Ayo wassuuup! xD
Ostatnie dni wolności nieprawdaż? Przybywam wiec do was z fluffiastym LuBaekiem dla jakiegoś Anonima co zamówienie złożył na ask.fm. Juz dawno żaden ff nie sprawiał mi tyle problemów co ten bo w ogóle nie maiłam na niegpo pomysłu. W ogóle. Nic, zero non ale w końcu coś przyszło. Ale jest za krótko przynajmniej jak dla mnie. Eh. No nic. Tak czy inaczej zapraszam ^^
Tytuł: "Talk through Flowers"
Gatunek: fluff, AU
Pairing: LuBaek (EXO)
Autor: Gomili.Giza
Korekta by Nejimakidori
Belladonna (milczenie)
- Jak ty go
poznałeś?
Zerknąłem z uśmiechem na mojego znajomego, który patrzył z
podziwem na chłopaka siedzącego na kanapie za nami. Miał puszystą czuprynę blond
włosów, a opatulony był grubym kocem, w którym zanurzał swój nos. Uśmiechnąłem
się lekko.
- W
kwiaciarni - odparłem.
Kawiarnia,
w której pracowałem znajdowała się w miejscu, gdzie przewijało się naprawdę
wiele osób. Codziennie odwiedzał nas ktoś obcy i czasem ciężko było mi wyłonić
naszych starych klientów. Także sklepy dookoła często szybko się zmieniały, zwłaszcza
ten naprzeciw kawiarni. Na początku był tam butik, później salon fryzjerski i
kolejna kawiarnia; teraz pomieszczenia stało puste i byłem ciekaw, co tam tym
razem powstanie. Pewnego dnia, gdy szedłem do pracy, były tam jakieś prace
remontowe. Trwały z dobry miesiąc, zanim otworzono tam… kwiaciarnię. Z zewnątrz
przyciągała wzrok swoim subtelnym wyglądem i delikatnymi kolorami oraz dobrze
dobranymi kwiatami na wystawie. Szyld był mały, ale widoczny, a do wnętrza zapraszała cicha
muzyka. Zawsze lubiłem zachodzić do niej i kupować sobie nowe kwiaty do
mieszkania, by rozjaśnić je i wpuścić do niego trochę pięknych zapachów. Z
przestrachem obserwowałem, jak kwiaciarnia traci klientów. Bardzo nie chciałem,
by została zamknięta.
-
Baekhyun-ah! Mógłbyś wziąć jutro moją zmianę? Będziesz miał później trzydniowy
weekend, okay? - zapytał jeden z moich kolegów z pracy. Zgodziłem się. Mogłem
przyjść jutro do pracy, gdyż trzydniowy weekend brzmiał świetnie.
Następnego
ranka, jak zwykle widziałem właścicielkę kwiaciarni otwierającą swój sklep.
Skłoniłem się jej i otworzyłem kawiarnię. Ruch był bardzo niewielki, więc na
przerwie usiadłem sobie na tarasie przed naszą kawiarnią, pijąc kawę i jedząc
jakieś ciastko. W tym momencie w głębi kwiaciarni zauważyłem kogoś, kto nie był
starszą, miłą panią, sprzedającą kwiaty. Był to drobny chłopak; do twarzy miał przyklejony
subtelny uśmiech i prezentował się przeuroczo. Przekrzywiłem głowę, przyglądając
mu się. Nie witał klientów, nie pytał o to, co chcą. Kiwał jedynie głową na ich
słowa. Było to dziwne zachowanie, zwłaszcza, że cały czas się uśmiechał.
Zostawiłem swoje jedzenie na stole i ruszyłem z ciekawości do kwiaciarni.
- Dzień
dobry – powiedziałem na wejściu. Chłopak skłonił się, dalej wykonując zamówienie
kobiety przed nim. Rozejrzałem się po pomieszczeniu, zauważając nową rzecz
- wielką tablicę, gdzie wypisane były
znaczenia kwiatów. Uśmiechnąłem się na to głupkowato, ale nie przestałem
czytać. Obok nazwy kwiatu było jego zdjęcie i opis jego znaczenia. Nagle przed
oczami ujrzałem trzy kwiaty. Jeszcze zanim spojrzałem kto je trzyma, zerknąłem
na tablicę. Jawor, malwa.
- Ciekawość, gościnność –
odczytałem, a kiedy spojrzałem w bok, zobaczyłem tego uroczego chłopaka. Jego dłonie były całkiem
jak ręce dziecka. Skłonił mi się i odrzucił dwa kwiaty, pozostawiając w swojej
ręce jawor.
-
Ciekawość…- mruknąłem i spojrzałem w jego duże, brązowe oczy. Uśmiechnął się, a
następnie odwrócił i ruszył z powrotem do lady. Spojrzałem rozkojarzony na
starszą kobietę. Uśmiechnęła się pobłażliwie, patrząc na swojego nowego
podopiecznego, który pieczołowicie układał kolejne kwiaty w bukiet.
- Uroczy…ma
dużo gracji- powiedziała, łapiąc w ręce nasturcje, a ja nie mogłem się nie uśmiechnąć.
- Tak, ale czemu
on…
- …Nie
mówi? On nie mówi. I tak zwyczajnie. Okrutne…- powiedziała, biorąc białą różę. Żal serca. Patrzyłem oniemiały na
chłopaka.
-
Tak…naprawdę?- zapytałem zbity z tropu. Ona tylko smutno pokiwała głową.
- Za to
rozmawia przez kwiaty. To niesamowite, jak dobrze się w nich odnajduje i jak
dobrze zna ich znaczenia. Niektórych słów jednak nie może określić kwiatem. Wtedy
jest smutny – oznajmiła, pokazując mi dzwonek. Smutek. Pokiwałem głową, jakbym rozumiał, ale nie rozumiałem. Skoro
nie mówił, porozumiewał się chyba językiem migowym… ale żeby kwiatami? To było
dziwne, ale i fascynujące. Zerknąłem jeszcze raz na tablicę i łapiąc w ręce
jedne z kwiatów, ruszyłem w jego stronę.
Z uśmiechem wręczyłem mu miesięcznice. Po chwili chwyciłem także jawor ,
chmiel, maciejkę i azalie, a potem ułożyłem je w odpowiedniej kolejności.
Miesięcznica, chmiel, jawor, maciejka i azalia. Fascynacja, niesprawiedliwość, ciekawość, akceptacja, podziw.
Chłopak uśmiechnął się promiennie i pokiwał głową, a później
złapał kartkę i naskrobał na niej kilka słów. „Jestem Luhan. Miło mi cię poznać.”
- Baekhyun.
Pracuję w kawiarni – odpowiedziałem, a on wychylił się, by dostrzec kawiarnię w
której pracowałem. Uśmiechnął się i pokiwał głową, po chwili robiąc taką minę
jakby chciał zapytać, czy chciałbym coś kupić.- Muszę wracać do pracy. Do
zobaczenia – powiedziałem i pomachałem
również starszej kobiecie. Od tego dnia przychodziłem tam codziennie. Niestety,
Luhan nie przebywał tam zawsze. Kiedy wchodziłem do kwiaciarni, właścicielka
dawała mi kwiat, do którego przyczepiona była malutka karteczka zapełniona
drobnym pismem Luhana. Zazwyczaj był to tymianek. Tęsknię.
Z każdego liściku dowiadywałem się o Luhanie odrobinę
więcej. Nie było mowy o tym, żebym rozmawiał z nim wiecznie za pomocą kwiatów,
bo nie było tyle zarówno ich, jak i określeń na słowa, których ja i Luhan
chcielibyśmy użyć. Nie znałem migowego, więc chłopak zazwyczaj do mnie pisał.
Gdy on zostawiał mi wiadomości, po przeczytaniu wybierałem odpowiedni kwiat i
także zostawiałem wiadomość u kobiety, wracając do mieszkania.
Luhan: tymianek (tęsknię).
Baekhyun: złoceń (cierpliwość).
Luhan: łubin (pretensje).
Baekhyun: chmiel (niesprawiedliwość).
Luhan: tarnina (kontaktuj
się ze mną).
Baekhyun: fiołek wonny (często
o tobie myślę).
Luhan: amarylis (nieśmiałość).
Baekhyun: mieczyk (spotkajmy
się).
Luhan: maciejka (akceptacja).
Tak przez
ostanie twa tygodnie wyglądały rozmowy moje i Luhana. Nie chciałem się z nim
spotykać bo planowałem mu zrobić niespodziankę. W czasie pracy i po niej
uczyłem się języka migowego, by chociaż potrafić się z nim przywitać, pożegnać
i powiedzieć kilka słów. Nie wiem sam dlaczego taki byłem. Nie znałem go przecież
zbyt długo. Z trzy miesiące? Cały czas miałem przed oczami jego delikatną twarz
i czułem się okropnie z tym, że nigdy nie będę w stanie usłyszeć jego głosu.
Byłem pewny, że brzmi pięknie, niczym głos anioła. Luhan czasem mi przypominał
takiego anioła. Był delikatny, pomagał wszystkim bezinteresownie…po prostu był.
Zostawiłem w kwiaciarni liścik z informacjami dotyczącymi naszego spotkania i
ruszyłem szybko do racy. Co chwilę zerkałem przez szyby, by zobaczyć, czy Luhan
już poszedł. Kiedy zobaczyłem go wchodzącego do kwiaciarni, poczułem dziwne
ukłucie w sercu. Uśmiechnąłem się szeroko i odliczałem w głowie godziny do
końca mojej zmiany.
Z kawiarni wyleciałem
jakby mnie gonił sam diabeł. Wpadłem do kwiaciarni kiedy Luhan ubierał kurtkę.
Uśmiechnął się i pomachał mi. Odwzajemniłem szeroko uśmiech i razem ruszyliśmy
w stronę miasta. Zatrzymałem Luhana przed jakimś sklepem, i w języku migowym przywitałem
się z nim. Zaklaskał uroczo w dłonie i odpowiedział mi, a ja czułem się jak jakiś
mistrz czy czarodziej, bo takiego uśmiechu u Luhana jeszcze nie widziałem.
Zapytałem go jeszcze jak się czuje i był tak miły, że odpowiedział mi prostym
„dobrze”, bo pewnie inaczej bym nie zrozumiał. Przypominając sobie jeszcze
jedno, powiedziałem, że pójdziemy na bubble tea, a on w wciągnął głęboko powietrze
i znów zaklaskał, po chwili informując mnie, że ją uwielbia.
- W takim
razie chodźmy. Wybacz, ale więcej chyba nie umiem - powiedziałem speszony.
Luhan zaśmiał się bezgłośnie i pokiwał głową, formując krótkie „dziękuję”.
Następnie ruszyliśmy ramię w ramię w stronę miejsca, gdzie moglibyśmy kupić
napoje. Mimo, iż ja mówiłem do Luhana, a on musiał pisać, nie było to jakoś
bardzo niezręczne. Luhan szybko pisał, a ja mówiłem na tyle długo, by mógł
napisać swoją odpowiedź, zupełnie jakby odpowiadał mi ustnie. W pewnym momencie
skończyły się nam kartki. Skoczyłem do sklepu, gdzie kupiłem jakiś notatnik i
mogliśmy kontynuować rozmowę. Kiedy skończyliśmy pić, zaproponowałem, że
odprowadzę go do domu. Podczas drogi cały czas skrobał coś w zeszycie, a następnie
wyrwał kartkę z podziękowaniami za mile spędzony czas.
- Drobiazg.
Możemy się spotykać częściej – powiedziałem, a on uśmiechnął się delikatnie, po
czym na jego policzkach wykwitły słabe rumieńce. Luhan szarpnął mnie lekko za
rękaw, wskazując z uśmiechem na dom. Zrozumiałem, że już dotarliśmy na miejsce.
Jego dom był dość spory, ale przytulny, a przynajmniej takie sprawiał wrażenie,
gdy patrzyło się na niego od zewnątrz.
- Do
zobaczenia, Lulu – rzekłem, a on uśmiechnął się, wspinając na palce i składając
na moim policzku pocałunek. Wsunął rezedę do mojej kieszeni, po czym szybko
czmychnął w stronę domu. Stałem tam jeszcze chwilę, całkiem oszołomiony.
Zmarszczyłem brwi, grzebiąc w kieszeni i znajdując piękny rysunek kwiatu.
Niestety nie wiedziałem, co oznacza. Zerkając na zegarek stwierdziłem, że jeśli
się pośpieszę, to zdążę dojść do kwiaciarni, a tam starsza pani może mnie
oświeci.
Na miejscu
byłem jeszcze przed zamknięciem. Kiedy pokazałem jej rysunek, uśmiechnęła się
promiennie i wręczyła mi kwiat, który po chwili rozpoznałem na tablicy.
Rezeda( kocham i mam
nadzieję).
- I tyle?-
zapytał kolega, a ja zaśmiałem się.
- Czerwona
róża powie ci najwięcej – oznajmiłem, patrząc na Luhana, który na te słowa znów
się zarumienił i delikatnie uśmiechnął.
- Nie
rozumiem – zaśmiałem się znów, podchodząc do Luhana i składając na jego
rumianych ustach delikatny pocałunek. Przytuliłem go.
- Kocham
cię najbardziej na świecie – mruknąłem, wkładając czerwoną różę między włosy Luhana.
Wyglądał jeszcze bardziej uroczo, a jego policzki przybrały kolor kwiatu. Podał
mi czerwonego astra, a ja pokręciłem głową.
-
Nieprawda, ja kocham ciebie bardziej, niż ty- uśmiechnąłem się. Mowa kwiatów to
coś, co sprawia, że moje rozmowy z Luhanem stają się jeszcze bardziej
wyjątkowe..
Dalia (niebezpieczna
przyjemność)
Niedługo po
tym, jak zacząłem spotykać się z Luhanem, przestałem pracować w kawiarni i
przeniosłem się do kwiaciarni. Pomagałem Luhanowi. Właścicielka całkiem
niedawno zmarła i oboje byliśmy w szoku, że przepisała lokal na Lu, a nie na kogoś
ze swojej rodziny. Luhan przez cały miesiąc nosił przy sobie hortensje,
pokazując światu jak bardzo boli go dusza po stracie kobiety. Mimo, iż świat
nie wiedział zazwyczaj co oznacza kwiat, wystarczyło, że ja wiedziałem.
Codziennie przynosiłem świeżą, zieloną miętę i robiłem z niej napój, a resztę
zostawiałem na stole. Luhan zawsze się do mnie uśmiechał, kiedy tylko ją
widział.
- Nie smuć
się już - powiedziałem pewnego dnia, siadając na kanapie obok niego i podając
mu przygotowaną miętę. Wziął ciepły kubek w swoje delikatne ręce i uśmiechnął
się delikatnie, upijając łyk naparu. Po chwili odstawił go na stół. Przekazałam
mu w języku migowym, że się o niego martwię, a on tylko uderzył mnie lekko w
ręce, kręcąc głową. Mimo, że opanowałem język migowy do perfekcji, Luhan nie
lubił kiedy się nim posługiwałem. Chciał, bym do niego mówił. Uważał, że mam
ładny głos. Pokręciłem głową i skierowałem swój wzrok na jego dłonie.
Mówiłem ci już, byś mi tu nie migał.
Masz do mnie mówić. I nie martw się, już mi lepiej. Na potwierdzenie na
jego ustach zakwitł delikatny uśmiech. Westchnąłem tylko.
- Dobrze,
nie będę, ale dalej się martwię – powiedziałem, przyciągając go do siebie tak,
by jego nogi leżały na moich kolanach. Luhan był niczym lalka albo pluszak.
Najpiękniejsza na świecie i tylko moja. Wplotłem palce w jego miękkie włosy,
kiedy on uczepił się mojej koszulki.
- Pójdziemy
jutro do kina?- zapytałem. Delikatne kiwnięcie głowy pozwoliło mi stwierdzić,
że Luhan jest jak najbardziej za tym
pomysłem. Odsunąłem się i pocałowałem go lekko w czoło.
- Wypij do
końca – poprosiłem, wskazując na kubek. Wydął uroczo wargę.
Nie jestem dzieckiem, nie mów takim
tonem. Napuszył delikatnie policzki.
- Ale
czasem na takie wyglądasz – zaśmiałem się, unikając rzucanej we mnie poduszki i
ruszyłem do kuchni.
Luhan w
końcu uśmiechał się tak, jak zawsze. Dzisiaj czekaliśmy na dostawę jakichś
kwiatów i zostaliśmy w kwiaciarni po godzinach. Luhan jak zwykle kręcił się po
lokalu sprawdzając wszystko, a ja siedziałem za ladą i obserwowałem go z
delikatnym uśmiechem. Był strasznie zwinny, przeciskając się między regałami z
kwiatami. Zaśmiałem się, kiedy chyba po raz setny sprawdzał, czy zamknął główne
wejście. Rzucił mi tylko oburzone spojrzenie, na co uśmiechnąłem się lekko,
wyciągając ręce w jego stronę. To był gest, od którego nie byłem w stanie
odzwyczaić się w jego obecności. Luhan subtelnie odwzajemnił uśmiech,
podchodząc do mnie i wtulając się w moje ramiona i siadając na moich kolanach. Musiał
włóczyć się gdzieś między regałami z forsycjami, bo pachniał…burzą uczuć. Z lekkim wahaniem
pocałowałem go delikatnie za uchem, co wywołało jego delikatne drgnięcie. Zacisnął
mocniej swoje drobne dłonie wokół mojej szyi, a ja zacieśniłem uścisk na jego
biodrach, przyciskając swoje usta do jego szyi. Skóra Luhana zawsze była taka
delikatna, mlecznobiała, bez żadnej skazy. Wsunąłem powoli dłonie pod jego
koszulkę, wywołując u niego słabe dreszcze. Oparł czoło o moje ramię, dając mi
większy dostęp do jego szyi. Łagodnie gładziłem jego boki, podczas gdy moje
usta cały czas składały delikatne pocałunki na jego odkrytej skórze. Czułem
mocny uścisk jego dłoni na moich plecach. To było dla nas coś nowego. Sunąłem ręką coraz wyżej wzdłuż
kręgosłupa, gdy moje usta zatrzymały się na jednym, konkretnym miejscu na szyi
Luhana. Jego przyspieszony oddech odbijał się o moje ucho, a gdy się odsunąłem,
mogłem podziwiać krwistoczerwony, malutki ślad, który otaczała biel skóry
Luhana. Przypominała mi ostatnią, czerwoną różę pośród pozostałych białych w
naszym sklepie. Przejechałem po miejscu palcem i uśmiechnąłem się słabo.
Podskoczyłem, słysząc pukanie do tylnych drzwi. Luhan szybko ze mnie zeskoczył
i może mi się wydawało, ale chyba się
nawet trząsł. Pomogłem mu odebrać kosze z kwiatami od mężczyzny, które zaczęliśmy
układać na zapleczu, a następnie zamknąłem drzwi na klucz i ruszyłem do pomieszczenia,
by położyć je na odpowiednie miejsce. Luhan stał do mnie plecami, a kiedy się
do mnie odwrócił, w ręku trzymał delikatne, białe konwalie. Całuj mnie. Zaśmiałem się na to urocze
zaproszenie i przycisnąłem swoje usta do warg Luhana, przyciągając go do
siebie. Zarzucił mi ręce za szyję, wypuszczając z rąk delikatny kwiat.
Dzisiejsza dostawa składała się z białych dyptam, fig i mnóstwa dalii.
Namiętność;
Erotyzm;
Niebezpieczna przyjemność.
Co piękniejszego może być od całowania ukochanego, w
towarzystwie pięknych kwiatów, wyrażających więcej, niż ktokolwiek by potrafił?
Dzięgiel (inspiracja)
Mimo, że
już więcej nie pracowałem w kawiarni, lubiłem od czasu do czasu zrobić jakąś
dobrą herbatę czy kawę. Luhan okazał się być bardzo dobrym testerem. Pewnego
dnia postanowiłem zrobić cos całkiem nowego. Ćwiczyłem przez cały ranek,
specjalnie wstałem wcześniej. Luhan dalej kręcił się w łóżku, opatulając się
całą kołdrą, a ja już od dłuższego czasu siedziałem w kuchni i ćwiczyłem. Po
południu wysłałem Luhana na spacer, by dopracować wszystko. Nie był
uszczęśliwiony wizją samotnego spaceru, ale wytłumaczyłem mu, że jestem
strasznie zajęty i wynagrodzę mu to kiedy wróci. Pokiwał tylko głową i wyszedł, a ja znów wróciłem do kuchni. Byłem pewny, że
Luhan nie zapomniał. To był już rok, od kiedy byliśmy razem. Radość i
ekscytacja rozsadzała mnie od środka, przygotowując wszystko w mieszkaniu.
Wziąłem kwiaty, które dobrze odwzorowywały moje uczucia. Dużo czerwonych róż i
tulipanów, szafirków i azalii. W końcu
kocham go najbardziej na świecie, jest moim ideałem i podziwiam go.
Trzask drzwi uświadomił mnie, że Luhan już wrócił do domu.
Patrzył na wszystko zaskoczonym wzrokiem, w ręku trzymając jakiś drobny
pakunek. Uśmiechnąłem się, kiedy wbiegł w moje ramiona.
Ja też cię kocham, Baekhyun-ah!
- Przecież
wiem, Lulu- zaśmiałem się, całując go. - Ale to nie wszystko. Rozbierz się i
usiądź.- powiedziałem, ściągając z jego głowy czapkę. Pokiwał głową, zajmując miejsce
na kanapie. Szedłem powoli w jego stronę z kawą w ręce. Cały dzień ćwiczyłem
rysowanie na tym napoju i w końcu osiągnąłem sukces. Na piance widniał całkiem
ładny rysunek szafirka i ozdobnego dzięgla. Luhan zasłonił usta z podziwu
patrząc na kawę, a ja ze śmiechem obserwowałem, jak wyjmuje telefon i robi
zdjęcie. W końcu przytulił mnie mocno i na moich kolanach położył pakunek.
Wszystkiego najlepszego
Uśmiechnąłem się, rozpakowując prezent. W środku był wisiorek
z Balladyną, dalią i dzięglem. Zaśmiałem się na te urocze zawieszki i zapiąłem
bransoletkę na nadgarstku, przytulając do siebie chłopka.
- Dziękuję,
jest piękna- powiedziałem. Luhan wtulił twarz w moje ramię. Kwiaty wyrażają
więcej, niż każde słowa.
No i wyszło takie coś...duma mnie nie rozpiera ale trochę się napracowałam jeśli chodzi o to znaczenie kwiatów xD Uh....jestem zła że to już koniec wakacji i boje się że nie będę miała czasu na pisanie ff tak jak kiedyś ale...jeszcze się zobaczy ^^ Przedmiotów mam mniej bo 15 a nie 19 xD I co jeszcze...ah tak. Widzę, że głosujecie na SeKai...sama nie wiem czy będę w stanie napisać tego ff wiec możliwe jest ze jeśli wygra, ukaże się inny( I znów przypominam do zaglądania do "Kolejki" przed głosowaniem.).Tak tylko uprzedzam chociażby dlatego, że to ciężki orzech do zgryzienia. Jak ktoś ciekawy jest całkowitego zamówienia to zapraszam na TU możecie je sobie przeczytać ^^ A tym czasem życzę wam dużo powodzenia w nowych szkołach czy też na studiach czy też w starej szkole...whatever ^^ Hwaiting!
G.G
PS Ah bym zapomniałabym!Chciałam tylko tak powiedzieć na marginesie. Ostatnio zauważam, wchodząc na różne inne blogi niesamowitych autorek pod których notkami jest tak mało komentarzy, że to aż jest nie do pomyślenia. Nie chodzi tu o mnie bo ja już swoje kiedyś powiedziałam ale chodzi mi ogólnie, o inne blogi. Nie wiem czy niektórzy z was - Anonimy, cisi obserwatorzy i czytelnicy- wiecie jak wiele znaczy wasza opinia dla autora. To straszne jak niektórzy z was są nietaktowany i samolubni nie licząc się z uczuciami autorek, piszą tylko komentarz by dowiedzieć się o nowym rozdziale czy prosząc by przestała pisać o jednym fandomie i zaczęła pisać o innym. Autorki będą pisały o czym chcą, ile chcą i kiedy chcą a wy powinniście to uszanować. Ja może jestem wyjątkiem bo pisze na zamówienie. Ale wracając. Chodzi o ty by komentować. Mi napisanie oneshota zajmuje kilka godzin a czasem nawet sześć dni, ktoś pisze rozdział nawet tydzień by miał odpowiednia długość i nie był "na odwal się" a niektórzy nawet dłużej, więc możecie sobie wyobrazić jak cieszy te osoby dobry komentarz. A to nie zajmuje tak dużo czasu jak może wam się wydawać. Sama komentuje i przyznaje- czasem zajmuje mi to nawet 20 minut, ale tylko dlatego, że chcę by komentarz był dobry i pokazywał moje emocje po przeczytaniu i moja opinię. Wy możecie poświęcić dwie, trzy minuty na napisanie dobrego komentarza. Wierzę, że to potraficie i znów powtarzam- tu nie chodzi o mnie. Szanujcie blogi autorek, których historie czytacie i trzymajcie się zasady "Czytam = komentuję". To by było chyba na tyle. Sama idę teraz komentować kilka zaległych ff. Do zobaczenia ^^
To jest świetne:)
OdpowiedzUsuńOhh.. Cudowne..
OdpowiedzUsuńNie przepadam za fluff'ami i Luhanem, ale dla tego one-shota warto było się poświęcić. Może zabrzmi to głupio.. ale po przeczytaniu, aż się uśmiechnęłam :P
Nawet nie wiedziałam, że poprzez kwiaty można wyrażać uczucia..
Czekam na więcej! HWAITING!
JA TU UPADAAAAM, TO BYŁO NIEZIEMSKIE ;A; Umarłam już widząc paring, jeden z moich ulubionych, a tak rzadko wykorzystywany. Kocham nad życie dokładnie takiego Luhana, idealnie go wykreowałaś. Fabuła mistrzowska, wszystko tak pięknie ubrałaś w słowa, że nic tylko szlochać nad tym dziełem ze wzruszenia ;; Fluffy najlepsze na zawsze ♥ Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś napiszesz coś ładnego z tym paringiem, najlepiej od razu powieść na 8643843 rozdziałów ;A;
OdpowiedzUsuńPozostaje mi tylko życzyć weny <3
Omg, Aga, jestem pod wielkim wrażeniem tych znaczeń kwiatów O_O wszystko tak ładnie dobrane, musiałaś długo nad tym siedzieć ;_; tyle dumy z Ciebie ;_; i wszystko tak urocze, wiesz, że uwielbiam fluffy sdkfhdkjsfhsjkf... Miód na moje serce, szkoda, że to oneshot XDDD <3
OdpowiedzUsuńJaki cudowny, kreatywny pomysł. Baaardzo mi się podobało, słodkość tego fluffa mnie zalała, chyba dostanę cukrzycy. <3
OdpowiedzUsuńO jejciu, rzygam serduszkami, jakie to było słooodkie! <3 Wyobraziłam sobie takiego Lulu i jest jeszcze bardziej słodki i uroczy niz zwykle! Awww <3
OdpowiedzUsuńTo było cudowne, unnie~ Takie urocze i słodkie, ale zarazem pełne gracji oraz wdzięku. Muszę powiedzieć, że pozwoliłam sobie sprawdzić prawdziwość znaczenia kwiatów i jestem pełna podziwu, gdyż wszystko się zgadza. Musisz naprawdę kochać to co robisz, bo znam osoby, którym najzwyczajniej w świecie nie chciałoby się szukać znaczenia poszczególnych kwiatków. Wielkie brawa. Nie znalazłam wielu błędów. W oczy rzuciły mi się dwa powtórzenia i kilka literówek, ale to nieważne. Wszystko świetnie ze sobą połączyłaś, no może oprócz paringu, bo (jak już wiesz) nie lubię LuBaek ^^ To rujnuje moje HunHan i BaekYeol ;__; Niemniej, rozdział świetny. Oczywiście, zgadzam się z "czytam = komentuję", chociaż nie zawsze trzymam się tej zasady. Jednak postaram się to poprawić. Tylko jak tu komentować 10-15 rozdziałów dziennie? Chyba będę się musiała nauczyć jeszcze szybciej pisać ^^
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci duużo weny i jakiegoś pomysłu na SeKai. Może razem pogłówkujemy? Do następnej, unnie~
Nee-chan
Przez całego one shot'a uśmiechałam się do monitora. Jejku, to było naprawdę coś wspaniałego. Do tej pory nie spotkałam się z taką tematyką i jestem szczęśliwa, że po raz pierwszy przeczytałam coś takiego właśnie u Ciebie na blogu (nie oszukujmy się, jesteś jedną z lepszych autorek). Baekhyun jest tu taki kochany. Na początku nieśmiało spogląda na chłopaka, a później zawiera z nim tak owocną znajomość. Rozpływam się, naprawdę. Pomimo iż jakoś niespecjalnie lubię ten paring, to uważam, że wyszedł Ci on naprawdę dobrze. Ciekawe odbieganie od tych wszystkich, (że je tak nazwę) pospolitych ficków. W dodatku te znaczenia kwiatów, damn *^* Cudownie napisane, naprawdę. Umarłam i dalej umieram, rozprawiając się nad słodyczą tego one shot'a, ech. No nic, życzę dużo weny i powodzenia w pisaniu SeKai lub czegoś innego. Hwaiting~
OdpowiedzUsuńJaki wspaniały pomysł ^^
OdpowiedzUsuńTak subtelnie i romantycznie
Rozczulająco i onieśmielająco.
Przemiło się to czytało.
Życzę więcej takich świetnych pomysłów. ^^
Jakie to było urocze ^ ^
OdpowiedzUsuńJa nigdy nie wpadłabym na taki genialny pomysł jak ty! Mowa kwiatów... ciekawie brzmi ^ ^
Ja podobnie jak Viper przez całego ff szczerzyłam się do monitora jak głupia ;3
Jestem ciekawa skąd ty bierzesz inspirację do tych wszystkich fików ^ ^
Życzę ci dużo weny i powodzenia w pisaniu ^ ^ No i powodzenia w nowym roku szkolnym (czemu wakacje tak szybko mijają T^T)!
Hwaiting~~~
To było... Takie słodkie. Co z tego, że Luhan nawet na gifie jest wyższy. Ważne, że to był piękny oneshot. Skąd Ty bierzesz takie pomysły... Mowa kwiatów, to coś niespotykanego. Zresztą każdy Twój ff jest unikalny, to mi się podoba i kupiłaś mnie tym już dawno. I bardzo dobrze mi się czytało nie widząc błędów. Tak powinno być zawsze~!
OdpowiedzUsuńWeny Ci życzę, bo czekam na ff z bts, na którego zagłosowałam, co tam exo ouo
Wow! Mówisz, że nie jesteś z tego dumna? No weź, to było perfekcyjne *^*.
OdpowiedzUsuńTrochę smutne, że Luhan nie mówił, ale w sumie na tym opierał się cały ff. To opowiadanie z pewnością mnie zauroczyło, mogę się założyć, że będę do niego wracała. Bo pomimo tego, że już dawno przestałam patrzeć na Lulu jako na niewinnego dzieciaka, to wcale nie przeszkadza mi taki obraz jego osoby. Baek był tak opiekuńczy... Ogólnie strasznie spodobały mi się charaktery Twoich postaci, chociaż swoją drogą nigdy nawet nie pomyślałabym o takim pairingu, jak LuBaek. Nie wiem, jakim cudem wpadłaś na pomysł z kwiatami, nigdy czegoś takiego nie czytałam, co też mi się bardzo spodobało. Chociaż... Właściwie wszystko, w co wkładamy swoją ciężką pracę, godne jest uznania. Także dziękuję za Twoją ciężką pracę.
Znalazłam parę literówek w tekście, co trochę mnie zdziwiło, skoro miałaś betę, no ale... To nieważne ^.
Hwaiting, Gomili! <3
Kei.
Przecudne! *.* Na prawdę śliczne opowiadanie! Rozpłynęłam się przy nim i wcale nie przesadzam :) Motyw z kwiatami świetny! Jesteś chyba pierwszą osobą, która wpadła na taki pomysł :) Postać Lulu jest tutaj jeszcze słodsza niż zwykle, taki kochany i bezbronny <3
OdpowiedzUsuńHwaiting! <3
PS. Właśnie zaczęłam pisać swoje pierwsze fanfiction w życiu. Bardzo byłoby mi miło gdybyś miała ochotę je przeczytać i zostawić swoją szczerą opinie. :)
Zapraszam na http://affection-shock.blogspot.com/ !
Boooziu, jakie t było kochane, Gomili. ;; Czytało mi się strasznie przyjemnie, chociaż tego pairingu nie czuję kompletnie. xD Znaczy - lubię go, ale jednak jest tak mało spotykany... I sam w sobie cholernie uroczy. :D Świetny pomysł z kwiatami, w szczególności, że Lulu był niemową. Nie wpadłabym na pomysł, by to właśnie za ich pomocą się porozumiewać z innymi. Podobało mi się, że Baek tak bardzo się dla niego poświęcił - że nauczył się języka migowego, podejrzewam, że to nie jest łatwa sprawa. Ogółem zawsze uważam, że jak ktoś jest z osobą, która jest niepełnosprawna lub chora na coś, to że jest to prawdziwa, bezinteresowna miłość. No i że nie jest zbyt łatwa, ale LuBaek sobie poradzili. c:
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobało. Weeeny, kochana. ♥
Ojejku jakie urocze <3 I takie oryginalne. Świetny pomysł z tymi kwiatami ^^ Szkoda, że to oneshot ;_;
OdpowiedzUsuńNeko
Nominowałam cię do Liebster Award. Więcej informacji u mnie na blogu http://nancyboyyaoi.blogspot.com/2013/09/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńWow. Chyba nigdy nie czytałam tak słodkiego, delikatnego i tak innego od innych fluffa. Z początku miałam w ogóle tego nie robić, bo nie toleruję ff z EXO, ale początek mnie zaintrygował i tak dobrnęłam do końca ^^ Historia na prawdę niebanalna, czytałam tylko dwa ff z Twoim łącznie z motywem znaczenia kwiatów, a tego, że któryś z chłopaków nie potrafiłby mówić, nie widziałam nigdzie. Strasznie mi się te kwiatki podobały, niemal czułam ich zapach <3
OdpowiedzUsuńAh!~ <3 jakie to jest slodkie i urocze~ ^^ Mimo, ze nie jestem zbytnio fanka tego pairingu, bo moim faworytem jest m.in. BeakYeol, strasznie spodobala mi sie ta hist~ *.* Wg mnie jest jedna z lepszych jakie zdarzylam tu przeczytac^.- (ale poki co jestem na etapie calego exo, wiec ciezko oceniac przez pryzmat innych zespoliw xp)
OdpowiedzUsuńZycze weny, czasu i checi przy ff^^
Hwaiting~
Uff, przepraszam, że komentuję dopiero teraz, wiem, jak dawno dodałaś tego oneshota ^^" Właściwie przeczytałam go już wtedy, a teraz zrobiłam to na nowo, żeby sobie odświeżyć i jeszcze raz się nim pozachwycać. Bo jest naprawdę genialny. Wspaniały. Idealny. Temat, jaki tu poruszyłaś, z Luhanem niemową może nie należy do oryginalnych, ale cała oprawka, kwiaciarnia i sposób komunikowania się przez kwiaty... To zdecydowanie jest coś niezwykłego i niespotykanego. Nie umiem właściwie wyrazić, co odczuwam po przeczytaniu tego opowiadania. Jakieś motyle w brzuchu, ścisk w gardle, mam ochotę uśmiechać się szeroko do monitora komputera, a z drugiej strony zżera mnie zazdrość, bo to opowiadanie jest naprawdę idealne ;; Gratuluję Ci takiej wyobraźni i takiego pomysłu, i jeszcze to, jak ubrałaś to wszystko w słowa... Wszystko tak do siebie pasuje, że aż nie mogę uwierzyć. Baekhyun i Lulu nigdy nie byli jednym z moich ulubionych paringów, wręcz nie mogłam sobie tego za bardzo wyobrazić, ale... chyba teraz to się zmieni. Nagle zaczęli mi tak świetnie do siebie pasować i to wszystko dzięki Tobie ;; Polubiłam tą dwójkę, szczególnie w tym oneshocie. Biedny Lulu, to straszne, nie mogąc nic wyrazić słowami, ale język kwiatów znacznie mu przy tym pomagał. Wyobrażam sobie, jak długo musiałaś siedzieć nad tym, żeby te wszystkie kwiaty opisywały uczucia i emocje zawarte w tekście i cholernie Cię za to podziwiam~ Nawet nie wiedziałem, że kwiaty mają tyle znaczeń... Jedyne czego byłam pewna to róża i chryzantemy. Dziękuję Ci za to, bo przy okazji tyle się nauczyłam... ;; Ten oneshot mnie wzruszył, a ja rzadko wzruszam się podczas czytania. Kiedy czuję tą znajomą gulę w przełyku, coś na granicy dzikiego śmiechu szczęścia i wybuchnięcia niekontrolowanym płaczem, już wiem, że przeczytałam coś NIESAMOWITEGO. Nieraz jeszcze wrócę do tego oneshota, może nawet za chwilę przeczytam jeszcze raz. Uwielbiam Twoją twórczość ;; Najlepsza ♥
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że ten komentarz wyszedł jakiś taki aż za bardzo formalny, ale chyba tego wymagała treść opowiadania ;; Jeśli ktoś tu zasługuje na ogromną ilość komentarzy, to tylko Ty ♥
Tradycyjnie życzę Weny. I czasu. Nie daj się szkole <3
Boże myślałam że ostatnio skomentowałam ci to opowiadanko o.O No ale mniejsza o to, zaraz zabieram się za nie drugi raz, bo jest po prostu PRZECUDOWNE! <333 Jak już dzisiaj wspomniałam, nie przepadam za Luhanem i podeszłam do tego ff z nastawieniem "Bez kija nie podchodź". Z każdą linijką na mojej buzi gościł co raz większy uśmiech. Te wszystkie opisy, uczucia między Baekim i Lulu, znaczenia kwiatów, które swoją drogą na prawdę uwielbiam, sprawiły że to opowiadanie zasługuje na miano dzieła :) Czytało się je z szybkością światła i niezwykłą uwagą i mogę się założyć że jak by ktoś zaczął do mnie mówić, nie zarejestrowała bym nawet obecności innej osoby w moim pokoju XD Dodam jeszcze, że dzięki temu opowiadanku przeczytałam twoje dzisiejsze (chyba XD) dziełko, którym także jestem zachwycona~ Życzę dużo, dużo weny!
OdpowiedzUsuńN~
OMO! <3 cudowne.
OdpowiedzUsuńmyślałam, że nie dam rady przeczytać ze względu na moją nieopanowaną miłość do Baekyeola i Hunhana, ale to jest naprawdę cudne <3 takie inne, niż wszystkie : 3
OdpowiedzUsuńWoW. Kobieto brakuje mi słów. Najlepiej wyraziłabym to azalią :D (podziw) . Uwielbiam parringi Beakhyuna i Luhana , a do tego ta fabuła!! I świetny pomysł. Rzadko kiedy zdarzają się tak piękne i subtelne opowiadania yaoi. Kocham to i lece przeczytać jeszcze raz :D
OdpowiedzUsuńJejku to opowiadanie było takie urocze, piękne i według mnie masz być z czego dumna ! Przez jakiś czas miałam manię z kwiatami, ale niestety już ich znaczeń nie pamiętam. W każdym razie wplotłaś je w fabułę niesamowicie albo to fabuła była wplątana w kwiaty? Aż mam ochotę iść do kwiaciarni i kupić Ci lewkonię haha. Miło było znaleźć takie ciepłe opowiadanie, gdzie życie nie daje wycisku bohaterom ( ale tak akacja za śmierć Dobrej Starszej Pani ) Chyba najbardziej do gustu w tym opowiadaniu przypadła mi rozmowa Lulu i Baeka w kwiaciarni tylko przez kwiaty, kiedy się nimi wymieniali i dopiero spotkali. Swoją drogą ciekawe, że Baek nauczył się migać "bubble tea" XD Taki zdolny. Kolejną perełką były pretensje Luhana, że Baek do niego miga w kwiaciarni. Śmieszy mnie ogromnie użycie słowa "migać" w takich sytuacjach. Migać się można od zrobienia czegoś lub miga światło na ulicy. Dlatego podobała mi się ta scenka, może i jedno zdaniowa, ale była śmieszna C: Albo to tylko ja zwracam uwagę na takie pierdołki :P Co do bolączek i narzekań to mam jedno. Czemu Baekhyun musiał pracować w kawiarni!? Matko to prawie zawsze jest ona. Raz spotkałam się z mechanikiem samochodowym, ale proszę, mechanik plus napalone Exo, no co się mogło dziać?
OdpowiedzUsuńNadal jestem bardzo ukontentowana, że trafiłam na to ff C: Szczerze się dziwię, że dopiero teraz ale po ostatnim angstowym baekyeolu bardzo mi to pomogło. Chryzantema biała dla Ciebie ;; Haha niedługo to cały bukiet będzie!
Ps. Miłej reszty wakacji ( haha komentarz po roku czasu od wydania ff taki trafiony :D) i obyś miała dużo weny do pisania i czasu!
Ten Fanfic był jednym z pierwszych jakie przeczytałam w życiu i No cóż... To taka moja miłość od pierwszego wejrzenia xD uwielbiam go i zawsze będę do niego wracać z sentymentem ;D ( bo czytam go już chyba szósty raz ^^ )
OdpowiedzUsuńNiesamowite opowiadanie, chyba jedno z najlepszych jakie w życiu czytałam, a cóż, uzbierało się już tego setki :) Cudownie jest wracać do niego po latach.
OdpowiedzUsuńAnturium, Frezja, Petunia.
Jejku! Jakie to było urocze! Chyba nigdy nie przestaniesz mnie zaskakiwać :)
OdpowiedzUsuń