Pairing: ChenKai (EXO)
Rating: PG
Gatunek: AU, DMS!AU, fluff, bardzo fluff
Uwagi: Jest to side story do "Describe My Singing", ale nie trzeba czytać tamtego ff by wiedzieć o co chodzi. Muzyka jest pod ♥
Zima to
piękna pora roku. Gdy zamiast liśćmi, drzewa przyozdobione są szronem lub
puszystym śniegiem. Jongdae pamiętał, gdy był mały i znajdował największe zaspy
śniegu, jakie znajdowały się w pobliskim parku i wskakiwał i ich sam środek. Pamiętał
też narzekania jego matki, kiedy cały mokry, lecz jakże ucieszony wracał do
domu a ona powtarzała w kółko, że się przeziębi i będzie chory na święta. Ale
Jongdae nigdy nie zachorował, a zaspy śniegu z roku na rok stawały się dla
niego coraz mniejsze i mniejsze. Mimo że on sam nie wyrósł na bardzo wysokiego
mężczyznę to zaspy śniegu malały także z niezbyt licznego śniegu, który spadał
na ziemię. Tak jak teraz Jongdae leżąc na kanapie, przykryty kocem z książka w
jednej ręce i herbatą w drugiej z Sunny na ramieniu obserwował spadający
deszcz, nie śnieg mimo tego, iż był już dawno grudzień. Telewizor, który był włączony,
mimo że Jongdae nawet nie zwracał na niego uwagi. Zaczytany nie spostrzegał
wielu rzeczy. Dopiero, kiedy mroźny wiatr owiał jego okryte w grube skarpety
stopy Jongdae oderwał wzrok od książki. Zdezorientowany rozejrzał się zrzucając
zaspaną Sunny z ramienia. Drzwi na taras były szeroko rozsunięte. Przestraszony
zeskoczył z kanapy, bo przecież był w domu sam. Owinięty kocem, którym przed
chwilą był przykryty podszedł ostrożnie do drzwi uzbrojony jedynie w książkę w
grubej okładce, którą czytał wcześniej. Kiedy dotarł do drzwi poluźnił uścisk
na książce a na jego twarzy pojawił się głupi uśmiech. Przez wciągającą książkę
nawet nie zauważył, kiedy do domu wrócił Jongin ani tego, że zaczął padać śnieg.
Pewnie właśnie z tego powodu tylko w swoim ciemnym golfie i już rozwiązanych
butach stał na środku ich niewielkiego zamarzniętego ogrodu powoli pokrywającego
się cienką warstwą śniegu. Jongin miał głowę zadartą wysoko w górę. Na czubku
jego głowy zaczęły osiadać pojedyncze płatki śniegu, na jego ustach widoczny
był szeroki uśmiech a rozmarzone oczy błądziły po szarawym niebie. Po chwili
wzrok Jongina padł na stojącego w drzwiach domu Jongdae i w jego oczach ukazały
się iskierki, które nie zwiastowały niczego dobrego. Sekundę później Jongdae
osłaniał się kocem przed lecącym w jego stronę śniegiem.
- Byłeś tak
zaczytany, że nie zauważyłbyś gdyby wynieśli nam pół domu - powiedział Jongin
ze śmiechem ruszając w stronę śmiejącego się Jongdae. Starszy strzepał śnieg z
koca z uśmiechem.
- Nie moja
wina, że piszesz tak wciągająco - powiedział Jongdae wchodząc do środka. Jongin
zamknął za sobą drzwi tarasowe.- Kyungsoo i Yoorim dzwonili i pytali czy
przyjdziemy do nich na wigilie a Soorim zażądała szczeniaka, jako prezent -
powiedział odkładając książkę na stół. Kiedy obrócił się Jongin patrzył na
niego uważnie a z jego oczu biło tak silne uczucie, że na policzkach Jongdae
ukazały się rumieńce. - Co?- Spytał starszy.
- Jemioła -
odparł Jongin i po krótkim momencie, w którym Jongdae zadarł głowę do góry i
zadał sobie w głowie pytanie, kiedy została tam zawieszona jemioła, na swoich
biodrach poczuł ręce a usta Jongina na jego własnych pojawiły się milisekundę
później. Zaskoczony krzyk Jongdae stłumiony został przez zaskakująco ciepłe
usta Jongina który oplótł swoje ręce w pasie Jongdae praktycznie wciskając jego
ciało w swoje własne. Dłonie Jongdae znalazły się na karku Jongina ciągnąc jego
głowę w dół by samemu nie musieć unosić się na palcach. Jongdae czuł jak Jongin
uśmiecha się i miał ochotę go za to uderzyć ale pomyślał, że może zrobi to
później. Ręce Jongina zaczęły wędrować w górę po plecach Jongdae, kiedy na
chwile zniknęły i pojawiły się na policzkach Jongdae.
- Jezus
Maria, jakie masz zimne dłonie!- Krzyknął Jongdae odskakując kawałek do tyłu następnie
przykładając swoje dłonie w miejsce gdzie na sekundę znalazły się dłonie
Jongina.
-
Przepraszam - powiedział roześmiany Jongin całując Jongdae w policzek.
-
Zrobię ci coś ciepłego do picia i pogadamy o tej wigilii i psie - powiedział
Jongdae strzepując z włosów Jongina te płatki śniegu, które jeszcze się nie rozpuściły,
po czym oboje udali się do kuchni zostawiając za sobą widok na coraz mocniej padający
za oknami śnieg.
Więcej do przeczytania Tutaj.
Do zobaczenia!
G.G
Jezu jakie to było urocze *^*
OdpowiedzUsuńPotrzebowałam czegoś takiego, bo przez egzaminy próbne mam dosyć...a jutro matma @...@
Heloł,więc na początku może napomknę, że jest to pierwszy raz kiedy komentuję od bardzo dawna, ale ta miniaturka tak mi się spodobała i przypadła mi do serca, że aż byłoby jej nie skomentować, prawda? Dlatego nie rozczaruj się moim nieudolnym komentarzem.
OdpowiedzUsuńDobra, ale zaczynając od początku w tej miniaturce jest zawarte wszystko, co uwielbiam – ciepłe koce, czytanie książek i ciepła herbata. Dzięki tym niewielu rzeczom zimne wieczory stają się niemal idealne. Wątek z jemiołą dodał tylko tej miniaturce urokliwości. Więc jej! Skradłaś moje serce tym chenkaiem, było uroczo i aż mnie serce rozbolało.
Przepraszam że tak krótko, następnym razem postaram się dłużej :)
Pierwszy raz coś tu komentuję...
OdpowiedzUsuńChciałam zaznaczyć, że twój blog jest genialny, a przeczytanie wszystkiego zajęło mi 2 dni + 2 noce. Bo po co się uczyć i spać, skoro można czytać coś tak świetnego? :)
Matko Boska, to było takie kochane i fluffiaste, że chyba zaraz pójdę po miskę i zacznę rzygać tęczą.
Co tu dużo mówić... Czekam na więcej i życzę dużo weny i wolnego czasu :)
Aww, to było takie kochane! Uwielbiam zimowy motyw, a jeszcze ChenKai i płaczę. :C ♥ Szkoda, że i u nas tego śniegu tyle co kot napłakał, bo nadal się nie nacieszyłam, ale cóż. :C
OdpowiedzUsuńKocham całym sercem Twoje miniaturki, bo zawsze są mega urocze i sprawiają, że człowiek uśmiecha się jak głupi do ekranu, bo wypełnia go taka... chmurka puchatości. ;_;
I ten fanart na końcu też mnie zachwycił, bo tak idealnie pasuje.... jejku. Nie czytam już polskich fanificków właściwie, ale do Twoich mogłabym wracać zawsze.
Ściskam,
Hik.
JEŻU JAK JA NA CIEBIE CZEKAŁAM!
OdpowiedzUsuńSerce mi pęka na części, gdy myślę o tym, że Twoja polonistka nie może tego przeczytać. Teraz nadszedł czas na moje okazanie uwielbienia (profilaktycznie ostrzegam)
Jak Ty to robisz, że Twoje opowiadania są tak niezwykłe, żywe, pomysłowe, a za razem naturalne, jakbyś urodziła się z piórem (bądź też, klawiaturą) w dłoni i, do tego, w połowie opowiadania? To co Ty tworzysz ma się ochotę powiesić nad łóżkiem, by ciągle pamiętać, że można napisać coś tak pięknego!
Nie wiem jak inaczej mam ująć podziw dla Twojego talentu, ale po tym, jak zaryczana czytałam poraz -nasty Describe My Singing i zobaczyłam nowy wpis na blogu zaczęłam pisać ten komentarz! Twój styl jest tak unikalny... a treść opowiadań... no nie mogę, Ciebie powinno się ująć w dźwiękach najpiękniejszej piosenki, a nie w słowach .__. Dobra, to mój pierwszy komentarz u Ciebie, więc wybacz wylewność i rozchwianie nastrojów. Pisz dalej, chcę czytać pięknę rzeczy od Ciebie
Zacznę od tego, ze jak można zauważyć nie odpowiadam na komentarze by nie zaśmiecać bloga chyba że jest to konieczność.
UsuńAle tym razem musiałam zrobić wyjątek by Ci podziękować.
Bardzo dziękuje Ci za ten komentarz, jestem prawie pewna, że nawet nie zauważysz, że Ci odpisałam ale to nie ma znaczenia. Dla takich komentarzy właśnie pisze. Prawdę powiedziawszy miałam łzy w oczach i nigdy nie byłam tak szczęśliwa po przeczytaniu komentarza jak w tamtym momencie. Poczułam się taka wyjątkowa, że aż się zawstydziłam.
Bardzo Ci dziękuje Twój komentarz pojawił się w najlepszym możliwym momencie.
Dziękuję, że czytasz i że Ci się podoba.
Pozdrawiam,
G.G