niedziela, 28 czerwca 2015

"Home is where your heart is"

Tytuł: "Home is where your heart is"
Pairing: ChenKai (EXO)
Rating: PG-13
Gatunek: AU, romans, obyczaj, fluff
Opis: Pewnego dnia, po prostu wyjechali, nie wiedząc dokąd zmierzają.
Ostrzeżenia: Genderbend ( fem! Kai)
Uwagi: Pod "☀" kryje się muzyka.
Korekta by Nejimakidori 



„Bo mówią, że dom jest tam, gdzie twoje serce jest pewne
Jest tam, gdzie idziesz, gdy jesteś samotny
Jest tam, gdzie idziesz, aby rozprostować swoje kości
To nie jest tylko tam, gdzie kładziesz swoją głowę
To nie jest tylko tam, gdzie ścielesz swoje łóżko
Tak długo jak jesteśmy razem, nie ważne, gdzie pójdziemy”

            To nigdy nie było tak, że oni wszystko mieli przemyślane. Gdzie, kiedy i po co. Pewnego dni postanowili, że tak zrobią i – co nie dziwiło żadnego z ich przyjaciół – zwyczajnie to zrobili. Tak nieprzemyślanie. Byli tak głupio beztroscy. Dalej są. W starym Mercedesie–Benz 230 SL, którego ojciec oddał Jongdae, poruszali się po całym kraju ze spuszczonym dachem, bo tak uwielbiała jeździć Jongmi.

Jongdae pamiętał, że pierwszy raz zobaczył Jongmi, kiedy mieli nie więcej niż pięć lat. Dziewczynka – wtedy odrobinę pulchna, ale urocza – tarmosiła za uszy jakiegoś wielkiego psa i Jongdae był przerażony, że on w którymś momencie ją zje. Nic na szczęście takiego się nie stało, ale Jongdae nie zdołał zobaczyć co więcej się działo, gdy jego mama zaciągnęła go do sklepu, przy którym się zatrzymał.

Jongmi pierwszy raz zobaczyła Jongdae gdy ona miała trzynaście, a on piętnaście lat i nad Jongdae znęcał się jakiś footballista. Jongmi zawołała wtedy swojego brata i mimo iż starszy chłopak nie miał nic wspólnego z tym, co robią dwaj chłopcy, widząc w oczach siostry łzy interweniował natychmiast. Jongmi wytarła zadowolona łzy wierzchem dłoni, po czym biegiem ruszyła na kolejną lekcję, bo właśnie zadzwonił dzwonek.

Jongdae i Jongmi spotkali się pierwszy raz kiedy Jongmi miała siedemnaście, a Jongdae dziewiętnaście lat i było to na imprezie, którą zorganizowała starsza siostra Jongmi i jej przyjaciółka, którą okazała się starsza siostra Jongdae.  Chłopak praktycznie został zaciągnięty na imprezę, podczas gdy Jongmi została zmuszona do zostania w domu. To nie było tak, że oni nie lubili imprezować, bo lubili, ale fakt, że była tam ich rodzina sprawił, że Jongmi był gotowa wyjść do gości w starym dresie brata, jego zdecydowanie za dużej bluzie i niedbałym koku i, co gorsze dla jej siostry, bez makijażu. Niestety jej siostra zamknęła się z nią w łazience i praktycznie wcisnęła w ubrania, w których Jongmi mogłaby pójść na imprezę. Siostra Jongdae zrobiła to samo i dwójka zgodziła się, że są do siebie zbyt podobne. Kiedy w końcu impreza na parterze na dobre się rozkręciła, a Jongmi jakimś cudem uwolniła się od swojej siostry i jej przyjaciółki i straciła je wśród tłumu ludzi, była gotowa wspiąć się po schodach i zniknąć w pokoju, dopóki nie usłyszała dźwięku tłuczonego szkła. Mentalnie uderzyła swoją siostrę i westchnęła głośno, ruszając w stronę, skąd dochodził niepokojący dźwięk. Było to w ogrodzie i Jongmi miała nadzieję, że w basenie ludzie nie są nadzy, bo jeśli tak, chyba ich wszystkich zabije. Zdając sobie sprawę, że na szczęście nie są nadzy, rozejrzała się i dostrzegła na kafelkach przy basenie stłuczone szkło, obok którego leżała  nieprzytomna – Jongmi miała nadzieję, że jest nieprzytomna – drobna dziewczyna. Szkło natomiast zbierał chłopak o blond włosach i Jongmi szybkim krokiem ruszyła w ich stronę. Dziewczyna nadal trzymała w dłoni stópkę kieliszka, który stłukła, a Jongmi z ulgą zauważyła, że jej piersi (Czemu ona nie ma bluzki?, zastanowiła się Jongmi) unoszą się rytmicznie.
            – Co tu się stało? – zapytała cicho, jakby nie chcąc budzić tej dziewczyny, mimo iż była pewna, że nie wstałaby nawet gdyby Jongmi kopnęła ją w twarz, na co swoją drogą miała wielką ochotę. Chłopak podniósł zdezorientowany głowę, poprawiając wolną ręka okulary. Jongmi spojrzała na niego przestraszona. – Jezu, co ci się stało? – spytała, widząc krew lecącą z policzka chłopaka. On sam wstał, wzdychając ciężko, na dłoni trzymając resztki kieliszka.
            – On się stała – powiedział, wskazując głową na dziewczynę. Jongmi spojrzała na niego, potem na nią, na szkło i na jego policzek i zasłoniła usta rękami.
            – Chciała cię zabić kieliszkiem? – zapytała przerażona, a chłopak spojrzał na nią najpierw zdziwiony, by potem roześmiać się głośno. – Ej! – krzyknęła zdenerwowana.
            – Nie, chciała się ze mną przespać – odparł na to tylko chłopak, znów poprawiając okulary. Jongmi uniosła brwi.
            – Czyli to jest jej sposób na uwiedzenie mężczyzny? Muszę spróbować – stwierdziła sarkastycznie, wyciągając z zaciśniętej dłoni stópkę kieliszka. Dla bezpieczeństwa, gdyby obudziła się w ciągu kilku godzin. Chłopak znów się zaśmiał.
            – To jej sposób na odreagowanie po usłyszeniu odmowy – powiedział, odbierając z jej dłoni ostre szkło. – Wiesz może gdzie jest jakiś śmietnik?
            – Wiem, gdzie trzymam śmieci w swoim domu – powiedziała, ruszając w stronę drzwi do domu.
            – Czekaj, jesteś siostrą Jungah? – zapytał, idąc za dziewczyną.
            – Tak – odpowiedziała szybko. – Skąd znasz moją siostrę? – odwróciła się na chwilę, by upewnić się, że chłopak jest za nią.
            – Jungah to przyjaciółka mojej siostry… Daejin.
            – Czekaj – zawołała Jongmi, unosząc rękę. – Ty jesteś… Jongdae? – spytała, a on kiwnął głową. Jongmi zaczęła przeszukiwać kieszenie swoich szortów, po czym wyciągnęła swój telefon i po chwili wysunęła go przed siebie, obok głowy Jongdae. – Kurde, zmieniłeś się! – krzyknęła, a Jongdae trochę zdezorientowany spojrzał na telefon dziewczyny, by wyrwać jej go z ręki.
            – Ej, skąd masz to zdjęcie? – zapytał, patrząc na siebie, gdy miał dziesięć lat, był cholernie mały i chudy z wielkimi okularami oraz równo ściętymi na grzybka włosami.
            – Jak to skąd… Twoja sistra mi je wysłała – zaśmiała się Jongmi, zabierając swój telefon z jego ręki, by potem złapać go właśnie za rękę i pociągnąć do kuchni, gdzie Jongdae pozbył się odłamków szkła, a Jongmi opatrzyła mu policzek. Resztę tej strasznej nocy spędzili w pokoju siostry Jongmi przeszukując pomieszczenie, obgadując swoje rodziny i dziwiąc się, że nigdy wcześniej się nie poznali.

            Jongdae do dziś ma niewielką bliznę na policzku, która powstała po tym, gdy wściekła dziewczyna uderzyła go kieliszkiem. Jongmi zawsze się śmieje, że dzięki temu będzie pamiętał dzień, w którym się poznali i Jongdae rzeczywiście pamiętał. Mimo że minęły dwa lata, ich siostry przestały się przyjaźnić po tym, jak Daejin uwiodła brata Jongmi, a potem go rzuciła i zarówno Jongmi, jak i Jungah były wściekłe, bo ich brat pierwszy raz wydawał się być szczęśliwy. Jongdae mimo wszystko udało się zatrzymać przy sobie Jongmi, choć była zła również na niego, z niewiadomych mu przyczyn. Nie tylko udało mu się utrzymać kontakt z Jongmi, ale i sprawić, że Jongmi stała się jego dziewczyną.

            Jongdae nie pamiętał dokładnie, kiedy zakochał się w Jongmi. To było tak, jakby jednego dnia Jongmi zwyczajnie była jego przyjaciółką, a następnego już nie. Kiedy nagle uśmiech Jongmi był zbyt uroczy, kiedy jej oczy zbyt piękne i kiedy ona cała była po prostu zbyt.
Jongdae zawsze uważał, że Jongmi jest ładna, atrakcyjna. Nie za niska, nie za wysoka, z wysportowanym ciałem i oliwkową skórą. Zawsze miała długie włosy, zazwyczaj czarne, choć raz, kiedy już rok byli razem, przefarbowała się na blond i tak wyglądała nieziemsko. Jej oczy zawsze były tak samo radosne i usta, które zwyczajnie chciało się całować. Jongdae dobrze to wiedział i wszystko to widział, tylko jakoś na samym początku nie zwracał na to aż tak bardzo uwagi. Nie był pewny, kiedy dokładnie to się zmieniło, ale cieszył się, że udało mu się to zauważyć wystarczająco szybko.

            Jongmi nie należała do dziewczyn, która umawia się do piętnastego roku życia. Nie, Jongmi bardzo uważanie i dokładnie przyglądała się i poznawała potencjalnego chłopaka, zanim chociażby pozwoliła mu się pocałować. Większość zwyczajnie nie wytrzymywała po tygodniu, zazwyczaj chcąc tylko ciała Jongmi, nie jej całej, a ona sama dobrze sobie zdawała z tego sprawę. Z Jongdae było trochę inaczej, bo on stał się jej kolegą, potem przyjacielem i Jongmi nie musiała mu dawać kolejnego miesiąca na poznanie go, bo już go znała; wystarczająco długo, by wiedzieć, że Jongdae z kujona i nerda, na którego wyglądał, zmienił się na kujona i nerda, który na takiego nie wyglądał; że Jongdae płacze na ostatniej części Harry’ego Pottera i nie oglądał nigdy Titanica, tak jak ona. Wiedziała, że Jongdae miał kiedyś dziewczynę, która chodziła z nim tylko dlatego, by robił za nią zadania domowe i Jongmi nie mogła przestać się z tego śmiać, aż łzy ukazały się w jej oczach, a Jongdae powiedział, że jest okrutna. Jongmi wiedziała, co on lubi jeść, gdzie spędza większość czasu, co lubi robić. Dlatego też kiedy pewnego dnia Jongdae zapytał, czy Jongmi pójdzie z nim na randkę zaraz po jej treningu tańca, Jongmi nie powiedziała nic innego niż tak i pamiętała wyraz twarzy zdenerwowanego Taemina gdzieś za plecami Jongdae, na co mogła jedynie się zaśmiać. Jongdae stał się pierwszym chłopakiem i kiedy powiedziała o tym swojemu bratu, jego drużyna zaczęła jęczeć „Ten nerd?”, „Jongmi, a co ze mną?”, „Ten to ma farta”,  po czym jej brat zaczął się śmiać i powiedział „Wiedziałem, że tak będzie”.

            – Ej… Gdzie teraz jedziemy? – zapytała Jongmi. Jej długie nogi były przerzucone przez kolana Jongdae, gdy ona sama opierała się o drzwi starego mercedesa, którego tak oboje kochali. Jongdae klepnął ją w jedna łydkę, by rozsunęła nogi, bo nie mógł dosięgnąć spomiędzy jej nóg drążka zmiany biegów, po czym przyspieszył.
            – Nie mam pojęcia – powiedział, zerkając na nią. Jongmi posłała mu szeroki uśmiech i nawet zza ciemnych okularów przeciwsłonecznych Jongdae widział, jak jej oczy także się uśmiechają. Jongmi sięgnęła do radia, pogłaśniając muzykę, po czym oboje zaczęli głośno śpiewać, nie zważając na samochody dookoła nich czy chociażby o to, by Jongdae zamknął dach samochodu.

            Jongmi pamiętała ten dzień, kiedy Jongdae wymyślił, że będą nagrywać covery piosenek i wrzucać na youtube. To, jak jego całe ciało biło ekscytacją. Jongmi odczuła to na swoim ciele, zgadzając się natychmiast. Ich pierwsze nagrania były słabej jakości, jak to zazwyczaj bywa w takich sytuacjach. Jongmi dorabiała grając na skrzypcach w jednej z orkiestr w teatrze, a Jongdae, prócz pracy w sklepie, po godzinach zarabiał w nocnym klubie jako barman. Po kilku miesiącach ich ciężkiej pracy zarobili na dobrą kamerę i resztę sprzętu, ich nagrania stały się lepsze, zdobywali coraz więcej widzów, aż w końcu zdobyli pierwszego sponsora. Później wszystko szło łatwiej, znajdowali się kolejni, nie tylko związani z muzyką, bo Jongmi słynęła ze wrzucania bez wiedzy swojego chłopaka filmików, w których pokazywała ubrania, które sama uszyła. Później Jongmi założyła osobny kanał, by „nie zaśmiecać” ich wspólnego. Zanim się obejrzeli, minął rok na youtubie, zarabiali ze swoich filmików i nagle zaczęli się nudzić. Tego dnia, gdy Jongmi wyznała Jongdae, że ich filmy robią się nudne, następnego dnia, już ze sprzętem spakowanym w bagażniku i niezbędnymi rzeczami na tylnym siedzeniu, byli w połowie drogi do… gdziekolwiek ich poniosło.

            – JONGDAE!
Chłopak zerwał się z łóżka w motelu, w którym tej nocy spali, by rozejrzeć się za swoją dziewczyną. Widząc otwarty balkon wbiegł tam szybko, tylko by znaleźć Jongmi w jego koszuli, którą miał na sobie wczoraj i skórzanych wiązanych butach. Jej włosy były rozczochrane jak zawsze z rana, tylko tym razem upięte w coś, co chyba było kokiem, ale trochę jej nie wyszło.
            – Co? – wycharczał, nie wiedząc z jakiego powodu jego dziewczyna drze się z samego rana.
            – Patrz – powiedziała, łapiąc jego brodę w dłoń i odwracając jego głowę w bok. Jongdae mrugnął szybko, widząc przed sobą wschód słońca. Różowo pomarańczowe niebo widać było zza pięknego lasu i Jongdae uśmiechnął się lekko, patrząc w bok na Jongmi, która zdążyła już poluźnić uścisk na jego brodzie i teraz jej ręka leżała na jego ramieniu. Jongmi patrzyła jak zaczarowana i Jongdae nie mógł zrobić nic innego, jak objąć swoją dziewczynę w pasie od tyłu i pocałować ją w szyję.
Jongmi odwróciła się do niego z uśmiechem, by znów odwrócić się i patrzeć na powoli wschodzące słońce.
            – Jesteś nienormalna – powiedział, na co Jongmi tylko zaśmiała się głośno, pozwalając Jongdae na oderwanie jej wzroku od wschodu słońca, by mógł ją pocałować.

            –Jongmi… Co ty do kurwy nędzy wyprawiasz? – zapytał Jongdae, przypatrując się swojej dziewczynie siedzącej na tylnym siedzeniu samochodu. Jongmi spojrzała na niego zdezorientowana, by po chwili posłać mu czarujący uśmiech i mruknąć pod nosem „nic”. Jongdae uniósł brew i wskoczył na siedzenie obok, łapiąc swoją dziewczynę w pasie i, spojrzawszy jej przez ramię, zaśmiał się głośno. Jongmi wydęła wargi, odwracając do niego głowę. – Co zepsułaś?
            – Samo się zepsuło – warknęła, oddając mu jedną z kamer. Jongdae zauważył małe wgniecenie, ale kiedy włączył sprzęt wszystko działało.
            – Ile razy mam ci mówić, żebyś nie dotykała, bo zepsujesz – westchnął ciężko, chowając poturbowaną kamerę do futerału. Podniósł głowę, by spojrzeć wyczekująco na uśmiechniętą Jongmi.
            – Tak długo aż mi się znudzi – powiedziała, uroczo przechylając głowę i sprawiając, że Jongdae znów się zaśmiał.– Swoją drogą, jeśli już mówimy o twoich ukochanych kamerach – zaczęła dziewczyna zeskakując z maski samochodu, by ruszyć w stronę chłopaka. – Wiem, co i gdzie nagramy teraz – zerknęła do bagażnika, jakby nie wiedziała, co tam jest.
            – Gdzie? – zapytał Jongdae.
            – Na plaży – odparła Jongmi, na co Jongdae tylko uniósł brew i uśmiechnął się lekko, wskazując jej głową, by wsiadła do samochodu, po czym oboje udali się w stronę plaży.



            Nagrywanie filmów na łonie natury było bardzo inspirujące, jednak utrudnieniem był brak elektryczności, ale od czegoś mieli starego mercedesa. Jongmi właśnie podłączała do akumulatora odpowiednie kable, kiedy Jongdae rozstawiał sprzęt na piasku upewniając się, że nic się nie osunie. Jongmi wskoczyła na jedno z krzeseł, kiedy Jongdae powiedział, że wszystko jest już gotowe.
            – A muzyka? – zapytała Jongmi, rozglądając się za keyboardem.
            – Podłożymy później – powiedział Jongdae, siadając na krześle naprzeciw z pilotem w ręku. Wyciągnął dłoń, nakierowując ja w stronę kamery, kiedy Jongmi podskoczyła na krześle, łapiąc go za nadgarstek. – Co? – zapytał zdezorientowany.
            – Ale Jongdae… gdzie jesteśmy? – spytała z powalającym uśmiechem. Jongdae rozejrzał się, po czym zaśmiał razem z nią. Zawsze gdy się witali mówili, gdzie są, ale teraz… Teraz nie mieli pojęcia, gdzie dokładnie się znajdują.
            – Na plaży Jongmi, na plaży – odpowiedział jej jednak, pochylając się, by pocałować ją w rozciągnięte w uśmiechu usta i jednocześnie włączając kamerę. Po szybkim powitaniu oboje zaczęli śpiewać.

            – Następnym razem sprawdzimy na mapie, gdzie jesteśmy, byście się o nas nie martwili – powiedziała ze śmiechem Jongmi w stronę kamery, kiedy skończyli już śpiewać. Jongdae jedynie uśmiechnął się i kiwnął głową, po czym oboje pomachali do kamery, którą zaraz potem wyłączył Jongdae. Jongmi zeskoczyła z krzesła i odłączała kable od akumulatora, kiedy Jongdae obejrzał się za siebie na ocean. Na jego ustach wykwitł uśmieszek i nim Jongmi zorientowała się, co się dzieje, leżała cała mokra w wodzie z Jongdae przygniatającym ją do ziemi. Wcale nie przejmowali się ciekawskimi spojrzeniami z jednego domku na skraju plaży, kiedy ich śmiech stawał się z każdą chwilą coraz głośniejszy.

Jongdae i Jongmi byli gdzieś niedaleko Andong. Z wzgórza, na którym nagrywali kolejny filmik widzieli światła miasta, a całkiem niedaleko nich przecinała las rzeka Han. Byli już bardzo daleko od Seulu, daleko od domu, ale żadne z nich nie narzekało. Jongmi zawsze, kiedy któreś z nich zaczynało wspominać o miejscu, w którym się urodzili, o domie, przerywała słowami dom jest tam, gdzie jest serce i ze śmiechem dodając, że jej serce jest zawsze z Jongdae, więc dopóki jest on obok niej, ona będzie czuła się jak w domu. Jongdae lubił, kiedy to mówiła, więc czasem specjalnie zaczynał tę rozmowę tylko po to, by zobaczyć jak na policzkach Jongmi powstają delikatne rumieńce, jak jej usta rozciągają się w uśmiechu; tym, który tylko Jongdae może zobaczyć, delikatnym, subtelnym, pełnym miłości, by później usłyszeć śmiech Jongmi, kiedy tylko jego ręce zacisną się dookoła jej drobnego ciała, szepcząc jej do ucha, że on też ją kocha.
            Kiedy schowali sprzęt do samochodu, Jongmi od razu usiadła na ziemi niedaleko skarpy, by popatrzeć na Andong i błyszczącą w świetle księżyca rzekę Han. Jongdae dołączył do niej chwilę później z trzema kocami; jeden kładąc na ziemi, drugi zarzucając na swoje i Jongmi ramiona, a trzecim przykrywając im nogi. Mimo że był środek lata, noce potrafiły być chłodne. Tym razem żadne z nich nie zaczęło rozmowy o Seulu, żadne z nich nawet się nie odezwało. Oboje w ciszy podziwili miasto żyjące w nocy i cichą rzekę, która szumiała niedaleko nich.

Po godzinie siedzenia na skarpie Jongdae odciągnął Jongmi od krawędzi, kładąc się razem z nią na ziemi, na kocu. Oboje stwierdzili, że tej nocy nie będą zajeżdżali do żadnego motelu. Jongdae złożył jeden koc i położył go sobie pod głowę, drugim kocem przykrywając siebie i Jongmi leżącą praktycznie na nim. Dłonie miała ułożone na jego piersi, a na nich podpierała swoja brodę. Raz patrzyła na rzekę, która była tuż obok; tak blisko, że dało się poczuć delikatny wiatr który od niej bił, a raz patrzyła na Jongdae, przyglądając się dokładnie jego twarzy i wiedząc, że on czuje, że ona na niego patrzy, nawet jeśli miał zamknięte oczy. Jongdae zacisnął swoją rękę mocniej wokół pasa Jongmi, kiedy ta zaczęła z niego zjeżdżać. Jongmi zaśmiała się, lekko podciągając się trochę do góry, wyżej na ciele Jongdae, tak że jej usta prawie dotykały jego brody. Odwróciła głowę, by mogła słyszeć bicie jego serca z jedną dłonią wciąż na jego brzuchu, kiedy druga przeczesywała źdźbła trawy tuż pod nimi.
            – Twoje serce bije w tym samym rytmie co moje – szepnęła Jongmi, nie chcąc swoim głosem przełamywać tych niezwykłych dźwięków dochodzących z lasu. Jongdae otworzył oczy, by unieść lekko głowę i być zdolnym dostrzec spojrzenie na Jongmi.
            – To dlatego, że jesteśmy razem – powiedział z uśmiechem. Jongmi powróciła do poprzedniej pozycji, kładąc swoją brodę na dłoni i teraz patrząc prosto w oczy Jongdae. Jongmi czuła, że kiedy ona wdycha powietrze, w tym samym momencie robi to Jongdae. Uznała to za coś wspaniałego i uśmiechnęła się do niego szeroko.
            – Jezu, Jongdae, cholernie cię kocham – powiedziała z szerokim uśmiechem, na co Jongdae zaśmiał się, zaciskając rękę wokół niej.
            – Ja ciebie też – odpowiedział, zabierając rękę z ciała Jongmi, by założyć uciekające włosy Jongmi za ucho i pogładzić ją delikatnie po policzku.– Wiesz co? – zapytał, kiedy Jongmi przymknęła oczy, lgnąc do dotyku Jongdae.
            – Hmm? – mruknęła cicho sprawiając, że Jongdae znów się lekko uśmiechnął.
            – Kiedy objedziemy już cały nasz kraj, zabiorę cię do innych – zaczął, a Jongmi uchyliła  powieki, by spojrzeć na jego uśmiechniętą twarz. – Najpierw polecimy do Japonii, na jakiś koncert. Tam zawsze są jakieś koncerty. Później zabiorę cię do Europy, bo wiem, że ci się tam spodoba. Pojedziemy do Londynu, wsiądziemy na London Eye, tak by gdy nasza kopuła była na szczycie w Londynie zaczynało zachodzić słońce. Później pojedziemy do Stanów Zjednoczonych i będziemy występować na ulicy, bo czemu nie? Brzmi jak coś, co byłoby totalnie zabawne i w naszym stylu – powiedział, a Jongmi zaśmiała się, kiedy Jongdae jednocześnie znów odgarnął z jej twarzy włosy. – A kiedy bylibyśmy już zmęczeni tymi podróżami, wrócilibyśmy do Korei, na Jeju–do. Kupilibyśmy tam mały domek, gdzieś nad morzem, ale daleko od innych. Pewnie oświadczyłbym ci się gdzieś między podróżą do Londynu, a powrotem do Korei. Może na London Eye? – zastanowił się Jongdae, a Jongmi uśmiechnęła się tylko. – Zgodziłabyś się?
            – No pewnie – odparła z powalającym uśmiechem, na co Jongdae zaśmiał się krótko, po czym jego dłoń znów wylądowała na policzku Jongmi, delikatnie go gładząc.
            – Kupilibyśmy taki domek, na tyle duży, byśmy mogli mieć tyle psów ile chcesz, ale też nie tak duży, by nie było w nim pusto. Po tym jakbyśmy wzięli ślub, może na plaży, założylibyśmy rodzinę i mieli dzieci. Takie prawdziwe, nie psy – zastrzegł ze śmiechem, na co zawtórowała mu Jongmi.
            – Ile chciałbyś mieć dzieci? – zapytała Jongmi, patrząc na niego uważnie
            – Troje – powiedział Jongdae, a Jongmi uśmiechnęła się. – W sumie to sześć – stwierdził, marszcząc brwi, które z kolei Jongmi uniosła. – Na pewno będziesz chciała mieć trzy psy – dodał, a Jongmi zaśmiała się kiwając głową.
            – Pewnie trzech chłopców, co? – zapytała z przekąsem. Jongdae uśmiechnął się, nie przestając głodzić ją po policzku.
            – Nie, chciałbym dwóch chłopców. Jedną dziewczynkę. Najlepiej, gdyby pierwszy był chłopiec, a później bliźniaki – powiedział, a Jongmi spojrzała na niego zaciekawiona.
            – Czemu dwóch chłopców, co?
            – Bo pewnie byliby do mnie podobni, a tobie zawsze mnie mało – powiedział, po czym zaśmiał się, kiedy Jongmi uderzyła go figlarnie w pierś. – Nie, żartuję. Dziewczynka byłaby naszą księżniczką i bracia byliby po to, by strzec ją od złych chłopców, którzy pewnie będą się koło niej cały czas kręcili, skoro będzie wyglądała tak jak ty – rzekł, a Jongmi zaśmiała się, chowając twarz między dłońmi.
            – Jesteś szalony – powiedziała spomiędzy dłoni, czując jak cała jej twarz pali się ze wstydu i jednocześnie jej policzki bolą od uśmiechu.
            – Tylko dla ciebie – powiedział ze śmiechem, spychając ją z siebie tylko po to, by położyć się na niej i mocno pocałować, zakrywając ich oboje kocem, tak że żadna część ich ciał nie była widoczna dla wiszącego nad nimi księżyca.

            

Jongdae wyciągnął się na łóżku, przecierając dłońmi oczy, po czym spojrzał w bok. Jongmi leżała obok niego, przykryta kołdrą prawie pod sam nos. Jongdae przeniósł wzrok w dół na swoje odkryte ciało. To wyjaśniało, dlaczego było mu zimno w nocy. Obrócił się na bok, by mieć lepszy widok na swoją dziewczynę, która teraz odsłoniła swoją twarz na rzecz zasłonięcia jej swoimi długimi włosami. Jongdae ziewnął przeciągle, uśmiechając się zaraz po tym, po czym wyciągnął dłoń, by odsłonić twarz Jongmi. Dziewczyna uroczo zmarszczyła nos na delikatny dotyk dłoni chłopaka na swojej skórze, ale nie obudziła się. Jongmi zawsze miała twardy sen, co Jongdae zauważył z rozbawieniem. Przez chwilę tylko przyglądał się jej spokojnej twarzy. Jongmi oddychała przez delikatnie rozchylone usta sprawiając, że niesforny kosmyk, który opadł jej na twarz, co chwilę powiewał na jej stabilnym oddechu. Jongdae z powrotem wyciągnął dłoń, by pogładzić Jongmi po policzku, mając nadzieję, że tym razem uda mu się ją obudzić nie używając drastycznych sposobów. Dziewczyna westchnęła przez sen, po czym jej powieki otworzyły się tylko po to, by zaraz z powrotem je zamknęła pod napływem światła, które padało jej na twarz. Jongdae zaśmiał się na jej reakcję. Jongmi po chwili znów otworzyła oczy i posłała mu leniwy uśmiech.
            – Dzień dobry panu – powiedziała ze śmiechem w głosie.
          – Dzień dobry, wyspałaś się? – zapytał, znów odgarniając jej włosy z twarzy. Jongmi mruknęła pod nosem.
            – Powiedzmy. Spałabym lepiej, gdyby jakiś facet się na mnie cały czas nie patrzył – rzekła rozbawiona. Jongdae zaśmiał się, całując ją w nos.
            – Nie patrzyłem się cały czas, tylko przez chwilę – powiedział, prostując się na łóżku. Jongmi jęknęła na ten akt, wtulając się bardziej w poduszkę. Jongdae klepnął ją w odsłonięte udo, na co dziewczyna zareagowała tylko cichym jękiem.
            – No weź, jeszcze chwilę – mruknęła, owijając swoje długie ręce dookoła Jongdae i próbując go ściągnąć z powrotem na dół. Przez kolejne dziesięć minut trwała walka, ale w końcu Jongdae się poddał, dając Jongmi możliwość przespania się kolejne parę minut na nim.

Tylko, że te kilka minut stało sie godziną, ale Jongdae nie miał jej tego za złe.


Jongmi rozejrzała się dookoła, kiedy samochód zatrzymał się. Dziewczyna wysiadła z samochodu, mrużąc oczy, po czym podniosła dłoń, by zasłonić raniące ją osłońce. Odwróciła się do tyłu i spojrzała na swojego chłopaka.
            – I gdzie właściwie jesteśmy? – zapytała. Jongdae wyciągnął telefon z kieszeni, chwilę w nim grzebiąc.
            – Góry wschodniokoreańskie, moja droga – powiedział i schował telefon do kieszeni, by następnie podejść do dziewczyny. Jongmi teraz patrzyła przed siebie, na wielkie pasmo kamienistych gór rozciągających się tuż przed nią. Jongdae objął ją w pasie, a ona wyciągnęła rękę do przodu, wskazując jedną, konkretną górę.
            – Seorak–san? – zapytała dziewczyna, przyglądając się najwyższemu szczytowi.
            – Yhm – mruknął jedynie Jongdae. Dziewczyna opuściła bezwiednie rękę.
            – Jesteśmy na drugim końcu Korei…– szepnęła bardziej do siebie niż do Jongdae. W jej głosie było słychać lekki zachwyt, jak i minimalne zmartwienie. Jongdae, wychwytując ten ton głosu, pocałował ja szybko w policzek.
            – Chcesz wracać? – spytał, przytulając ją od tyłu i kładąc brodę na jej ramieniu. Przez chwilę trwała miedzy nimi cisza.
            – Nie – szepnęła dziewczyna.– Powspinajmy się – zaproponowała i odwróciła się, by cmoknąć Jongdae w usta i z powrotem wsiąść do samochodu. Jongdae włożył ręce do kieszeni, ostatni raz patrząc na wysoką górę przed sobą, aż w końcu odwrócił się, by wrócić do samochodu i zawieźć ich gdzieś bliżej gór. Nie za wysokich, ale i też nie za niskich. W sam raz na wspinaczkę.


            Jongdae i Jongmi uwielbiali wspinaczki. Jongmi kiedyś w internecie trafiła na horoskopy i ze śmiechem zauważyła, że żywioł ich znaków zodiaku to ziemia, pewnie dlatego oboje tak nie lubią latać samolotem. Zarówno Jongmi, jak i Jongdae nie wierzyli w horoskopy, ale z tym jednym mogli się zgodzić. Jongmi szczerze nienawidziła wszelkich otwartych zbiorników wodnych. Oceanów, jezior, rzek i innych oprócz basenu. Mogła sobie w nich stać, przy nich siedzieć i podziwiać, ale Jongmi nigdy w życiu nie pływała dalej niż tam, gdzie mogła dotknąć stopami dna, bo zwyczajnie się bała. Z Jongdae i wodą nie było tak źle, ale on sam nie przepadał za byciem mokrym; chyba że od deszczu, bo to akurat lubili oboje.
            Oboje nienawidzili latać samolotem, mimo iż wiedzieli, że jeśli chcą się dostać do Europy, będą musieli polecieć, bo żaden statek tam ich raczej nie zabierze; z resztą pływanie statkiem było gorsze od latania samolotem. Jedyny żywioł, który nie był dla nich straszny to ogień. Zwłaszcza, że Jongmi uwielbiała ciepło, więc gdy tylko Jongdae rozpalił gdzieś ognisko, ona praktycznie w nim siedziała.
            Jednak ze wszystkiego Jongdae i Jongmi najbardziej lubi pozostać na ziemi. Sam Jongdae nie pamiętał, ile razu już tak zwyczajnie spali jedynie na kocu, który oddzielał ich od zimnej ziemi, ile razy Jongmi wspinała się z nudów na jakieś skały, zazwyczaj tuż przy oceanie lub morzu. Ile razy razem wybierali się na wspinaczki, zwykle bez sprzętu, bo żadne z nich nie miało zamiaru wspinać się na jakieś tysiączniki, mimo że raz to zrobili, ale akurat byli na jakiejś wycieczce.
            Mimo to, tym razem Jongdae i Jongmi zajechali do wypożyczalni ze sprzętem do wspinaczki, w miasteczku, które leżało tuż u stóp jednej z niewielkich gór. Stojący za ladą mężczyzna wyglądał na takiego, który obszedł wszystkie góry w Korei i nie tylko, więc oboje wsłuchiwali się w jego instrukcje i miejsca, gdzie najbezpieczniej się wspinać, po czym z pełnym sprzętem wyszli, by wsiąść z powrotem do samochodu i podjechać do gór najbliżej jak im się uda.


Po godzinie oboje byli blisko nie za wysokiej góry. Jongmi praktycznie wyskoczyła z samochodu, zabierając ze sobą sprzęt i krzycząc na Jongdae, by się pospieszył. Chłopak, nie chcąc stracić całego sprzętu i samochodu, dokładnie wszystko zamknął razem z dachem i ruszył za swoją nadpobudliwą dziewczyną. Kiedy oboje stanęli u podnóża góry z głowami wysoko zadartymi w górę, Jongmi bezwiednie złapała Jongdae za dłoń, ściskając ją mocno. Jongdae spojrzał na nią.
            – Chodźmy już – powiedział Jongdae, a Jongmi jedynie kiwnęła głową podekscytowana. Mimo iż wspinali się dość długo, podczas tej wspinaczki oboje ze sobą rozmawiali, śmiali się. Jongmi, na stopniu który był mniej więcej w połowie góry, spojrzała w dół, nadal trzymając się ściany góry.
            – A las wygląda jak zielony ocean – mruknęła. Jongdae także spojrzał w dół, czując jak adrenalina dalej płynie w jego żyłach, po czym złapał Jongmi w pasie, by mocno pocałować ją w usta, opierając jej plecy o górę. Jongmi zarzuciła mu ręce na szyję, wplatając palce w rozczochrane włosy. Gdzieś tam, bezpiecznie na dole, ludzie mogli podziwiać dwoje młodych ludzi w połowie góry całujących się z zachodzącym słońcem w tle. Mężczyzna, który wypożyczył im wcześniej sprzęt, nakierował w ich kierunku aparat. Blask flesza nie dotarł ani do Jongdae, ani do Jongmi, kiedy w jednym momencie oboje zwyczajnie oderwali się od siebie i zaczęli wspinać się dalej.


Na szczyt dotarli tuż przed tym, kiedy na dworze zrobiło się całkowicie ciemno. Jongdae właśnie zaczął rozpalać ognisko, gdy Jongmi rzuciła na ziemię kilka owoców. Szczyt góry był całkowicie płaski i nawet rosły na nim drzewa. Nie było ich wiele, ale były. Dziewczyna usiadła przy ognisku, posyłając lekko zmęczony uśmiech Jongdae. Chłopak odwzajemnił gest, wyciągając z plecaka koc, by rzucić nim w Jongmi.
            – Zjedzmy i chodźmy spać – powiedział, ruszając w jej kierunku, by siąść tuż obok niej i przykryć ich oboje kocem. Jongmi podała mu jeden z owoców. Oboje w ciszyli zjedli to, co mieli, by po chwili odpłynąć w krainę snów.


Następnego dnia Jongdae obudził się bez Jongmi u jego boku. Leniwie rozejrzał się dookoła, dostrzegając, że jego dziewczyna właśnie dogasza ognisko i jest gotowa do zejścia na dół.
            – No! W końcu wstałeś! Pora zejść na dół, nie mamy już nic do jedzenia prócz tego – powiedziała, po czym rzuciła w Jongdae jedną z kanapek. Chłopak szybko zjadł to, co mu dano i po chwili pakował resztę sprzętu do plecaka.

            Zejście z góry było dużo łatwiejsze niż wejście, co jest raczej oczywiste. Kiedy oboje stanęli znów u podnóża góry, Jongmi zażądała zdjęcia podobnego do tego, które zrobili sobie na szczycie. Kiedy zadowolona ruszyła do samochodu Jongdae, powoli kroczył za nią, bardziej zmęczony niż zwykle. Kiedy wsiedli do samochodu, Jongmi odwróciła się w stronę Jongdae, odgarniając jego poczochrane włosy z twarzy.
            – Nie wyglądasz najlepiej – stwierdziła z troską w głosie, przykładając dłoń do czoła chłopaka. Jongdae westchnął ciężko.
            – Jestem trochę zmęczony, chyba źle spałem – mruknął na to, włączając silnik i udając się do sklepu, z którego wypożyczyli sprzęt. Mężczyzna już na nich czekał z dużym uśmiecham na twarzy, tak jak ostatnio. Sprawdził, czy dwójka oddała cały sprzęt, po czym pstryknął palcami.
            – Poczekajcie chwilę, mam coś dla was – powiedział i zniknął na zapleczu. Jongdae i Jongmi spojrzeli na siebie zaskoczeni, ale zanim którekolwiek z nich zdążyło coś powiedzieć, mężczyzna wyciągnął w ich stronę dłoń, na której leżał mały pendrive.
            – Gdy będziecie mieli czas, przejrzyjcie je – powiedział.– Nie musicie mi go później oddawać – dodał, kiedy Jongmi niepewnie wzięła przedmiot z dłoni mężczyzny. Oboje podziękowali mu, wracając do samochodu.
            – Teraz dokąd? – jak zwykle zapytała Jongmi, a Jongdae mimo bólu głowy uśmiechnął się, włączając GPS.


            Po kilku godzinach jazdy oboje wylądowali w hotelu w Hangye nie tak daleko od ich ostatniego noclegu. Jongdae okupował łazienkę, kiedy Jongmi wskoczyła na duże łóżko, podłączyła ładowarkę laptopa do kontaktu i włączyła urządzenie, od razu podłączając do niego pendrive od mężczyzny. Kiedy Jongdae wyszedł spod prysznica, Jongmi siedziała plecami oparta o wezgłowie łóżka i z lekkim uśmiechem oglądała zdjęcia.
            – Co robisz? – zapytał Jongdae, wskakując obok niej na łóżko. Jongmi zaśmiała się, wskazując mu zdjęcie, kiedy oboje jeszcze nie byli w połowie góry, a akurat z czegoś się śmiali. Jongdae poprawiał się na łóżku siadając obok Jongmi.
            – Ten facet robił nam zdjęcia? To trochę dziwne – powiedział, mimo że jednocześnie był wdzięczny, bo przynajmniej pozostała im jakaś pamiątka. Ostatnie kilka zdjęć jednak były najlepsze. Przedstawiały właśnie scenę, kiedy oboje stali w połowie góry całując się, a zachodzące słońce robiło wspaniałe efekty za ich plecami.
            – Wow…– szepnęła Jongmi, widząc jedno, na którym można było jasno powiedzieć, że te dwie sylwetki to właśnie Jongdae i Jongmi. Było ono zrobione jakby z całkiem bliska, mimo że budka mężczyzny była trochę oddalona od góry, jednak nadal idealnie wyraźne.
            – Ustawmy je jako główne zdjęcie na youtube – powiedziała Jongmi, od razu robiąc to, co powiedziała. Po chwili odłożyła laptopa, by złapać twarz Jongdae w dłonie i pozostawić na jego ustach słodki pocałunek.
            – Myślę, że powinniśmy już wrócić do domu – rzekła, dalej z ustami blisko warg Jongdae. Chłopak mruknął cicho pod nosem, wciągając swoją dziewczynę na kolana. Jongmi oparła swoje czoło na jego, potakując.
            – Myślę, że to była nasza najlepsze przygoda i niech na razie będzie ostatnia – powiedziała, uśmiechając się lekko. Jongdae odwzajemnił gest, całując ją w nos.
            – Myślę że to dobry pomysł – odparł, po czym przeturlał ich po, łóżku śmiejąc się ze zduszonego śmiechu Jongmi.

Powrót do domu zdawał się być jak mrugnięcie okiem. Jednego dnia Jongmi jeszcze była w stanie dostrzec wysokie skaliste góry, a drugiego widziała jedynie wielkie wieżowce Seulu. Jednak nie żałowała tego. Oboje razem z Jongdae, wiedzieli że krótko pozostaną w domu. Gdy tylko pokazali się na osiedlu, od razu zastrzegli, że niedługo polecą do Europy, ale na razie nikt nie myślał o przyszłości. Nowy film, który nagrali na swój kanał zakończyli ich zdjęciem ze wspinaczki i od tego momentu to zdjęcie stało się ich końcówką, rozpoznawalną przez wszystkich i równie podziwianą.

Jongdae i Jongmi kolejne dni z rzędu spędzili w łóżku, oglądając to, co nagrali podczas podróży i planując następną, mimo ich nagłego wielkiego rozleniwienia. Jongmi i Jongdae wierzyli, że nawet jeśli wyruszą jutro, nie będą mocno tęsknić. Każdego z nich dom był w drugiej osobie i to na zawsze pozostało w ich sercach.


A więc w końcu!
Kolejny już ChenKai bo ugh kocham ich ;;
Po więcej mojej gadaniny zapraszam Tutaj!
I do zobaczenia (mam nadzieje) niedługo!
G.G



4 komentarze:

  1. To było takie słodkie♡♡♡♡
    Czekam na więcej^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku <333
    To było przeurocze. Naprawdę, cudowne. Weny! :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurcze. Dziwnie się to czytało z myślą że Kai jest kobietą xD chyba już za dużo gejozy mam we krwi. No ale. Czasem trzeba coś innego stworzyć/przeczytać, prawda? :D
    fajne było to ich podróżowanie. Tez bym tak chciała ;; tyle pięknych miejsc na świecie.
    czekam na następne opowiadanko. Hwaiting!
    P.S miłych wakacji ♡

    OdpowiedzUsuń
  4. Na początku całkiem nie ogarnęłam co się dzieje ale jak dowiedziałam się on jest dziewczyną stało się to oczywiste i przeurocze całkowicie szczerze mogę powiedzieć że chciałabym tak żyć xd opowiadanie przepiękne chyba zostanę twoja fanką =) ^^

    OdpowiedzUsuń