ręcznikiem na moją bolącą głowę. Przez całą noc rozmawialiśmy. Opowiedziałem mu,
co się działo przez cały czas, kiedy go nie było, a on słuchał mnie uważnie,
czasem wtrącając wytłumaczenie, kiedy mówiłem mu, że akurat w tym momencie
mojego życia powinien być obecny. Cały czas siedział na podłodze obok mnie i
uśmiechał się, delikatnie kiwając na znak, że mnie słucha. Czasami myślałem, że
tego nie robi i zadawałem mu pytania, ale zawsze znał odpowiedź.
- Jak tutaj wchodzisz?- Spytałem.
- Przez okno- powiedział, wskazując na miejsce, o którym mówił.
- Ale tu jest wysoko- powiedziałem.
- A wiesz, co to drabina?- Zapytał, unosząc brew, a ja tylko
nadmuchałem policzki, ukazując swoje oburzenie. Przyłożył do nich swoje dłonie
i ścisnął tak, że całe powietrze wypuściłem przez usta.- Jesteś uroczy-
powiedział mi, posyłając uśmiech, a ja zaśmiałem się tylko. Tym razem słuchałem
jego opowieści o aniołach. Lubiłem ją bardzo. Wydawała się być przez niego
całkowicie zmyślona, bo za każdym razem dodawał nowy fakt, ale zawsze była równie
ciekawa. Tym razem już nie pamiętałem, kiedy zasnąłem. Gorączka zmorzyła mnie i
wyczerpany szybko zasnąłem. Następnego dnia po chorobie nie było śladu, tak jak
i po obecności Hyukjae.
Pojawił się, kiedy miałem dwanaście lat. Później, kiedy maiłem
szesnaście i dziewiętnaście lat.
- Czemu przychodzisz, co dwa lata, a tym razem, co trzy?- Zapytałem,
siedząc na łóżku. Już wcześniej zdałem sobie sprawę, że się nie starzeje.
Powiedział mi, że ma dwadzieścia cztery lata, a na takiego niestety nie
wyglądał.
- A czemu nie?- Zapytał, siedząc na biurku i wlepiając we
mnie te swoje duże oczy, uśmiechnął się głupkowato. Zmarszczyłem brwi.
- Mówiłeś, że będziesz przychodził częściej- powiedziałem.
Uniósł ręce w obronnym geście.
- Dobra, wybacz mi. Zawsze starłem się swoje obowiązki
wypełniać jak najlepiej, ale cały czas spływają na mnie kolejne. To bardzo
trudne- powiedział, układając usta w podkówkę. Westchnąłem tylko rozbawiony.
- Wiesz, że dzisiaj są moje urodziny?- zapytałem. Uśmiechnął
się łobuzersko i pokiwał głową.
- Wiem, jesteś już pełnoletni Dongie, jestem z ciebie dumny-
powiedział, zeskakując z biurka i klepiąc mnie po głowie. Odtrąciłem jego rękę
z cichym śmiechem, a on zadowolony usiadł po turecku obok mnie na łóżku.
- Masz dla mnie prezent?- Zapytałem. Zmarszczył brwi i
przewrócił oczami, a ja wydąłem usta.- No co? To moje urodziny. Dziewiętnaste!-
Powiedziałem oburzony, a on zaśmiał się tylko.
- Nie, nie mam- powiedział, a ja już otworzyłem usta, żeby
zacząć krzyczeć.- Ale jeśli mi powiesz, co chcesz, to ci to dam- powiedział.
- Jeszcze dziś?- Zapytałem. Bo jego ‘ szybko’ dla niego
miało inne znaczenie niż dla mnie.
- Prezenty przynoszę na czas- powiedział. Przypomniałem
sobie łuskę ogromnej ryby. No przyniósł ją na czas mimo iż nie była tym, czym
miała być.
- Dobra…muszę się zastanowić- powiedziałem, a on pokiwał głową.
Kiedy spojrzałem w drugą stronę, poczułem, że nie ma go obok mnie, więc
przestraszony tym, że już poszedł odwróciłem głowę. Na szczęście znalazłem go,
siedzącego na parapecie mojego okna, oglądającego w rękach łuskę schowaną w
słoiku z nalepka „ Kłamca”. Uśmiechnął się przy tym delikatnie i dałbym sobie
głowę uciąć, że jego skóra zdawała się błyszczeć. Był tak piękny, jak anioły z
jego opowieści. Jego brązowe włosy poruszane przez wiatr przywodziły mi na myśl
liście drzew, delikatnie popychane przez wiatr. Jego uśmiech jakby błyszczał. A
może to tylko promienie księżyca, które przebijały się tuż obok niego? Cały był
skąpany w srebrzystych promieniach, jakby nie był z tego świata, a ja tylko śniłem. Jakby był
duchem, aniołem stworzonym z czystej materii, doskonałej, idealnej perfekcyjnie
pięknej. Zaśmiał się, kiedy zapewne doczytał na nalepce „ Smoki nie istnieją!”.
Jego śmiech był delikatny, jakby niósł go wiatr, szumiał w mojej głowie,
odbijał się od ścian i wcale nie milkł. Nie wiem, co mnie w tedy napadło, ale
już wiedziałem, co chciałem od niego dostać na urodzony. Wstałem z łóżka i
skierowałem się w jego stronę. Kiedy stałem obok, przeniósł na mnie swoje
rozbawione spojrzenie.
- I co Dongie? Wiesz, co chcesz na urodziny?- Zapytał. Przełknąłem
ślinę, zdając sobie nagle sprawę, że tylko on tak na mnie mówił.
- Wiem- powiedziałem, po czym pochyliłem się i zetknąłem
nasze usta. Były jeszcze doskonalsze niż w moich wyobrażeniach. Były miękkie,
pełne i wydawało mi się, że nie będę w stanie się odsunąć. Ja nie chciałem
tego. Dźwięk upadającego słoiczka na ziemię, dotarł do mnie, jak z głębin
oceanu. Jego długie nogi zwisały miedzy moimi, bezwiednie jego stopy obijały
się o moje łydki. A ja nie mogłem przestać. Nie wiem, kiedy poczułem jego rękę na ramieniu, zaciskającą się na
mojej koszuli, kiedy przyciągnął mnie bliżej i kiedy w końcu odwzajemnił mój
pocałunek. Czułem, naprawdę czułem, że nigdy, nic mnie tak nie uszczęśliwiło
jak to, że Hyukjae oddał mój nieśmiały i niezręczny pocałunek. Moje ręce w
końcu wylądowały na jego twarzy. Jego skóra była gładka, delikatna, jakby
stworzona z satyny i pamiętam, że zdziwiłem się wtedy, czemu nigdy wcześniej go
nie dotknąłem. Odsunął się ode mnie chwilę później, patrząc na mnie badawczym
wzrokiem. Jego oczy świeciły, uśmiechnął się lekko i pogładził mnie po
policzku.
- Trzeba było od razu mówić- powiedział, a ja zaśmiałem się
lekko, trochę skrępowany spuszczając głowę.
- Jesteś aniołem?- Zapytałem nagle, a on zmarszczył brwi.
- Niby czemu? Nie mógłbyś dotknąć anioła, nie sądzisz?- Zapytał,
a ja pokręciłem głową.
- Nie jesteś na mnie zły?
- Niby czemu? – Powiedział, śmiejąc się cicho. Poklepał mnie
po głowie i znów poczułem jakbym miał pięć lat.- Kocham cię Donghae, powinieneś
to wiedzieć od dawna- powiedział.
- Naprawdę?- Zapytałem, a on pokiwał głową, zeskakując z
okna. Wciąż był ode mnie odrobinę wyższy, ale nie tak bardzo, jak jeszcze trzy
lata temu.
- Tak. Już późno, chodźmy spać- powiedział, ciągnąc mnie w
stronę łóżka. Od jakiegoś czasu mówił tak zawsze, ale dopiero dzisiaj zdałem
sobie sprawę, jak dziwnie to brzmi, przez co zarumieniałem się, a on zaśmiał
cicho.
- Spokojnie, tylko ty tu będziesz spał- powiedział, po czym
skrzywił się.- To zabrzmiało jeszcze dziwniej…- mruknął, ale nie przejął się
zbytnio tymi słowami i zaraz wpakował się na moje łóżko, a ja zaraz za nim.
Leżeliśmy obok siebie, trzymałem go mocno za rękę i trwaliśmy tak w ciszy.
- Opowiesz mi tą wymyśloną historie o aniołach?- Zapytałem
już nawet zmęczony ciszą.
- Yah! Nie jest zmyślona!- Oburzył się. Prychnąłem.
- Skoro tak, to czemu za każdym razem pewne fakty się
różnią?- Zapytałem.
- Bo cały czas dochodzą nowe informacje- powiedział, a ja
już postanowiłem się nie odzywać i słuchałem uważnie jak opowiada…tym razem
miałem wrażenie, że mówi także o sobie.
- Dobranoc- powiedział, kiedy skończył, a ja już ledwo
żyłem.
- Nie idź jeszcze- powiedziałem, ściskając jego dłoń.
- Spokojnie, zostanę z tobą- powiedział i ucałował
delikatnie moje wargi, później nos i policzek. Wsłuchując się w jego cichy
oddech zasnąłem. I mógłbym przysiąc, że kiedy przebudziłem się na chwile w
środku nocy, widziałem jego twarzy niedaleko mojej, jego przymknięte powieki i
czułem jego dłoń na mojej. Miałem nadzieję, że to prawda.
- Więc…dlaczego pan przyszedł z tym do mnie?- Znów zapytał
mężczyzna.
- Bo on…już nigdy się nie pojawił. I chciałbym wiedzieć…czy
on naprawdę istniał? Nigdy nie zostawiał mnie na tak długo, a to już pięć lat.
Nie wiem, co mam robić….chcę wiedzieć, czy to tylko mi się śniło- powiedziałem,
spuszczając głowę. Mężczyzna odchylił się do tyłu na fotelu.
- Wie pan, panie Lee…sny potrafią być bardzo rzeczywiste…-
zaczął.
- Ale co z tą łuską…?- Zapytałem. Jednak nie chciałem, żeby
to był sen.
- Łuskę mógł pan dostać wcześniej, a wiedząc, że jest gdzieś
w domu, i widział ją już pan, pański sen ustatkował się do odpowiedniej
sytuacji- powiedział pewnie, opierając dłonie na blacie. Westchnąłem ciężko.
Przez kolejne kilka minut słuchałem, jak mężczyzna tłumaczy mi na czym polega
sen i o różnych innych rzeczach dowodzących, że Hyukjae jedynie mi się
przyśnił.
Kiedy wróciłem do domu, moja mama oznajmiła mi tylko, że z
tatą zaraz wychodzą na kolację do restauracji. Uśmiechnąłem się do nich
jedynie.
- Hae masz już dwadzieścia cztery lata. Czemu nie wracasz do
własnego domu tylko tutaj?- Zapytał tata. Uśmiechnąłem się tylko.
- Kiedy mam problemy, wole je rozwiązywać tutaj. Wspomnienia
mi pomagają- powiedziałem, a on tylko uśmiechnął się i poklepał mnie po
ramieniu.
- Tylko nie siedź za długo! Wróć do domu zanim będzie
ciemno!- Krzyknęła tylko mama, a ja z uśmiechem pokiwałem głową. Jednak nie
miałem zamiaru wracać do własnego domu tak szybko. Wydawał mi się taki pusty,
bez emocji. Nie to, co rodzinny dom. Wspomnienia uderzały we mnie ze wszystkich
stron. Na starym telewizorze obejrzałem jakiś film i z lekkimi oporami, ale
jednak wszedłem na piętro i stanąłem przed drzwiami swojego starego pokoju.
Miałem dziwne wrażenie, że nie powinienem wchodzić. Jednak nacisnąłem klamkę i
delikatnie uchyliłem drzwi i wślizgnąłem się do środka przez małą szparę. Nic
nie zmieniło się od mojej ostatniej wizyty. Porozwalane zabawki, gry wideo i
dużo piłek do nogi. Na podłodze pod oknem zobaczyłem słoiczek z łuską i z
delikatnym uśmiechem odstawiałem go na swoje miejsce, wpatrując się w
wschodzący księżyc za oknem.
- Więc jednak byłeś snem…- szepnąłem cicho.- Moim aniołem.
- Donghae?- Przestraszony, że to być może rodzice odwróciłem
się. Jednak zamiast mamy lub taty napotkałem Hyukjae. Stał tuż za mną, więc
kiedy się odwróciłem otarłem się nosem o jego nos. Patrzyłem na niego z szeroko
otwartymi oczami.
- Czekałem na ciebie…- szepnąłem.
- To ty zniknąłeś- powiedział. Wtedy zrozumiałem, że być
może moja wyprowadzka sprawiała, że Hyukjae nie wiedział, gdzie mnie szukać.
Wydawał się być jeszcze piękniejszy niż podczas naszego ostatniego spotkania.
Przysunął się mocniej i złączył nasze usta w delikatnym i tęsknym pocałunku.
Ten szybko przerodził się w bardziej namiętny. Czułem, jak robi mi się gorąco.
Zimne dłonie Hyukjae wślizgnęły się pod moją koszulę i wzdrygnąłem się, kiedy
poczułem ten chłód na moich plecach, jednak bez namysłu wplotłem swoje palce w
jego miękkie włosy i przycisnąłem do siebie jeszcze mocniej. Trwaliśmy w takim
uścisku kilka chwil. Cisze przerywały nasze ciężkie oddechy i moje delikatne
jęki.
- Gdzie byłeś?- Mruknął między jednym, a drugim pocałunkiem.
- Przeprowadziłem się- westchnąłem między jednym jękiem, a
drugim.
- Nie znikaj mi już- szepnął, kiedy przerwał pocałunek. Jego
rozpalone spojrzenie biegało po całej mojej twarzy, a ja przymknąłem po chwili
powieki, starając się uspokoić swój oddech.
- Więc kim jesteś…czemu nie mogłeś mnie znaleźć?- Zapytałem
cicho. Spojrzał na mnie smutnym wzrokiem.
- Jestem tylko zagubioną duszą. Nie jestem w stanie wiedzieć
gdzie znikasz- powiedział tylko, a ja spojrzałem na niego zdziwiony. Nie był
aniołem. Ale nie był też człowiekiem.
- Ale…zostaniesz teraz ze mną…na zawsze?- Zapytałem
ostrożnie.
- Jeśli znów się nie zgubie…- zaczął.
- Nie pozwolę ci- powiedziałem i przytuliłem go mocno do
siebie, mrucząc pod nosem adres mojego mieszkania. Objął mnie swoimi ramionami,
wtulając nos w moje włosy. Chyba zemdlałem bo obudziłem się na podłodze, ale
następnego wieczora, w moim domu, nie byłem już sam.
I oto i EunHae, które stworzyłam xD Natchnęło mnie takie jedno fajowe BaekYeol xD A już się bałam, że będzie tak jak ostatnio i nic nie wymyślę. Teraz się boje, że nic nie wymyśle bo wygrało K.R.Y a ja nie mam pojęcia co napisać...nie pomagacie mi ludzie normalnie xD Jesteście bardzo zboczeni, same orgię wam w głowach xD A tak na serio, błagam o jakąś wskazówkę czy pomysł bo ja....ja już nie wiem xD
A tak z innej beczki, ruszył mój kolejny blog tym razem z miniaturami. Jedną już zaczęłam publikować, druga się pisze....zapraszam do czytania i do komentowania TUTAJ. No nic...do zobaczenia za tydzień ^^
G.G
Woooa, to było świetne! Naprawdę cudowne. Miałam ciary na całym ciele i nie wiem dlaczego, ale chciało mi się płakać xD Na pewno zapamiętam tego one-shota. Ogólnie to mam straszne zaległości w czytaniu Twoich blogów, chociaż.. może w czytaniu nie tak bardzo, bo zawsze dorwę się do jakiegoś wpisu. Gorzej z komentowaniem, bo przeważnie na telefonie tego nie robię ;p
OdpowiedzUsuńZaś jeżeli chodzi o SHINee to rozumiem Cię. Mamy innych biasów i inne upodobania. Nie wiem czy wiesz, ale na samym początku to Jonghyun był moim biasem w SHINee, ale później, gdy poznałam bardziej ten zespół to jakoś.. go znielubiłam. A co do "Why So Serious?" to tu słychać Jonghyuna: https://www.youtube.com/watch?v=aIG1MaazJY4
I ja też zawsze najbardziej lubiłam głos Onew i Key ;D +Chyba w żadnym zespole nie mam głównego wokalisty za biasa.. albo maknae xD Zazwyczaj jest to podobnie jak w Twoim przypadku główny tancerz czy raper ;p
Jej.. pod koniec myślałam, że naprawdę to był tylko sen Donghae o.o a potem takie cudne zakończenie ^-^ Świetny one-shot i powiem Ci, że uwielbiam Twoją twórczość :3
OdpowiedzUsuńI dziękuję za dodanie SiChul do ankiety :))
Miyako :3
Ugh! Usunęło mi to co napisałam! >< . A było tak pięknie T-T . Więc zacznę raz jeszcze :c
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobało! Chociaż myślałam, że nie przeczytam, bo to supernatural, a fanką nie jestem by oglądać/czytać. Ale przemogłam się i przeczytałam, bo to w końcu EUNHAE! A dla nich się poświęcę! :3 . I wcale nie żałuję! Emocje i uczucia świetnie opisane. Było troszkę powtórzeń, ale to nic! Sama często się powtarzam przy opisywaniu uczuć jak nie mam co innego napisać >D
Najbardziej rozbawił mnie fragment jak Hyukhae dał Donghae łuskę 'smoka', a ten rano ogarnął, że to łuska ryby >DDD . Ogarnięty jak gnój na polu XDD
Wyłapałam parę byczków! Głównie literówki i interpunkcja lub niezrozumiałość w zdaniach (bynajmniej dla mnie). Pozwól, że Ci je pokażę:
[ 1 ] Schowałem się pod łóżkiem z moim misiem, * z kocem na plecach wlepiałem spojrzenie w jasny promień światła, który wpadał do mojego pokoju przez szparę pod drzwiami.
* Czy po misiu nie powinna być kropka i zaczynać się z dużej litery?
Schowałem się pod łóżkiem z moim misiem. Z kocem na plecach wlepiałem spojrzenie w jasny promień światła... - Wydaje mi się, że lepiej brzmi ._.
[ 2 ] Kiedy wrócił miałem osiem lat i byłem na niego zły bo zniknął na tak długo. - Przed 'BO' powinien być przecinek!
[ 3 ] Później, kiedy maiłem szesnaście - Powinno być: MIAŁEM
[ 4 ] Zawsze starłem się swoje obowiązki wypełniać jak najlepiej... - Powinno być: STARAŁEM
[ 5 ] Nie wiem, co mnie w tedy napadło, ale już wiedziałem, co chciałem od niego dostać na urodzony - WTEDY pisze się razem :P
[ 6 ] Przysunął się mocniej i złączył nasze usta w delikatnym i* tęsknym pocałunku.
* dałabym tu zaimek 'oraz' albo słowo jednocześnie zamiast powtarzać się z tym 'i'. Jak coś to przed 'jednocześnie' stawia się przecinek XD
[ 7 ] Chyba zemdlałem bo obudziłem się na podłodze... - przed 'BO' przecinek!
To tyle z błędów, które wyłapałam. Co do tych nieskładności zmian to tylko moje uwagi są! Możliwe, że zdania są dobre, ale mi to jakoś nie pasuje XDD
Czekam na dalsze one-shoty i kolejny rozdział EunHae!
Hwaiting! ♥
PS. Dostałam opieprz XD
Ftw. Wcięło mi początek.
UsuńO drugiej w nocy siedziałam i to czytałam i tylko czekałam, aż któryś z rodziców wstanie i mnie opierdoli, że zamiast iść spać, to siedzę po nocach i nie wiadomo co robię w necie XDD
To było piękne! Przypomina mi o mojej nieżyjącej mamie...ah... Łzy były, ale i uśmiech również się pojawił <3 Hwaiting
OdpowiedzUsuń