poniedziałek, 23 lutego 2015

"Are you (matched) with someone?"

Tytuł: "Are you (matched) with someone?"
Pairing: JongTae (SHINee)
Gatunek: AU, romans, fluff, obyczaj, komedia,
Rating: PG-13
Opis: "Sylwestrowe noce zazwyczaj są szalone. Jak skończyła się ta Jonghyuna? Chyba całkiem nieźle..."
Korekta by Nejimakidori



Śnieg w grudniu nie był niczym niezwykłym, jednak Jonghyun nie mógł oderwać od niego wzroku. Całkowicie zignorował rozmowę, którą toczyli jego przyjaciele na temat tegorocznego sylwestra. Nie musiał słuchać, żeby wiedzieć. Kibum będzie gadał przez kolejne trzydzieści minut o różnych imprezach w mieście, gdzie trzeba będzie wydać fortunę za samo wejście, nie wspominając już o pieniądzach na alkohol, a Amber będzie jęczała o tym, by zostali w domu i przez całą noc grali. Jonghyun i tak wiedział, że skończą na imprezie jednego z ich znajomych i że Kibum wypije tak dużo z żalu, że nie dotrwa do północy, a Amber będzie znów udawała chłopaka po pijaku.
- Ej, Jonghyun, słuchasz mnie?- warknęła Amber, wbijając mu łokieć w żebra. Jonghyun podskoczył lekko na krześle, wyrwany ze swoich rozmyślań.
- Nie- powiedział cicho, widząc katem oka czerwonego ze złości Kibuma.
- Gdzie idziemy na sylwestra w tym roku? Co roku jest tak samo, zmieńmy coś!- zawołała dziewczyna. Jonghyun westchnął tylko, zastanawiając się jak uszczęśliwić przyjaciółkę jednocześnie nie mając przerąbane u Kibuma.
- Jak chcecie, to możecie przyjść na przyjęcie sylwestrowe zorganizowane u mnie w firmie- mruknął ze śmiechem, żartując. Przy stole zapadła cisza. Jonghyun zdezorientowany podniósł głowę, by zobaczyć rozgorączkowaną Amber praktycznie skaczącą na krześle obok i błyszczące czymś przerażającym oczy Kibuma.- Co?- zapytał niepewnie.
- To jest genialny pomysł!- wyprzedziła Kibuma Amber, kładąc z impetem dłonie na stole. Jonghyun uniósł brew, patrząc to na jednego, to na drugiego, po czym wzruszył ramionami.
- Dobra, załatwię wam wejście- powiedział, na co Amber rzuciła się na niego,  obiecując, że będzie zajebiście, oppa jednocześnie słysząc ciche mruczenie pod nosem Kibuma na temat jakiś zakupów. 

Jonghyun nie pamiętał, kiedy ostatni raz w jego firmie panowało takie poruszenie. Fakt, że impreza sylwestrowa będzie połączona z przyjęciem powitalnym dla nowych pracowników innej firmy, z którą firma Jonghyuna podpisała długoterminowy kontrakt na współpracę sprawiała, że nagle wszystko dla wszystkich stawało się bardziej ekscytujące. Sam Jonghyun nie widział nic wspaniałego, czy tym bardziej ekscytującego w tym, że kilkunastu nowych ludzi znajdzie się w ich budynku, za to kilku stąd przeniesie się do innego. Miał wrażenie, że na imprezie będzie niezwykle niezręcznie z całą bandą nowych ludzi, bynajmniej on wiedział, że będzie czuł się w ten sposób. Spojrzał na zegarek wiszący na ścianie, po czym postanowił ruszyć się do biura jego przełożonego i poprosić o dodatkowy bilet na imprezę, ponieważ każdy pracownik dostawał jeden bilet dodatkowy dla partnera. 
Jonghyun wiedząc, że Heechul już zdążył wypić swoją ulubioną kawę z Coffeeheaven (ponieważ widział przerażonego stażystę wybiegającego do jego biura z kawą i wybiegającego już bez kawy, jeszcze bardziej przerażonego) stwierdził, że to odpowiedni moment na poproszenie o cokolwiek. Heechul napełniony po brzegi kofeiną z jego podwójnego espresso macchiato jest bardzo uprzejmym i miłym Heechulem.
Jonghyun jednak odczekał chwilę przed wejściem do biura starszego mężczyzny, by upewnić się, że ostatnia kropla kawy przedostała się do organizmu przełożonego. Kiedy był tego wręcz pewny, zapukał dwa razy, by usłyszeć łagodne i pełne radości zezwolenie na wejście. To jedynie sprawiło, że Jonghyun uśmiechnął się mocniej pod nosem.
- Jonghyun! Mój drogi ulubiony pracowniku, co cię do mnie sprowadza?!- zawołał uradowany mężczyzna, podnosząc się ze swojego fotela, by wskazać ten stojący przed jego biurkiem. Jonghyun na nim usiadł, posyłając najpiękniejszy uśmiech jaki tylko posiadał w stronę swojego szefa.
- Heechul hyung, mam do ciebie wielką prośbę. Chodzi o imprezę sylwestrową- zaczął Jonghyun, a Heechul przybrał myślicielską pozę, kiwając głową na znak, że słucha, starając się być poważnym, ale błogi uśmiech powoli wstępował na jego usta. Jonghyun chyba nigdy nie przyzwyczai się do tego jak kawa wpływa na jego szefa. Mimo wszystko odchrząknął i kontynuował.- Chodzi o to, że zabieram w tym roku moją drogą przyjaciółkę, Amber, a mój przyjaciel Kibum jest strasznie zasmucony tym faktem oraz tym, że każdy sylwester spędzamy razem, co stawia mnie w bardzo niezręcznej sytuacji- powiedział Jonghyun starając się pokazać swoją mimiką jak bardzo mu będzie przykro, jeśli Kibum nie pojawi się na imprezie. Heechul otworzył szeroko oczy.
- To dlatego nigdy nie było cię u nas na imprezie?- zapytał a Jonghyun pokiwał głową.- Oh nie, nie mogę pozwolić na to, by was rozdzielono. Jesteście jak trzej muszkieterowie, trzech za jednego czy jakoś tak! Zaraz każe któremuś z tych pięknych młodych ludzi przynieść ci dodatkowy bilet, nie martw się, mój drogi- podczas całej swojej wypowiedzi Heechul łapał się za głowę i gestykulował, aż w końcu wstał zza biurka, by podejść do siedzącego w fotelu Jonghyuna i złapać go za dłoń, przysięgając, że nie pozwoli, by coś tak pięknego jak więź przyjaźni miało zostać miedzy nimi zniszczone, po czym pociągnął go do pionu i kazał wracać do pracy, bo szkoda tak pięknego dnia na martwienie się, czas skończyć robotę i wracać do domu! Potem zatrzasnął za Jonghyunem drzwi od swojego biura. Młodszy mężczyzna stał chwilę przed biurem, ignorując ciekawskie spojrzenia współpracowników i odgrywając całą sytuację sprzed kilku minut w głowie, by upewnić się, że faktycznie załatwił Kibumowi wejście. Zadowolony i z uśmiechem wrócił na swoje stanowisko.
Jeden z asystentów pół godziny później przyniósł dodatkowy bilet razem z notką od Heechula, że on koniecznie musi poznać przyjaciół Jonghyuna, ale sam Jonghyun zignorował to bo był pewny, że gdy Heechul w końcu spadnie ze swojego kofeinowego haju zapomni kim jest Kibum i Amber i zamiast Jonghyun nazwie go Jonghung. Jednak schował bilet do portfela, by nie zapomnieć go i wrócił do artykułu.

Trzydziesty pierwszy grudnia zapowiadał się jak każdy inny dzień. Zimno, pełno śniegu i szczypiący w policzki mroźny wiatr. Mimo tego jakże zwyczajnego widoku, w mieście można było odczuć ekscytacje wiszącą w powietrzu. Ludzie biegali po sklepach (najczęściej tych z alkoholem) mając nadzieję, że jeszcze zdążą przed zamknięciem. Sam Jonghyun przyglądał się temu wszystkiemu zza okna na trzecim piętrze, gdzie znajdowało się mieszkanie Kibuma. Jak zwykle on i Amber czekali właśnie na niego.
- Kibum, do jasnej cholery, szybciej!- krzyknęła Amber, stukając swoimi niskimi obcasami w panele na przedpokoju. Wyjątkowo dzisiaj miała na sobie sukienkę, na co oboje razem z Kibumem unieśli w zapytaniu brwi, a dziewczyna tylko odparła, że przecież idą na elegancką imprezę i otworzyła butelkę piwa zębami.
Kibum wyszedł z łazienki po kolejnych kilku minutach, akurat w momencie, kiedy taksówka, po którą zadzwonił Jonghyun podjechała pod budynek.

Przed budynkiem, w którym odbywała się impreza sylwestrowa można było usłyszeć, że ta już się całkiem nieźle rozkręciła, kiedy taksówka z trójką osób w środku podjechała pod drzwi. Jonghyun pokazał ich bilety bramkarzowi, który skreślił ich imiona z listy i wpuścił do środka. Kiedy tylko drzwi do głównej sali otworzyły się, Jonghyun zmrużył oczy od nagłego hałasu oraz zapachu alkoholu i papierosów, mimo że na sali nie można było palić. Z daleka zobaczył Heechula z lampką wina w dłoni, machającym rękami i nie martwiąc się tym, że kilka kropel czerwonego trunku wylądowało na jakiejś praktykantce. Nie wyglądał na złego, Jonghyun miał wrażenie, że wypił za dużo kawy.
- O Boże, nie mogę, tu jest super- pisnęła Amber, po czym podbiegła szybko do bufetu, machając krewetką królewską w stronę Jonghyuna i Kibuma.
- Neandertalczyk-  mruknął Kibum, mimo że sam ruszył w stronę bufetu, rzucając pełne pytań spojrzenie w stronę Jonghyuna i trzymając w ręku talerzyk z carpaccio. Jonghyun westchnął, ciężko kręcąc głową i, z jak największa elokwencją ignorując swoich przyjaciół, podszedł do baru. Nie było mowy, że przeżyje ten wieczór nie będąc pijanym do omdlenia. Barman posłał mu pełne zrozumienia spojrzenie, kiedy ten zamówił podwójną porcję wódki.

Jonghyun był już nieźle pijany jeszcze przed północą. Potańczył z przyjaciółmi i jakimiś nieznanymi mu kobietami, pewnie tymi z nowej firmy, nawet udało mu się przeprowadzić poważną konwersacje z jakimś mężczyzną z nowej firmy na temat braku w barze różnych alkoholi, które według nich powinny się tam znaleźć. Jego rozmówca jednak w czasie rozmowy zaczął wymiotować, więc Joghyun postanowił przejść się po sali i rozejrzeć za Amber i Kibumem, bo widział ich około godziny dwudziestej trzeciej, a tu już wielkimi krokami zbliżała się północ. Widział po drodze różne sceny, jedne bardziej cenzuralne, a drugie mniej w takim stopniu, że ochrona wyprosiła pewną parę, która zajmowała kanapę przy oknie. Niezrażony tym, co działo się właśnie na tej kanapie, Jonghyun postanowił usiąść. Pomyślał, że skoro do północy zostało zaledwie dziesięć minut, zajmie najlepsze i najwygodniejsze miejsce z widokiem na miasto, gdzie będzie mógł podziwiać fajerwerki. Po chwili poczuł, jak kolejne ciało opada na kanapę. Jonghyun ciekawsko zerknął w bok, by spojrzeć w oczy równie pijanemu co mu chłopakowi, który na twarzy miał nieodłączny pijacki uśmiech.
-Heeeeej - szepnął, a Jonghyun uznał to za niezwykle urocze i zabawne, więc zachichotał i uszczypnął nieznajomego w policzek, na co chłopak zaśmiał się, wyprostowując  na kanapie.
- Cześć- odpowiedział również szeptam Jonghyun. Chłopak poprawiał roztrzepane włosy, wygładzając swoją pogniecioną koszulę.
- Ej, wiesz, że przed chwilą pieprzyli się tutaj ludzie?- zapytał szeptem chłopak.
- Wiem, a ty wiesz? -  odparł Jonghyun, na co chłopak energicznie pokiwał głową. Nastała chwila ciszy, po czym obaj wybuchneli śmiechem, klepiąc się po kolanach jakby znali się od wieków.
- Jestem Taemin - odparł chłopak, wycierając łzy, które spłynęły mu ze śmiechu po policzkach.
- Jonghyun- powiedział i wyciągnął rękę, ale po nieudanej próbie uściśnięcia sobie dłoni, mężczyźni przybili niezgrabną piątkę. Jonghyun ostatkiem swoich trzeźwych myśli stwierdził, że Taemin musi być pracownikiem nowej firmy, bo był pewny, że go nigdy we własnej firmie nie widział. Kątem oka zobaczył jak Heechul, dalej z kieliszkiem czerwonego wina, znów gestykuluje tak zamaszyście, że połowa kieliszka wylądowała na twarzy jego asystenta, który tylko wypluł to, co wleciało mu do ust i odszedł na bok, klnąc tak głośno, że Jonghyun był w stanie usłyszeć go tutaj. Taemin podążył za jego spojrzeniem.
- Mam wrażenie, że powinienem się go bać, ale jak na razie tylko się z niego śmieję - powiedział chłopak, patrząc na Heechula, który nie zauważył tego, że asystent zniknął ani tego, że wylał na niego napój. Jonghyun jedynie przytaknął, nie bardzo wiedząc w tym stanie jak ostrzec biednego Taemina przed emocjonalnie niestabilnym szefem. Zanim się obejrzeli, zza okna zaczęły strzelać fajerwerki, a przypadkowi ludzie zaczęli się sobie rzucać w ramiona, wymieniając nie tylko pocałunki, ale także i swoją ślinę. Amber i Kibum jakimś cudem znaleźli go i złożyli życzenia, tak samo jak przyjaciele Taemina. Kilka sekund później Kibum zniknął z jakąś tajemniczą dziewczyną, a Amber z kolegą z biura Jonghyuna, ale sam Jonghyun nie zdążył nawet jej ostrzec, że ten jego kolega był z inną koleżanką parę dni temu, ale tego dnia chyba to nie miało znaczenia.

Kiedy pierwszego stycznia Jonghyun otworzył oczy, jedyne o czym pomyślał to fakt, że na serio nic nie pamięta. Po sekundzie znów zamknął oczy i jęknął niezwykle głośno, bo naprawdę bolała go głowa. Drugie, o czym pomyślał Jonghyun pierwszego stycznia to to, że coś z jego pokojem jest nie tak, a trzecie, o czym pomyślał Jonghyun pierwszego stycznie, to…
- Kto to..?- szepnął, patrząc na odwróconą do niego plecami sylwetkę właśnie kogoś. Jonghyun nie miał pojęcia kim jest chłopak leżący (o zgrozo) nago obok niego. Jeszcze raz zamknął oczy, policzył do dziesięciu, uszczypnął się najmocniej jak potrafił i otworzył oczy, ale wszystko dookoła było takie same. Będąc pewnym, że to nie jest sen, a raczej koszmar, Jonghyun podniósł się do siadu, znajdując w polu widzenia i swoje spodnie, jak i bokserki razem z resztą jego odzieży. Niezwykle zgrabnie jak na jego stan ubrał się z powrotem i, kiedy już łapał za klamkę, zatrzymał się i wstrzymał oddech, bo mężczyzna, z którym dzielił łóżko odwrócił się na plecy. Jonghyun nie miał pojęcia kim jest, ale musiał przyznać, że jest przystojny, co przyjął z ulgą. W głębi duszy miał nadzieję, że nigdy więcej w życiu go nie zobaczy. Wsiadając do metra, którym jechał do domu, odczytywał wszystkie wiadomości od przyjaciół i jedyne, co przychodziło mu do głowy to to, że ich zabije.

- Dlaczego żadne z was mnie nie powstrzymało jak wychodziłem z nim pijany w cztery dupy!?- syknął Jonghyun, patrząc zarówno na Amber, jak i na Kibuma, którzy wydawali się być rozbawieni faktem, że ich przyjaciel przespał się z przypadkowym chłopakiem.
- W pięć dup to minimum, ale byłeś tak szczęśliwy!- zawołała Amber. Jonghyun przejechał ręką po twarzy.
- Pijany, Amber, cholernie pijany!- warknął. Dziewczyna machnęła na niego zbywająco ręką, więc swoje rozwścieczone spojrzenie Jonghyun przeniósł a Kibuma.
- Co? Myślisz, że nie próbowałem cię od niego oderwać? Może jesteś mały, ale silny też jesteś- burknął tylko, na co Jonghyun uderzył dość mocno głową w stolik w kawiarni, w której siedzieli.
- Na pocieszenie powiem ci, że był seksowny i aż żal, że poszedł z tobą, a nie ze mną- mruknęła Amber, ale Jonghyun postanowił ją zignorować. Ociężale podniósł głowę, by spojrzeć na dwójkę swoich przyjaciół najbardziej załamanym spojrzeniem, jakie potrafił w swoim stanie wydobyć, po czym wyszedł. 

Jonghyun trzeciego stycznia czuł się odrobinę lepiej. Wyleczył zarówno zwykłego kaca, jaki i tego moralnego. Wkroczył do biura, czując się na sile, by zmierzyć się z ewentualnymi dziwnymi spojrzeniami i hałasami. Przeszedł przez całe pomieszczenie aż do swojego biurka na samym końcu bez żadnego dziwnego spojrzenia skierowanego w jego stronę. Z wyraźną ulgą na twarzy usiadł na fotelu, by spojrzeć na kilka papierów, które już ktoś położył mu na biurku. Z lekkim westchnieniem wziął pierwszy folder do ręki, zauważając, że są to dokumenty na temat nowych osób, które teraz będą tutaj pracować. Jonghyun przebrnął przez trzy akta, starając się znaleźć poszczególnym osobom odpowiednie miejsce. Kiedy wziął ostatni, czwarty folder i otworzył go na pierwszej stronie, jedynie po sekundzie zamknął go z powrotem i położył swoje czoło na blacie stołu.
- To nie może być prawda, błagam, nie- stęknął cicho, podnosząc głowę, by znów otworzyć leżący przed nim folder. Oparł łokieć o blat stołu, by móc wesprzeć na dłoni swoją głowę, kiedy skanował pierwszą stronę informacyjną razem z dołączonym zdjęciem.
- Lee Taemin, na serio -jęknął załamany, dalej patrząc na zdjęcie uśmiechające się do niego z lewego górnego rogu kartki. Zdjęcie, na którym widniała twarz chłopaka, którego łóżko dwa dni temu bez słowa opuścił Jonghyun. - Przynajmniej już wiem, jak ma na imię- powiedział, mając nadzieję, że chłopak, jak się okazało, trzy lata młodszy od niego, będzie może pracował na innym piętrze. Ale nie, oczywiście nie; Jonghyun nie mógł mieć tyle szczęścia. Taemin był idealnym pracownikiem na piętrze, na którym pracował Jonghyun, przez co wspomniany mężczyzna warknął sfrustrowany tak głośno, że jego chyba nadal na kacu koleżanka posłała mu pełne pogardy spojrzenie. Jonghyun uśmiechnął się ze współczuciem w jej stronę, po czym zamknął folder Taemina, idąc ze wszystkimi czterema w stronę biura jego szefa. 
Heechul nadal wyglądał na odrobinę pijanego, z resztą obok monitora leżał w połowie pusty kieliszek wina.
- Co tam, Jonghyunnie?- zapytał, patrząc na niego rozmarzonym wzrokiem. Jonghyun odchrząknął, kładąc jak najszybciej się dało foldery na biurku jego przełożonego, szybko informując go, gdzie odpowiednie osoby powinny zostać odesłane.
- Ah dobrze, dobrze. Pan Lee powinien się pojawić dziś albo jutro, nie wiem, nie pamiętam- mruknął marszcząc brwi Heechul. Jonghyun nie powiedział nic, jedynie odwrócił się i szybko wyszedł z pomieszczenia, by uniknąć jakiś niekomfortowych pytań.

Po drodze do swojego biurka pocieszał się myślą, że może Taemin go nie pamięta, a nawet jeśli okaże się, że go pamięta i tak nie będzie pracował w tym samym pomieszczeniu, pewnie przeniosą go do oddziału naprzeciw, dzięki czemu Jonghyun byłby w stanie spotkać go jedynie w porze lunchu, jeśli nie w ogóle. Pełny optymizmu i ulgi zasiadł przy swoim biurku i spojrzał na kolejne dokumenty, które magicznie znalazły się na jego biurku. Pełny entuzjazmu zaczął pracować jak na dobrego pracownika przystało. Nie wiedział, ile dokładnie czasu upłynęło, dopóki nie usłyszał głośnego śmiechu, który wybił go z rytmu. Nie rozejrzał się, jednak poznając śmiech, który należał do jego kolegi z biurka obok.
- A to jest Jonghyun, jakbyś miał pytania to pytaj go. Co nie, stary?- zapytał Seunhyun, klepiąc Jonghyuna w plecy tak mocno, że mężczyzna skrzywił się, by posłać pełne groźby spojrzenie w stronę kolegi chwile później. Dopiero po sekundzie zorientował się, że nie jest on sam i kiedy spojrzał w bok, powitała go ta sama roześmiana twarz co ze zdjęcia z ostatniego z czterech folderów. Przez chwilę myślał, że stanęło mu serce, by potem zacząć bić tak szybko, że już był pewny, że dostał zawału i miał błagać o pomoc, kiedy Taemin zaśmiał się.
- Oh, my się znamy- powiedział. Jonghyun pomyślał, że zaraz na serio umrze, bo nie mógł złapać oddechu. Seunhyun powiedział coś o imprezie, na co Taemin przytaknął, po czym zostawił ich dwóch samych. Taemin dalej uśmiechał się jakby usłyszał najlepszy dowcip świata, kiedy Jonghyun walczył o swoje życie.
- Nie rób takiej miny, nie jestem taki brzydki- powiedział Taemin, wysuwając dolną wargę, na co Jonghyun zakrztusił się śmiechem i teraz był stuprocentowo pewien, że umiera, kiedy poczuł jak zsuwa się z krzesła.- No nieźle, zabiłem cię czy co?- zapytał Taemin, podciągając go na krzesło. Jonghyun policzył w głowie do dziesięciu, wziął pięć głębokich oddechów, po czym odetchnął.
- Nie- odpowiedział.- Ale… nie? Czemu? Boże nie - jęknął znów, kładąc swoją głowę na biurku i słysząc śmiech Taemina.
- Spokojnie, hyung- powiedział młodszy, klepiąc go po plecach. - Jednorazowe noce są normalne, wiesz- dodał.
- Tak, gdy późnej już się nie widzi tej osoby- mruknął Jonghyun, a Taemin rzekł coś, co mogło oznaczać zgodę.
- Tak czy inaczej, trzeba myśleć optymistycznie! - zaczął Taemin, a Jonghyun spojrzał na niego, marszcząc brwi. - Nie do końca pamiętam, co robiliśmy, więc nie powinieneś być taki zażenowany- powiedział, a Jonghyun westchnął zażenowany.
- To chyba jeszcze gorzej- mruknął.
- No nie wiem. Jedyne, co wiem, to że jestem głodny. Chodź, pokaż mi gdzie mogę zjeść lunch - szepnął Taemin, łapiąc go za bark, by pociągnąć go do wyjścia.
- Nie, czekaj, jeszcze nie czas!- zaczął, ale Taemin zatrzymał się, by posłać mu pełne powątpienia spojrzenie, po czym wskazał na wielki zegar na ścianie, który wskazywał wpół do pierwszej po południu. Jonghyun wydał z siebie nieartykułowany dźwięk.
- No właśnie. Chodź hyung, nie wstydź się! Nie pamiętam jak wygląda twój mały przyjaciel, nie ma co się denerwować- powiedział wesoło Taemin, skręcając.
- Hej, wcale nie jest mały!- Zawołał Jonghyun, żałując tego po chwili.
- No wiem, dalej boli mnie tyłek- powiedział Taemin, a Jonghyun jęknął, sprawiając, że Taemin znów się zaśmiał, jednoczenie łapiąc go za dłoń nie przestając gadać o tym, jak bardzo by chciał pamiętać co się stało. Jonghyun przyglądał mu się wciszy, kiedy stali w kolejce i Taemin na głos wygłaszał swoje myśli co do menu. Jonghyun nie wiedział, kiedy na jego twarzy ukazał się uśmiech. Taemin był po prostu zbyt pocieszny, by być w jego obecności złym.
- No hyung, z uśmiechem jesteś przystojniejszy!- powiedział Taemin, przez co Jonghyun znów westchnął, po czym złożyli zamówienie. Resztę dnia Jonghyun spędził na droczeniu się z Taeminem i spalaniem się czasami ze wstydu. Młodszy pod koniec dnia wziął od niego numer telefonu i już wieczorem Jonghyun był zasypywany smsami, ale nie mógł znaleźć w sobie odrobiny zdenerwowania czy zażenowania. Może i ten sylwester był w tym roku dla niego dobry? Pomyślał, kiedy czytał kolejną wiadomość od Taemina z uśmiechem na twarzy.


Witajcie~!
Przybywam do was z pociesznym JongTae o którym możecie się więcej dowiedzieć Tutaj!
Tym czasem mam wielka nadzieję, że ten krótki oneshot wam się podobał!
Do napisania!
G.G


3 komentarze:

  1. Witaj~~!
    Czas skomentować coś Twojego, huh? Bywałam tu już nie raz, ale wtedy nie miałam jeszcze w zwyczaju zostawiać po sobie jakiegokolwiek znaku ._. odkąd wyznaję zasadę czytam = komentuję, znacznie częściej spamuję ludziom pod postami moim bełkotem. Nie wiem, na co Ci ten mój komentarz, ale niech będzie ;-;
    Kiedy zobaczyłam ten uroczy obrazek feelsy od razu poszły w górę (omgomg, ten Taeś w kapeluszu, killmeplz + puppy Jjong) *-* i po przeczytaniu doszłam do wniosku, że zdjęcie dobrze oddaje wykreowanych przez Ciebie bohaterów. Ten biedny, biedny (wcale nie taki biedny), bezradny wobec zżądzeń losu Jonghyun, i uroczy, niepoprawny w swoim zachowaniu, a mimo to wywołujący ogólną symatię Taemin.
    Heechul, ah, Heechul~~! Ten człowiek wszędzie się wryje x.x (nawet na moją bias listę, choć wciąż wypieram to ze świadomości). Hm, przyszło mi na myśl, że mamy wspólną cechę - po kawie zmieniamy się nie do poznania xD podobał mi się ten Twój Hee, chcę takiego szefa ;-; nie ważne, że jest niestabilny emocjonalnie i bywa przerażający *-* był taki uroczy kiedy bełkotał o magii przyjaźni (wtf, mam przed oczami Kucyki Pony xxxx gomen ;-;)
    Co jeszcze miałam napisać? *powoli gubi wątek* ah, patrzyłam, co tam naskrobałaś na drugim blogu o tym poście i faktycznie - ten lekki sposób prowadzenia narracji wpasowuje się w ten komediowy wydźwięk tekstu. Ale znalazłam sporo literówek i powtórzeń ;-;
    Ok... tyle, chyba nie był taki zły ten mój bełkot *nie piłam jeszcze dzisiaj kawy*
    Pozdrawiam ~~<3 *chowa się*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach, a ja znowu za Shziuką, to już chyba moje przeznaczenie. I właściwie, zdaje się, ze ja też do tej pory nic tu nie naskrobałam, nadal nie mam pojęcia czemu.
    JongTae, moja miłość zraz za 2minem, jak to pogodzić? Te rzeczywiście traki uroczy, zabawny, przedstawia relację tej dwójki jaka zawsze mi się podobała.
    Kibum nie jest gejem, gdzie to zapisać? Tego to jeszcze nie było, niesamowite XD Niee, nie potrafię sobie tego wyobrazić. Ale to tylko moje odczucie.
    Heechul, o matko. Dostanę go jeszcze trochę i zostanę Elfem, no ja już nie wiem. Taki mi się podoba, ale w sumie to się nie znam.
    No nie, wiem, ale nadal leję z tego Key, który poszedł za dziewczyną >.<
    Zszokowanie Jonghyuna, gdy okazało się, ze chłopaczek, z którym spedził z nim no, będzie pracować w tym samymi miejsciu - bezcenne? A może nie zszokowanie...? W każdym razie, wcale mu się nie dziwię.
    Uhm, nie wiem co pisać. Bardzo lubię Twoje teksty i czytałam wszystkie - no może poza tymi z Super Junior, czekam na więcej. A teraz wybacz za ten zupełnie niepoprawny i jakiś bezuczuciowy komentarz, ale nie mogę jakoś wypłodzić nic innego :'|
    <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Juz dawno nie czytałam czegoś tak lekkiego i zabawnego ^-^ mam nadzieję ze napiszesz jeszcze kiedyś jakąś komedie :D
    JJong musial sobie niezle pouzywac skoro po trzech dniach Tae dalej bolał tylek -w-

    OdpowiedzUsuń