sobota, 5 października 2013

"Tofu at Midnight"

Tytuł: "Tofu at Midnight"
Gatunek: fluff, AU
Pairing: KaiSoo (EXO)
Autor: Gomili.Giza
Uwagi: Bez bety. Kiedy zostanie zbetowane edytuje post.
EDIT!
Korekta by Nejimakidori


Cuddling


            Cichy brzęk mógł oznaczać tylko jedno; jednak Kyungsoo nie przejął się tym zbytnio, dalej kręcąc się po kuchni, mimo iż dochodziła ledwie piąta rano. Ciesząc się, że wpadł na genialny pomysł założenia skarpet, nie musiał się martwić o to, że chłód opanuje jego ciało poprzez stąpanie po zimnych kafelkach. Następnym, co usłyszał, było ciche zamknięcie drzwi i kolejny trzask zamka. Westchnienie i szelest ubrań. Uśmiechnął się do siebie. Dzięki skarpetkom nie było mu zimno, ale także jego kroki zostały zagłuszone. Kilka ciężkich kroków i…
            - Czemu nie śpisz? - jego głos.
Kyungsoo wzdrygnął się lekko. Chociaż słyszał w jego głosie zmęczenie, nie zmieniło to tego, że wywołał u niego delikatne dreszcze.
            - Czekałem na ciebie – powiedział, odwracając się. Jongin stał przed nim, nadal z torbą na ramieniu i ledwo otwartymi oczami, które uchyliły się odrobinę mocniej na widok Kyungsoo; jedynie w skarpetkach i jego koszuli. Wyglądał …uroczo. Koszula była zbyt długa zarówno na drobne ramiona chłopaka, jak i mlecznobiałe uda, które zakrywała. Jongin uśmiechnął się podchodząc do niego, rzucając torbę po drodze i delikatnie przytulając.
            - Teraz możesz iść spać - szepnął niższemu na ucho, a Kyungsoo zadrżał, kiwając głową. Jongin ściągnął koszulkę w progu drzwi do sypialni, odkładając ją na bok, a Kyungsoo odsunął śnieżnobiałą kołdrę. Młodszy podszedł do niego, przytulając znów mocno. Oboje splątani spadli na łóżko.
            - Znów ciężki trening? - zapytał Kyungsoo.

            - Yhm - mruknął tylko Jongin, więc starszy postanowił już o nic nie pytać. Przyciągnął do siebie zmęczone ciało ukochanego i kładąc rękę na jego szyi, przybliżył ją do swojej piersi, samemu układając swoją głowę na zgiętej drugiej ręce. Jongin wsunął się delikatnie między jego nogi, jedną ręką mocno obejmując Kyungsoo w pasie, a drugą za szyję. Kyungsoo czuł jego powoli wyrównujący się oddech na swojej wrażliwej skórze. Pomyślał wtedy, że mógł zapiąć te kilka guzików więcej, jednak ciepły oddech Jongina przestawał być tak bardzo wyczuwalny i  rozpraszający, a stał się przyjemny i ogrzewał jego ciało. Westchnął cichutko ostatni raz, przyciągając głowę ukochanego jeszcze bliżej. Pogładził kciukiem ucho Jongina, wtulając swój policzek w jego miękkie włosy. W końcu zasnął.

++++++++++
Walk
         Pomysł ze spacerem po parku na samym początku odrzucił Jongina. Chciał sobie poleżeć na wygodnej kanapie, oglądać głupi serial podczas jedzenia jakichś chipsów i po prostu leniuchować. Ewentualnie przycisnąć do swojej piersi Kyungsoo, leżąc z nim przez cały dzień. To też była dobra opcja, lecz jego chłopak miał inne palny. Już z samego rana krzątał się po domu, informując ledwo żywego Jongina, że po obiedzie chce z nim pójść na spacer. Nieważne, jak bardzo Jongin tego nie chciał, jak dobre wymówki znajdował i jak bardzo przekonujące miny robił, Kyungsoo nie ugiął się i pozostał przy swoim pomyśle na dzisiejsze popołudnie.
Jongin jęknął gardłowo, zakładając buty. Cieszył się chociaż, że nie było tak zimno i mógł spokojnie paradować w krótkich spodenkach i cienkiej białej koszuli. Kyungsoo natomiast wyglądał, jakby na dworze wcale nie było tak bardzo ciepło. Miał długie spodnie i koszulę w kratę, a na ramiona zarzucił bluzę. Młodszy chłopak nie powiedział jednak nic, bo wiedział, że jego ukochany szybko marznie, nawet na największym słońcu. Oboje chwycili za trampki w tym samym momencie; niemalże identyczne, w serduszka z oczami. Jedne były czarne z białym wzorkiem, a drugie na odwrót – białe z czarnym. Kyungsoo złapał za te czarne, więc Jongin z westchnieniem założył białe. Łapiąc za rękę niższego, otworzył przed nim drzwi, po czym oboje opuścili mieszkanie.

            Na dworze było przyjemnie, słońce rzucało ciepłe promienie, ogrzewając ich twarze, a delikatny wiatr nie sprawiał, że było duszno i parno. Jongin uśmiechnął się, ściskając dłoń Kyungsoo, kiedy niższy z uśmiechem przyglądał się dzieciom bawiącym się w parku. Szli przez cały czas w ciszy, wsłuchując się w śpiew ptaków i wesoły krzyk dzieci. Kyungsoo na chwilę zatrzymał się, a następnie z jeszcze szerszym uśmiechem pociągnął Jongina w stronę zacienionego trawnika niedaleko sporego drzewa. Starszy położył się na plecach tak, by słońce oblało całe jego ciało swoim światłem, natomiast Jongin położył się niedaleko na boku, z głową wspartą na dłoni, tuż przy głowie Kyungsoo. Oboje zrzucili swoje buty, leżąc bez słowa i wpatrując się w swoje oczy. Może to jednak nie był taki zły pomysł? Pomyślał Jongin, uśmiechając się szerzej w stronę Kyungsoo.
++++++++++

Little Bite

            Jongin zatrzymał się schodząc ze sceny, by rozejrzeć się dookoła. Wszędzie biegały stylistki, łapiąc swoich podopiecznych w celu poprawienia im makijażu, ubrania i Bóg wie, czego jeszcze. Chłopak szybko przemknął miedzy nimi, by dostać się na korytarz pełen drzwi. Do każdych z nich przyklejona była nazwa zespołu, który oczekiwał za tymi drzwiami na swój występ. Jongin poprawił swoją czapkę. Wsadzając ręce głęboko w kieszenie, po chwili ruszył przed siebie. Dobrze wiedział, gdzie znajdzie osobę, której szukał. Zatrzymał się na moment, by rzucić krótkie spojrzenie na Amber, siedzącą w jednym z pokoi i w najlepsze tańczącą do Growl. Na jego ustach wykwitł delikatny uśmieszek, lecz po chwili ruszył znów naprzód. Nacisnął klamkę drzwi, które nie były w żaden sposób oznaczone. W pokoju stał niski chłopak, poprawiający swoje włosy przed dość sporym lustrem. Jongin przekrzywił głowę, obserwując jak blada dłoń zagłębia się w czerwonych włosach, zarzucając je na bok. Na jego ustach znów zawitał delikatny uśmiech, kiedy zrobił kilka kroków przed siebie, obejmując drobne ciało w pasie i od razu składając delikatny pocałunek na wyeksponowanej, bladej szyi. Niższy chłopak odchylił głowę, pozwalając Jonginowi przygryźć skórę na wrażliwym miejscu, ssąc lekko, przez co z ust czerwonowłosego wydobył się cichy jęk. Po chwili na szyi znajdował się soczyście czerwony ślad. Jedna z dłoni Jongina powędrowała w górę, do ust chłopaka. Wskazującym palcem delikatnie obrysował ich kształt, a Kyungsoo uchylił wargi, oblizując je i zahaczając jednocześnie o palec Jongina. Wysunął nieco język, dotykając opuszka jego palca. Obrócił głowę, próbując spojrzeć na młodszego chłopaka, teraz składającego subtelny pocałunek na płatku jego ucha. Jongin uśmiechnął się tylko, kiedy Kyungsoo lekko ugryzł jego palec, by zwrócić na siebie więcej uwagi. Jego usta po chwili zastąpiły palec, w delikatnym, acz stanowczym pocałunku.

++++++++++
Mornings


            Jongin naprawdę lubił swoją pracę. Mimo, iż była ciężka i zabierała mu dużo czasu - lubił ją. Wstawanie o wpół do szóstej rano nie było wcale takie ciężkie; zebranie się, by zjeść chociaż jakąś małą przekąskę i szybki bieg do samochodu. Następnie późny powrót do domu. Przyjemna kąpiel i spanie.
Jednakże, Jongin w pewnym momencie swojego życia uświadomił sobie, że nie lubi swojej pracy tak bardzo, jak kiedyś. Wstawanie z łóżka stawało się coraz cięższe, jedzenie zajmowało mu więcej czasu, a samochód nie chciał ruszyć z podjazdu. Ktoś mógłby pomyśleć, że to jakiś wielki przekręt albo pech, że Bóg zażartował sobie z Jongina, zamieniając jego ulubioną pracę w koszmar. Nie mógł skupić się na zadaniach w pracy i chciał być jak najszybciej w domu. To wszystko musiało mieć jakiś haczyk. Wcześniej Jongin nie znosił weekendów. Nie szedł do pracy, więc nie miał co robić, a spędzanie całych dni na kanapie, oglądając telewizje i przysypiając co chwilę, nie było aż tak fajne, jak każdy mógłby oczekiwać. Jongin nie znosił tego, że jego praca stała się dla niego koszmarem, ale z drugiej strony - uwielbiał to. Bóg nie zakpił z Jongina, a zesłał mu najlepszy, najpiękniejszy i najukochańszy prezent, jaki ktokolwiek byłby mu w stanie dać.
Kyungsoo.

            To właśnie starszy chłopak był źródłem tego zamieszania w życiu Jongina. Coraz ciężej było mu wstawać z łóżka, bo nie mógł odkleić się od uroczo śpiącego Kyungsoo, który w końcu sam się budził i gonił go do łazienki. Nie mógł jeść szybkiego śniadania, bo Kyungsoo w kuchni był mistrzem i Jongin delektował się wszystkim, co tylko starszy przygotował. A wyjście do samochodu zawsze było strasznie trudne, dlatego Jongin wymyślił pewien plan. Przed pójściem spać przygotowywał wszystko, co było mu potrzebne do pracy, łącznie z ubraniami na następny dzień i ułożeniem kluczyków na stoliku. Kąpał się wieczorem, a kiedy wstawał rano, miał więcej czasu na spędzenie go z Kyungsoo. Mógł dłużej leżeć z nim w łóżku, a kiedy przyszedł czas na śniadanie, delektował się pyszną kawą i gazetą, oraz ciepłymi dłońmi na jego biodrach i delikatnym pocałunkiem w policzek. 
++++++++++
Train

            Kyungsoo jęknął, słysząc, jak ktoś tłucze się po kuchni. To na pewno nie był Jongin. Jego chłopak albo powinien spać o tej nieludzkiej porze, albo dalej trenować. Otworzył przerażony oczy, założył pierwszą lepszą koszulkę, po chwili zdając sobie sprawę, że należy do jego chłopaka. Zignorował ten fakt i rozejrzał się po pokoju. Złapał za ciężkie trofeum, które Jongin wygrał razem z przyjacielem w konkursie tanecznym. Kyungsoo był pewny, że nie obrazi się na niego, jeśli rozwali je na głowie włamywacza. Wziął kilka głębokich wdechów i zaczął się skradać w stronę kuchni, z trofeum wysoko nad głową, by jego zamach był efektowny i zakończył się sukcesem. Kiedy wskoczył w próg kuchni myślał, że trofeum wyląduje na jego głowie, kiedy z wrażenia poluźnił uścisk. W ostatnim momencie przycisnął statuetkę do piersi, patrząc, jak Jongin o trzeciej rano robi kanapki w kuchni.
            - Przepraszam, ale co robisz? - szepnął. Jongin odwrócił się i spojrzał zaskoczony na trofeum w rekach chłopaka.
            - Kanapki…- powiedział niepewnie, po czym posłał delikatny uśmiech w stronę starszego.- Ubieraj się, zaraz wychodzimy – powiedział, kierując swoje kroki w stronę torby leżącej na blacie niedaleko niego. Teraz Kyungsoo już całkiem nie wiedział, co się dzieje. Niemniej jednak pokiwał głową, wrócił do sypialni, odstawił trofeum i dalej w szoku zaczął się ubierać.
            Jongin przez całą drogę nie odpowiedział na żadne zadane przez Kyungsoo pytanie, ściskając tylko jego rękę i uśmiechając się lekko. W drugiej dzierżył wcześniej wspomnianą torbę z tajemniczym pakunkiem. Nie licząc kanapek, bo Kyungsoo widział, jak je tam chował.
- Metro…? Dokąd…? - zaczął, widząc stację metra, ale Jongin przerwał mu, ciągnąc go w stronę wejścia. Dookoła nadal było dość ciemno, słońce miało wstać za kilkanaście minut. Jongin kupił bilety, a kiedy wsiedli do wagonu, był on całkiem pusty. Jongin stanął tyłem do okna, trzymając się rączki. Mógł usiąść, wszędzie było wolne, ale on stanął i wyciągnął rękę z torbą w stronę Kyungsoo. Chłopak wziął ją, stając przed Jonginem, który uśmiechnął się do niego. Zerknął na zegar wiszący na początku wagonu. Po chwili schylił się i pocałował delikatnie usta Kyungsoo, a potem pchnął go lekko do przodu. Starszy chłopak wyjrzał przez okno zdezorientowany, a następnie wziął głęboki wdech z szeroko otwartymi oczami.
            - Wszystkiego najlepszego - szepnął Jongin wprost do jego ucha, kiedy Kyungsoo podziwiał najpiękniejszy widok wschodzącego słońca, jaki w życiu widział.

++++++++++
Angel 


            Otaczająca go biel jeszcze nigdy nie była tak przyjemna i kojąca. Mógł przyrzec, że leży na jakiejś wielkiej poduszce wypchanej pierzem, a nie na swoim łóżku. Obrócił głowę na bok, mając nadzieję na zobaczenie czegoś więcej, biel jednak rozpościerała się dookoła, jakby niekończącą się poświatą niebiańskiego światła. Miał wrażenie, że słońce świeci prosto na jego twarz, ale promienie nie raziły jego oczu. Czuł ciepło. Przyjemne, przez które wygiął swoje usta w delikatny uśmiech. Nagle poczuł lekki powiew wiatru, jakby ktoś zamachnął się prześcieradłem, tworząc chwilowy podmuch. Po chwili nastąpiło to znów, i jeszcze raz. Spojrzał do góry, obserwując duże, białe pióro, powoli opadające na dół. Wirowało lekko, nadal pchane krótkimi porywami wiatru, aż w końcu osiadło prosto na nosie Kyungsoo. Było delikatne w dotyku i śnieżnobiałe, kiedy tak trzymał je w dłoniach na wysokości oczu. Odrzucił je na bok, dostrzegając następne pióro. Robiło się ich coraz więcej, jakby wypadały z rozprutej poduszki. Pojedynczo, powoli opadały na niego lub gdzieś niedaleko. Kyungsoo przymknął oczy, kiedy nagle oślepiające światło padło prosto na jego twarz. Uniósł dłoń do góry, by zakryć nią źródło tego nieprzyjemnego odczucia. Miał nadzieję, że zaraz minie, bo chciał dalej oglądać te piękne pióra. Nim zdążył o tym pomyśleć, duża, ciepła dłoń zacisnęła się na jego, a Kyungsoo zaskoczony rozszerzył swoje oczy. Piękne, białe skrzydła wydawały się świecić oślepiającym blaskiem. Należały do najpiękniejszego anioła, jakiego Kyungsoo kiedykolwiek widział, a widział ich sporo. Opuścił ich splecione dłonie. Anioł uśmiechnął się lekko, by po chwali zatrzepotać radośnie swoimi skrzydłami, sprawiając, że więcej piór zaczęło opadać dookoła ich sylwetek. Jego czoło było na wysokości brody Kyungsoo, a ciemne, czekoladowe oczy wpatrywały się w niego z nieodgadnionymi uczuciami. Kyungsoo czuł jego dłoń, gładzącą jego linię szczęki i szyję. On sam uniósł delikatnie dłoń, by wsunąć swoje palce w miękkie, brązowe włosy anioła. Jego oczy były subtelnie zmrużone, kiedy pochylił się jeszcze bardziej w dół tak, że jego nos praktycznie dotykał czoła Kyungsoo. Ich oczy były na równej wysokości i chłopak nie mógł oderwać spojrzenia od oczu anioła.

            - Mój anioł - szepnął, by po chwili zobaczyć delikatny uśmiech.- Mój - powtórzył jeszcze zanim przymknął oczy, rozkoszując się dotykiem miękkich warg na jego czole.

++++++++++
Bruises

            Skrobanie długopisów o papier roznosiło się po całym pomieszczeniu. Kyungsoo uniósł delikatnie głowę, by rzucić okiem na zegar wiszący na ścianie, po czym zagryzł zdenerwowany wargę, powracając szybko do testu leżącego przed nim. Zaczął pisać jeszcze szybciej, mając na uwadze poprawność słów, które zapisywał. Kiedy odłożył długopis będąc pewnym, że skończył, akurat zadzwonił dzwonek. Nauczyciel zebrał sprawdziany, informując, że uczniowie mogą opuścić już klasę. Kyungsoo spakował do torby swój długopis i zarzucając na ramiona marynarkę, poprawił krawat od mundurka i wyszedł razem ze wszystkimi z klasy. Nie ruszył jednak w kierunku wyjścia, tak jak pozostali znajomi z jego klasy. Obrał kierunek całkowicie przeciwny, zagłębiając się w budynek szkoły jeszcze bardziej. Kiedy dotarł pod upragnione drzwi, poczekał chwilę, aż wszyscy opuszczą klasę. Zmarszczył brwi, nie dostrzegając sylwetki, na którą czekał. Zaczepił jednego z juniorów i zapytał o niego.
            - Nie było go na ostatniej lekcji…- powiedział młodszy chłopak, po czym skłonił się, mówiąc, że musi już iść. Kyungsoo westchnął, poprawił marynarkę i ruszył na dwór. Rozejrzał się uważnie, po czym ruszył na tyły szkoły.
            - Jongin – rzekł cicho. Wysoki chłopak odwrócił się w jego stronę, a Kyungsoo skrzywił się nieznacznie.
            - Hyung…- mruknął zaskoczony młodszy, wstając ociężale z krawężnika, na którym siedział.
            - Co ci się stało?- zapytał straszy, idąc ramię w ramię z młodszym chłopakiem. Jongin miał sporo zadrapań na twarzy, a jego koszula była lekko zakrwawiona. Zmartwienie na twarzy Kyungsoo było widoczne aż za dobrze.
            - Ah…no… jakoś tak wyszło, że znów się z kimś pobiłem - powiedział Jongin, drapiąc się zdenerwowany w kark i posyłając Kyungsoo nieśmiały uśmiech. Starszy odetchnął, po chwili unosząc rękę, by zetrzeć kropelkę krwi z policzka młodszego, na co ten drugi skrzywił się.

- Chodź, opatrzymy ci to - westchnął Kyungsoo, łapiąc za nadgarstek młodszego, by pociągnąć go w stronę swojego domu.
++++++++++
Tie

            Dzień w biurze zazwyczaj bywa nudny. Nudne miejsce, nudna praca. Nuda. Jongin odchylił się na krześle, mając ochotę po prostu zasnąć, ale nawet sen nie mógł nadejść. Było tak gorąco, a wiatrak wiszący pod sufitem jak na złość musiał zepsuć się akurat dzisiaj. Przeczesał dłońmi włosy, by choć na chwilę czymś zająć swoje ręce. W pomieszczeniu panował lekki półmrok przez zasunięte do połowy żaluzje. Dochodziła dopiero dziesiąta, a słońce niemiłosiernie próbowało przebić się przez chociaż te malutkie skrawki odsłoniętych okien. Jongin zastanawiał się gdzie wszyscy się podziali. Siedział w gabinecie sam, a powinno tu być co najmniej troje ludzi. Zsunął się z fotela jeszcze bardziej, rzucając krótkie spojrzenie na ekran monitora, po czym ziewnął przeciągle, czemu towarzyszyło skrzypnięcie drzwi. Zerknął w tamtą stronę i uśmiechnął się lekko. Mniejszy mężczyzna, trzymający w rekach stosy papierów, położył je na biurko i westchnął ciężko, opadając na fotel za nim. Odsunął stos kartek na bok sprzed swojego pola widzenia, po czym ich spojrzenia spotkały się na krótki moment. Żaden z nich nie spuścił wzroku, dopóki nie rozproszył ich klakson samochodu, gdy obaj odwrócili głowy. Jongin wstał ze swojego fotela i przemierzył spokojnym krokiem całe biuro, by znaleźć się tuż przy biurku starszego.
            - Pomogę ci, hyung – zaoferował, biorąc do reki połowę papierów, by przełożyć mniejszy stos na bok. Kyungsoo podniósł głowę i spojrzał na młodszego, mrużąc oczy.
            - Dam sobie radę – odparł, chcąc położyć przesunięte papiery na pierwotne miejsce. Jongin jednak położył na nich płasko dłoń, nie pozwalając ich ruszyć z miejsca. Kyungsoo westchnął zdenerwowany, po czym uśmiechnął się sardonicznie, unosząc lekko z fotela. Widząc wzrok Jongina, rzucił mu wyzwanie. Podniósł się delikatnie i złapał młodszego za krawat, przyciągając w swoją stronę, by złączyć ze sobą ich usta. Przymknął oczy, napawając się miękkością warg młodszego. Pocałunek nie trwał długo. Po chwili Jongin odsunął się, zabierając z biurka papiery i nie przejmując się zdenerwowanym spojrzeniem Kyungsoo.

            - Jak do tego doszło?- mruknął cicho Kyungsoo, nie przestając uśmiechać się pod nosem.

++++++++++
Recording


            Kyungsoo zmęczony opadł na łóżko, przytulając się do poduszki z lekkim westchnieniem, po czym uśmiechnął się, rozbawiony widokiem chłopaka przed nim. Próbował ściągnąć bluzę jedną ręką, mimo tego, iż w drugiej trzymał nadal włączoną kamerę.
            - Nie śmiej się ze mnie - oburzył się w końcu, odkładając kamerę na chwilę na blat, by ściągnąć z siebie zbędne ubranie, po czym wziął narzędzie z powrotem w swoje dłonie.
            - Nie musisz nagrywać naszego każdego kroku - mruknął Kyungsoo.
            - Muszę. To nasza pierwsza samotna podróż bez tych głupków - zaśmiał się Jongin, a Kyungsoo tylko przewrócił rozbawiony oczami. To prawda. Pierwszy raz wybrali się na wycieczkę bez rodziny czy przyjaciół.
            - Jak minęła podróż, hyung?- zapytał Jongin zza kamery.
            -  Męcząco - odparł sennie Kyungsoo.
            - Fakt, ale warto było, prawda?- Kyungsoo nawet zza kamery widział ten szczery uśmiech. Zaśmiał się i przytaknął, nadal nie puszczając poduszki. Obserwował, jak Jongin przechadza się po ich pokoju w hotelu, by na chwilę zatrzymać się przy oknie i uchwycić kamerą piękny widok rozciągający się tuż przed nim.
            - Jongin, chodźmy spać- jęknął starszy, przewracając się na plecy.
            - Jeszcze chwilka - powiedział, po czym wskoczył do łóżka obok swojego chłopaka, unosząc rękę z kamerą wysoko do góry.- Co myślisz o tym miejscu, Soo?- spytał, zerkając na starszego, który pokręcił z rozbawieniem głową.
            - Trzęsie ci się ręką - zauważył, na co Jongin wydął wargi.
            - To ja prowadziłem - zauważył. Kyungsoo uśmiechnął się delikatnie i złapał za kamerę, kładąc swoją drobną dłoń na tej należącej do Jongina.- A teraz odpowiedz na pytanie.
            - Jest świetnie - powiedział zadowolony, zerkając na młodszego. Ten uśmiechnął się lekko i oparł czubek głowy o tą należącą do Kyungsoo. Jego przydługa grzywka zasłoniła jedno oko. Kyungsoo uśmiechnął się, bo mimo, iż oboje wyglądali na odrobinę zmęczonych, byli także bardzo szczęśliwi.

- Mamy mało baterii…to chyba koniec na dziś - zauważył Jongin, a Kyungsoo pokiwał głową. Po tym jak odłożył kamerę, Jongin naciągnął na nich oboje kołdrę, po czym szybko zmorzył ich upragniony sen.

++++++++++
Pool


            Plusk wody i okrzyki odbijały się od ścian, ogłuszając siedzącego na trybunach Kyungsoo. Uważnie obserwował opaloną sylwetkę chłopaka, który najdłużej nie wynurzał się spod powierzchni wody. Poruszał się niczym ryba albo syrena. Dopiero w połowie basenu jego głowa gładko przebiła się przez taflę wody. Wiadomo było, że wygra. Trzy mocne zamachnięcia rękami i po chwili już odbijał się od jednego końca basenu, by znów zniknąć pod wodą na kolejne pół długości. Kiedy on skończył już wyścig, reszta zawodników nadal była w połowie. Branie udziału w zawodach pływackich było bezcelowe, jeżeli on także brał w nich udział. Jego stopy delikatnie poruszały się pod powierzchnią wody, kiedy oczekiwał na osobę, która zajmie drugie miejsca. Jego ciemne, mokre włosy opadły na czoło, przysłaniając oczy. Kyungsoo jednak widział blask zadowolenia, który się w nich odbijał. Kiedy sędzia krzyknął imię drugiego zawodnika, który ukończył wyścig, on wyszedł z basenu i ruszył w stronę podium, gdzie po chwili rozbrzmiał głos jednego z sędziów.
            - Pierwsze miejsce,… Kim Jongin!- Kyungsoo przymknął oczy, kiedy burza oklasków i wiwatów znów uderzyła w jego uszy. Gdy to ucichło, uchylił delikatnie powieki, by złączyć swoje spojrzenie z tym należącym do Jongina. Chłopak uśmiechnął się lekko, schodząc z podium i chwilę potem znikając w szatni. Kyungsoo odetchnął, podnosząc się z trybun. Po krótkiej chwili zaczął obchodzić cały basen w zamiarze posprzątania po dzisiejszych zawodach.
            Kyungsoo przetarł dłonią spocone czoło, kiedy po raz chyba setny próbował z basenu wyciągnąć utopione butelki wody. Kyungsoo wybrał sobie dziwną pracę. Nie umiał pływać, a pracował na basenie. Uśmiechnął się delikatnie, kiedy w końcu wyłowił przedmioty, po czym spojrzał w stronę okien. Na dworze było już ciemno, tak jak i na całym ośrodku. Jedynie księżyc wpadał, by oświetlić pomieszczenie, w którym znajdował się Kyungsoo. Odłożył wszystkie narzędzia na miejsca i zamknął schowek, zbliżając się do krawędzi basenu. Dokładnie widział swoje lekko drżące odbicie. Kucnął i po chwili wahania klęknął, wyciągając rękę przed siebie. Jego dłoń zastygła w bezruchu, zanim zdążył zmącić nią spokojną taflę; twarz zbladła, a oczy rozszerzyły się w przerażeniu. Spod powierzchni wody wyłoniła się inna, większa dłoń i chwyciła Kyungsoo za nadgarstek. Nie był w stanie nawet krzyknąć, kiedy został wciągnięty pod powierzchnię. Jego biała koszula natychmiast przyległa do ciała, a Kyungsoo równie szybko otworzył oczy, by zobaczyć spokojną twarz Kim Jongina. Gdyby Kyungsoo był w stanie, to wypuściłby powietrze z płuc, ale wolał nie ryzykować. Jongin ułożył swoją dłoń na karku mniejszego chłopaka, kiedy Kyungsoo, nadal w lekkim szoku, wplótł palce jednej dłoni w włosy chłopaka. Czuł się dziwnie spokojnie po chwili trwania w takiej pozycji. Jakby nie przebywał pod wodą. Jongin przysunął go jeszcze bliżej, a Kyungso uniósł dłoń, by przejechać palcami po dolnej wardze Jongina. Kiedy dzieliły ich tylko milimetry, usta Kyungsoo wygięły się w delikatnym uśmiechu, a następnie…

            - Nie śpij Kyung, praca czeka…- jego twarz i koszula była mokra. Kyungsoo rozejrzał się zdezorientowany, ostatecznie napotykając rozbawione spojrzenie Jongina wychodzącego z basenu.

++++++++++
Promise


            Jongin lubił wracać do swojego starego miejsca zamieszkania. Małe, spokojne miasteczko, słynące głównie z wielu wzgórz i sadów sprawiało, że do Jongina przypływały lekko zamazane, ale nadal żywe wspomnienia dzieciństwa. Sad pana Kang był takim miejscem, dzięki któremu na twarzy chłopaka od razu pojawiał się uśmiech. Tyle skradzionych jabłek, tyle wyścigów między drzewkami i szaleńcze ucieczki przed rozwścieczonym mężczyzną. Teraz pan Kang, sędziwy staruszek, podczas wizyt Jongina z przyjemnością dawał mu kilka jabłek z jego nadal pięknego sadu.
Jongin także uwielbiał jedno ze wzgórz. Było naprawdę wyjątkowe. Nie dość, że było najwyższe i na samym swym szczycie posiadało tylko jedno drzewo, to do tego była to jedyna wiśnia w całym miasteczku. Wspinając się na wzgórze rozmyślał o wszystkich chwilach, które spędził pod rozłożystymi gałęziami drzewa. Pierwsza ucieczka z domu, kiedy koczował pod drzewem, pierwsza poważna rozmowa na tematy sercowe, pierwszy pocałunek i pierwsze rozstanie. Nim się spostrzegł, znajdował się już na miejscu, a stare drzewo wyglądało na jeszcze bardziej zniszczone niż Jongin je zapamiętał. Podszedł bliżej, by z uśmiechem zobaczyć, że to, co wyrył dawno temu nadal jest dobrze widoczne. Wyciągnął rękę, przesuwając palcami po wyrytych scyzorykiem liniach układających się w „D.K. + K.J. = F”. Zaśmiał się cicho. To było takie dziecinne, ale również bardzo przyjemne, kiedy pokazał tę ukrytą wiadomość swojej miłości. Opuszkami placów dokładnie badał ostatnią literę, ściągając przy tym brwi.
            - Forever - usłyszał głos po drugiej stronie pnia. Nie musiał patrzeć do góry, zaglądać gdziekolwiek czy zastanawiać się, do kogo ten głos należał. Uśmiechnął się pod nosem i oparł plecami o pień.
            - Pamiętam, sam to wyryłem - powiedział z uśmiechem.
            - Byłeś wtedy taki dumny... Dzieciak - Jongin zaśmiał się lekko, wkładając ręce do kieszeni. Wiatr delikatnie targał ubraniami zarówno jego, jak i osoby po drugiej stronie. Po chwili otworzył oczy, które zamknął na kilka sekund, by wsłuchać się w otaczająca ich ciszę. Spojrzał delikatnie w bok, po czym nie odrywając pleców od pnia, przemieścił się na jego drugą stronę. Uśmiechnął się lekko.
            - Nic się nie zmieniłeś, hyung - stwierdził. Starszy chłopak uchylił powieki, patrząc teraz na Jongina. Uśmiechnął się, od razu go przytulając.
            - Ty też nie… Może trochę urosłeś? - zastanowił się, kiedy już się odsunął. Jongin pokiwał głową.
            - Dawno cię nie widziałem, Kyungsoo - powiedział Joingin. Chłopak jedynie przytaknął.
            - Często wyjeżdżam… Myślałem, że nie pamiętasz - odparł ze śmiechem, odchylając głowę do tyłu. Jongin zaśmiał się, kręcąc głową. Poprawił swoją czerwoną marynarkę i zbliżył się do starszego chłopaka, kładąc  dłonie na jego szyi.
            - Napisałem „na zawsze”- rzekł, patrząc w oczy Kyungsoo.
            - Obiecujesz?

            - Obiecuję - przycisnął swoje usta do czoła Kyungsoo, a wiatr zdmuchnął kilka kwiatów z wiśniowego drzewa, pod którym stali. 

++++++++++
Wolfs


            Kyungsoo rozejrzał się znudzony. Jak zwykle został sam, podczas gdy cała reszta watahy poszła na polowanie. Spojrzał zdenerwowanym wzrokiem na swoją unieruchomioną nogę i warknął.
            - Głupia noga - mruknął tylko, kładąc się na trawie. Podrapał się za uchem, mrużąc  oczy, kiedy padające na jego twarz słońce przysłonił jakiś obiekt. Uchylił delikatnie powieki i dopiero po chwili jego żółte oczy były w stanie dostrzec twarz osobnika, który nad nim stał.
            - Czego? - warknął, siadając. Chłopak zaśmiał się dźwięcznie i kucnął obok Kyungsoo.
            - No, hyung! Co ty taki nie w sosie? - zapytał z powalającym uśmiechem. Kyungsoo zmierzył go wzrokiem. Nowy nabytek watahy – Jongin - nie dość, że był młody, głupi i narwany, to jeszcze upodobał sobie właśnie Kyungsoo jako niańkę. Nie żeby Kyungsoo miał coś przeciwko. Bo nie miał.
            - Chcę iść na polowanie, a nie mogę – westchnął, wspierając się na ramionach Jongina, by móc wstać. Ich głupi alfa był zbyt głodny, żeby pomóc swojej becie dostać się do wnętrza chaty, którą mu na czas zrośnięcia nogi załatwili. Jongin przejął cały ciężar Kyungsoo na siebie, by odciążyć mu nogę.
            - Ja też nie mogę - powiedział Jongin, wydymając dolną wargę, podczas gdy jego oczy zrobiły się jeszcze większe niż zazwyczaj.
            - Bo jesteś głupi i nie panujesz nad tym wszystkim - zaśmiał się Kyungsoo, po czym z cichym westchnieniem usiadł na łóżku w środku chaty. Jongin zrobił jeszcze bardziej naburmuszoną minę, z czego Kyungsoo znów się zaśmiał. Może i Jongin nie był tak dojrzały jak Kyungsoo, ale beta watahy bardzo lubiła spędzać czas właśnie z nim, w tej chacie, tłumacząc młodemu wilkowi różne zagadnienia, które powinien znać. Jongin wydawał się być zawsze zainteresowany i bardzo skupiony, a Kyungsoo nienawidził tego, że w pewnym momencie Jongin podnosił głowę strzygąc uszami, po czym mówił…
            - Już wrócili!
I Kyungsoo zawsze miał wrażenie, że młody wilk wybiegnie, zostawiając go w tej głupiej chacie… Chociaż Jongin zawsze, bez wyjątku, obejmował go w pasie, by pomóc mu wstać i wyprowadzał go z chaty. Kyungsoo miał tylko nadzieję, że Jongin zawsze będzie tutaj, gotowy pomóc mu jako dobry przyjaciel.

++++++++++
Mine


            Jongin był człowiekiem, który nie lubił się dzielić. Także takim, który zawsze dotrzymywał obietnic i kiedy mówił, że coś lub ktoś jest jego… Takie pozostawało do końca życia. Dlatego też nie był zbyt zadowolony, widząc jak jego zabawkami bawiły się dzieci, jak jego jedzenie mu podkradano i jak jego chłopaka ktoś podrywał. I nie podobało mu się także to, że Kyungsoo zwyczajnie śmiał się z czegoś, co powiedział ten mężczyzna, którego w swojej głowie Jongin zabił siedem razy i zaczynał ósmy. Ale nie mógł nic zrobić. Obiecał Kyungsoo, że dzisiejszego dnia się nie znają. Kyungsoo nie chciał, by Jongin chodził za nim wszędzie, trzymał go bez przerwy i roztaczał aurę zbliżającego się ludobójstwa, gdy ktoś zbliżył się do jego Kyungsoo zbyt mocno. Chciał, by dzisiejszy dzień był normalny, pozbawiony zaborczości Jongina wobec niego. Ale co mógł zrobić biedny Jongin? Taki był, Kyungsoo wiedział, że go nie zmieni, ale powiedział, że to tylko dziś. Poprosił o to Jongina, a on nie był w stanie odmówić pięknym oczom swojego chłopaka. Teraz pozostawało mu siedzieć przy barze, ściskać szklankę tak mocno, że mogłaby pęknąć i zabijać wzrokiem kolejnych ludzi, którzy rozmawiali z Kyungsoo. Spojrzał na zegar i jęknął w duchu. Ten dzień odwyku - jak nazywał to Jongin - miał trwać do trzeciej w nocy. Było wpół do trzeciej. Te pół godziny uważał ze najdłuższe w swoim życiu, ale kiedy się tylko skończyło i Kyungsoo podszedł do niego, by zawiózł ich do domu, wydawało mu się, że nigdy nie biegł tak szybko. Wpadł do ich domu, ciągnąc Kyungsoo za sobą, już na korytarzu uciszając oburzone słowa swojego chłopaka mocnym pocałunkiem, przyszpilając go do ściany. Odsunął się odrobinę i położył ręce obok ramion Kyungsoo, którego biała koszula z czarnymi paskami była wymięta i Jongin nie mógł powstrzymać myśli, ilu ludzi musiało dotknąć jego chłopaka. Kyungsoo uchylił delikatnie usta, unosząc wzrok, by spojrzeć w rozpalone oczy swojego chłopka.
            - Jesteś mój, Kyungsoo - szepnął Jongin, a Kyungsoo pokiwał lekko głową.- Tylko mój.



++++++++++
Your hobby


            Kyungsoo szczerze nienawidził się nudzić. Zawsze musiał coś robić, dlatego nie było chyba rzeczy, z którą nie potrafiłby sobie poradzić albo takiej, której jeszcze nie robił. Sklejanie modeli, skok na bungie i ze spadochronem, szydełkowanie, majsterkowanie, skateboarding. Wszystko. Kyungsoo szczerze myślał, że nie ma już żadnej rzeczy, którą mógłby zrobić, a której nie robił. Oczywiście takiej, na którą było go stać, dlatego jednego dnia zwyczajnie leżał na kanapie i oglądał telewizję. Przeskakując kanały nagle trafił na coś, czego nigdy nie próbował, a miał na to okazję. Kyungsoo nigdy nie gotował. I nie chodziło tu o zrobienie kanapki czy podgrzanie zupy. Nigdy nie kroił warzyw tak szybko, jak kobieta w telewizji, nigdy nie robił tylu rzeczy naraz i jak się okazało, w kuchni jest do zrobienia wiele rzeczy, wiele przepisów do wypróbowania. Euforia, która go ogarnęła sprawiła, że wybiegł z domu tak szybko, jak tylko potrafił i pojechał do sklepu na zakupy. Gdy jego chłopak, Jongin, wrócił do domu, zastał go w kuchni. Gdy szedł spać, Kyungsoo nadal siedział w kuchni. Gdy wstawał, Kyungsoo robił mu śniadanie, które nie był pewny jak rozpocząć. Jongin zaklejał palce Kyungsoo, kiedy ten próbował kroić tak, jak w telewizji. Jongin mówił, że musi jeszcze poćwiczyć. I Kyungsoo ćwiczył, w końcu będąc w stanie kroić niesamowicie szybko, patrząc prosto na tańczącego w salonie Jongina. Wydawało mu się, że chyba znalazł swoje miejsce na ziemi, którym była kuchnia. Kiedy pewnego dnia ubijał białka. mając na sobie różowy fartuch, który dla żartów kupił mu Jonign, podskoczył zaskoczony, czując czyjeś ręce na swoim pasie, a później brzuchu.
            - Tęsknię za tobą - mruknął wprost do jego ucha Jongin.
            - Przecież cały czas tu jestem - zaśmiał się Kyungsoo, odchylając głowę tak, by być w stanie spojrzeć na Jongina. Chłopak uśmiechnął się lekko.
            - Cały czas jesteś w kuchni, nie ze mną. Nie powinieneś pozwalać, by twoje hobby zabrało ci życie - powiedział Jongin, przyciskając drobniejsze ciało do swojej klatki piersiowej. Kyungsoo uśmiechnął się, zerkając później na miskę, którą trzymał w ręce.
            - Chyba masz rację… Chodźmy na obiad na miasto  - zaproponował, a Jongin zaśmiał się, składając na jego policzku pocałunek. Kyungsoo nie nudził się już nigdy, mając ze sobą hobby i Jongina, który wyrywał go z kuchennych macek.


Wszystkie wykorzystane fanarty są autorstwa MidnightTofu zapraszam na jej tumblr!
A ja na notkę autorska zapraszam TUTAJ ...  i do zobaczenia ^^
G.G

17 komentarzy:

  1. Jejejeju... Jesteś moim bogiem!

    Czytam Twojego bloga od jakiegoś czasu, ale nie mam w zwyczaju komentować prac, nawet jeśli mi się bardzo podobają. Ale tym razem przeszłaś samą siebie! Naprawdę, kocham Twoją twórczość, a to piękne Kaisoo tylko dowodzi Twojego geniuszu :) Przeczytałam niemal wszystkie Twoje opowiadania i wszystkie je kocham.
    Pisz dalej bo jesteś w tym naprawdę świetna. Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejo :)
    To jest mój pierwszy komentarz, więc proszę bądź wyrozumiała (bo znając życie to napiszę jakieś głupoty).
    Pomysł genialny, bardzo mi się podobało, szczególnie, że to mój ukochany pairing. Fanarty oczywiście i znam i uwielbiam, ale niestety muszę się do czegoś przyczepić. Wiem, że bez bety dzisiaj, ale znalazłam kilka literówek + mnóstwo powtórzeń na przykład. ''...kładając na wyeksponowanej bladej szyi delikatny pocałunek. Niższy chłopak odchylił delikatnie głowę pozwalając Jonginowi zagryźć skórę na delikatnym miejscu, ssąc delikatnie, przez co z ust czerwonowłosego wydobył się delikatny jęk.''. Trochę mnie to irytowało ;_; Jeszcze miałam problem przy opisie tej pierwszej pozycji, tak trochę dziwnie, nie wiem. Poza tym wszystko okej. Ugh, naprawdę nie potrafię pisać komentarzy, przepraszam.
    Pozdrawiam i weny życzę (szczególnie na kaisoo) :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Tyle Kaisoo, tyle słodkości <33
    Z każdym kolejnym fikiem, uśmiech na mojej twarzy się powiększał.
    Nie wiem jak ty to robisz, ale z każdym nowym postem udowadniasz jak genialna jesteś.

    OdpowiedzUsuń
  4. Omo...Tyle słodkości, tyle Kaisoo. Jak dla mnie 'Basen' i 'Krawat' były zbyt krótkie, a najbardziej mi się podobały. Mogłabyś to rozwinąć, tak bardzo chce więcej zbliżeń między Kaisoo, a jak na złość nigdzie nie ma, a jak są to nieliczne i już kilkanaście razy przeze mnie przeczytane :c
    Osobiście mnie też inspirowały te fanarty i sama napisałam jeden oneshot o nich, więc Tobie się nie dziwię.
    Oby tak dalej, weny~

    OdpowiedzUsuń
  5. No w końcu mam chwilę żeby skomentować twoje cudowne wypociny <3 Bardzo lubię Kaisoo. Taki uroczy pairing, który zawsze sprawia, że mam ogromnego banana na twarzy, godnego samego Chanyeola. Opowiadanka, które najbardziej mi przypadły do gustu "Recording", "Angel" i "Cuddling". Agh takie krótkie a takie cudowne! Lubię twój styl pisania. Jest przejrzysty i treść do mnie dociera w całości (czasami autorki piszą tak niesamowite porównania, że aż muszę przestać czytać i zastanowić się pięć razy o co chodzi X'D). Twoje romansy, smuty i supre natural są cudowne i mam ochotę czytać je bez przerwy <3 Wiem, że mój komentarz jest do kitu ale uważam, że pozostawienie po sobie kilku słów pod czyjąś pracą może sprawić mu radość i napędzi go do dalszego działania :'D. Życzę Ci dużo, dużo weny! :3
    N~

    OdpowiedzUsuń
  6. Aww niesamowite *_* czegoś takiego właśnie było mi trzeba! :) Twoje opowiadania chyba już zawsze będą mnie zachwycać. Świetne opisy, dokładnie opisane emocje, pełen profesjonalizm. Mam wrażenie, że zawsze jak piszesz to robisz to na 100%, wkładasz w to swoje serce i sądzę, że naprawdę lubisz to co robisz. I właśnie z tego wychodzi to co wychodzi, czyli niesamowite opowiadania, które ma się ochotę czytać godzinami. :)

    Hwaiting! i duuużo weny! :)

    affection-shock.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. kiedy będzie SeKai?
    ~ anonimek <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eh...ja...nie wiem co mam powiedzieć na prawdę. Jeszcze raz powtórzę to co pisałam całkiem niedawno innemu Anonimowi. Byłabym wdzięczna za dokładne czytanie notek i wchodzenie w linki które zamieszczam. Dzięki tej jakże łatwej i prostej czynności zaoszczędzilibyście mi wszyscy tych wyjaśnień oraz tego głupiego bólu. Na prawdę byłby fajnie gdybyś zapoznał/zapoznała się dokładnie z notką "Darkness".
      Dziękuję.
      G.G

      Usuń
    2. nie czytam twojego bloga na bieżąco, wybacz, czekam tylko na to jedno opowiadanie :)

      Usuń
    3. już rozumiem. szkoda, że tak wyszło, ale skoro masz pisać takie chłamy na zamówienie, to lepiej po prostu pisać całym sobą, o tym co się lubi, racja. to czekam teraz tylko na jakieś przelomowe opowiadanie, które powstanie w twojej główce, a ja idę szukać sekaia gdzie indziej, pozdrawiam serdecznie (^~^)

      Usuń
  8. Ok zwłoka strasznie długa wiem, ale nie mogłam się zebrać w sobie plus szkoła i inne takie bzdety się nawarstwiły ;-) Na początek chcę ci podziękować za wykorzystanie tych cudownych art'ów bo odkryłam dzięki nim cudowną artystkę. Wyszłam też z założenia, że mogę to przeczytać choć nie rozróżniam z exo nikogo i te arty bardzo mi pomogły ;) Co do samej treści pomysł ciekawy bo znudziło mnie czytanie o pierwszych spotkaniach itd itp więc miło było dla odmiany przeczytać coś takiego. I tu leci pochwała bo tym "dziełem" uratowałaś moją wiarę w twoje możliwości ;) Bohaterowie mają ładnie nakreślony charakter a treść zawiera wszystko co powinien mieć one-shot. Nie przynudza szybko się czyta i jest takie miłe i puchate że aż się cieplej na sercu robi ;-) Trzymaj tak dalej, będę ci kibicować xD

    OdpowiedzUsuń
  9. Czeeeść <3 To pierwsze KaiSoo (ogólnie pierwszy ff), który przeczytałam od baardzo długiego czasu. Zatęskniłam za tym i za Twoim blogiem też. Jak ja uwielbiam KaiSoo, a te fanarty tak świetnie tu pasują. Chcę sięgnąć wstecz, przeczytać starsze posty.. ; ) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. moja ulubiona exowa autorka fanartowa, a do jej najlepszych prac przepięknie napisane i idealnie dobrane opowiadania... moje feelsy już tego nie wytrzymują ;-; przepiękne.

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak bardzo Cię podziwiam. <3

    OdpowiedzUsuń
  12. umarłam czytając to tyle słodyczy aww q_q ♥

    OdpowiedzUsuń
  13. Cudo ♡
    Świetny pomysł jak i na wymyślanie własnej historii do obrazka jak i na konkretnie te historie które były slodziutkie. Serio świetne :)

    OdpowiedzUsuń